Rozdział IV

22 2 0
                                    

Avery

Siedziałam na łóżku i patrzyłam w okno. Mimi, podtańcowując, zbierała rzeczy. Zbliżało się Boże Narodzenie, najważniejsze święto niebios, więc wszystkie anioły i demony wybierały się do domu, by uczcić je ze swoimi rodzinami. Nierozpoznani nie mają dokąd iść, dosłownie jak bezdomni. Spojrzałam na wieże. Mama jest ledwie kilkaset metrów ode mnie, w wieży, a ja nie mogę się z nią zobaczyć. Egzekucję admirona postanowiono odłożyć z powodu święta. Mimi mówiła o tym, pakując się.
- Słyszałam, że Szatan wciąż pertraktuje z niebiosami. Ale anioły to tacy idioci!
Westchnęłam tylko. Wchodzenie z nią w dyskusję nie było moim priorytetem. Mimi nerwowo wcisnęłam odzież do walizki, usiadła na niej i zaczęła zamykać zamek błyskawiczny. Ten raz się zamykał, a raz uparcie otwierał.
- Więc co będziesz robić podczas świąt?- spytała, po czym krzyknęła- A niech cię! Cholerny zamek!
Mimi zeskoczyła z walizki i uderzyła ją pięścią. Zachichotałam.
- Nie wiem. Nie mam za dużo opcji.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Nie chcesz pojechać ze mną?
Uniosłam głowę.
- Dokąd?
- Do piekła, głuptasie.
Uśmiechnęłam się.
- Z chęcią.
Mimi cisnęła w moją stronę pusty plecak.
- Zbieraj się- uśmiechnęła się zadowolona.
Zadowolona od razu spakowałam odzież, rzeczy higieny osobistej i kilka książek do plecaka. Byłam podekscytowana tym, że mogę spędzić chociaż trochę świąt z Mimi. Ta dziewczyna zaciekawiała. Mimi zaklaskała, po czym spytała:
- Idziesz powiedzieć Adrianowi?
Kiwnęłam głową.
- No jasne. Nie chcę żeby myślał, że zostawię go samego na całe święta. Przecież wrócę do niego.
Mimi przewróciła oczami z uśmiechem.
- No jasne. Leć.
Szybkim krokiem opuściłam pokój. Przeszłam przez korytarz i zapukałam pod drzwi Adriana. Usłyszałam tylko ciche "Proszę wejść" i otworzyłam drzwi. Adrian leżał na łóżku, podejrzanie zakrywając jakąś książkę pod poduszką. Uśmiechnął się szeroko.
- Hej, Avery. Czegoś tu szukasz?
Przewróciłam oczami.
- Nie, chciałam cię tylko poinformować, że wyjeżdżam na kilka dni do piekła.
Adrian wytrzeszczył oczy.
- Do piekła?
- No tak. Jadę razem z Mimi. Chcę mnie poznać ze swoimi rodzicami.
Uśmiechnął się teraz nieco cieplej niż drwiąco.
- Ale wrócisz za te kilka dni?
Podbiegłam do niego i go przytuliłam.
- No jasne.
Przeniosłam wzrok na książkę pod jego poduszką.
- Co za porno na papierze czytasz?
Adrian otworzył usta i wykonał pozę łapania się za serce.
- Żeby mnie o takie rzeczy oskarżać? Nigdy w życiu.
Wyjął książkę i mi pokazał.
- Historia zaklęć?- przeczytałam- Interesuję cię to? Nie sądziłam, że wkręcisz się w naukę.
Uśmiechnął się krzywo. Zrozumiałam, że nie ma tego, by nie oberwać na zajęciach z Felicio. Westchnęłam pocierając skronie.
- Wiec po co ci to?
- Potem ci opowiem, nie każ Mimi czekać.
Złapałam brata za ramiona.
- Adrian, mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic i jest to...
- Poprawka- przerwał mi Adrian- Mieliśmy razem prowadzić śledztwo i dowiadywać się potocznych informacji o naszej mamie albo innych małych rzeczach.
Złapałam się za głowę.
- Adrian, w co ty się znów wpakowujesz...
Złapał mnie za rękę.
- Zaufaj mi, to nie skończy się źle. Powiem ci jak będę gotowy, okej?
Wzdrygnęłam się, ale ostatecznie tylko westchnęłam i kiwnęłam głową.
- Obiecaj, że potem mi powiesz. Będę spokojniejsza jak w ręce weźmiesz to nie sam, a z osobą, która ma trochę więcej oleju w głowie niż ty.
Uśmiechnął się złośliwie.
- Sugerujesz, że jestem głupi?
- Sugeruję, że nie nadajesz się do samodzielnych misji- przewróciłam oczami- Ale zaufam Ci.
Uśmiechnął się i wstał z łóżka. Podszedł do mnie i przycisnął mnie do siebie. Położyłam głowę na jego ramieniu i go objęłam.
- Będzie dobrze, Avery. Nie oszukałbym cię, wiem co robić.
Chwilę się nie odzywałam, oddając się po prostu chwili spędzonej z bratem. Po chwili odsunęłam się.
- Wesołych świąt, Adrian- uśmiechnęłam się, odwracając się w stronę drzwi.
- Wesołych świąt!
Wyszłam z pokoju i od razu mi ulżyło. Wróciłam do pokoju i założyłam plecak. Mimi wzięła w rękę walizkę.
- Tak! Lecimy do piekła!- krzyknęła wyraźnie podekscytowana- Jak ja tęskniłam za mamą i tatą! Musisz ich poznać!
Złapała mnie za rękę i wyciągnęła z pokoju. Zachichotałam i pobiegłam za nią. Gdy opuściłyśmy już budynek szkoły ponownie stanęłyśmy pod przepaścią, którą dostawaliśmy się do biblioteki piekieł. Westchnęłam głośno.
- Nie martw się- uspokoiła mnie Mimi- Tato jest trochę dziwny, ale nie zły.
Zanim zdążyłam skoczyć albo zlecieć, Mimi skoczyła pociągając mnie za sobą.
- Mimi!- krzyknęłam.
Śmiech diablicy nieco mnie uspokoił, ale wciąż spadałyśmy. Rozwinęłam skrzydła, by spadać nieco wolniej. Było tak gorąco, że aż zakręciło mi się w głowie. Otworzyłam oczy, gdy poczułam grunt pod nogami. Na początku myślałam, że znalazłyśmy się w sali tronowej ze względu na trzy trony stojące naprzeciwko mojego widoku. Rozejrzałam się. Na podłodze widniał świecący pentagram, a samo pomieszczenie było ładne i czyste. W pomieszczeniu były figury, których nigdy jeszcze nie widziałam. Do sali wszedła nagle postać. Odruchowo znieruchomiałam, nie mogąc odwrócić od niej wzroku. Wyglądała nie jak Mimi, Lucyfer czy Austie. To był prawdziwy demon. Poszczególne elementy stroju demona były złote. Oczy, rogi i niektóre elementy paska. Jego skrzydła były ogromne, ciemnozłote i brązowe. Rozłożył ręce i wypowiedział:
- Cuarantico Mimi, diablo tu en figito!
- Papa, ti-ti gua ma prieteno- odpowiedziała mu Mimi.
Uklęknęła przed nim na jedno kolano i opuściła głowę, po czym podniosła się i wskazała na mnie. Jej ojciec spojrzał na mnie.
- Dua te redem huahio nostro?
To brzmiało jak pytanie, chociaż nie byłam tego pewna. Mój stres wzrósł jeszcze bardziej.
- Tato, Avery jest Nierozpoznaną. Nie zna dialektu diablo.
Mimi zerknęła na mnie i, kryjąc uśmiech, zwróciła się do ojca:
- Może zmieniłbyś postać, ta ją nieco... zawstydza.
- Una sediero, Mimi- odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Powierzchowność demona zaczęła zmieniać się w oczach. Wzdrygnęłam się, słysząc chrzęst. Pod wpływem zmian łamały się kości i rwały mięśnie. Ostatecznie postać zmieniała się do mężczyzny w średnim wieku o długich, brązowych wlosach i złotych tęczówkach.
- Proszę o wybaczenie. Nie chciałem pani wystraszyć.
Podszedł do mnie bliżej i się zchylił. Szarmancko pocałował mnie w rękę, a potem wyprostował się i rozłożył ramiona na powitanie córki. Mimi skoczyła mu w objęcia i oboje zawirowali.
- Mała Mimi, jakże ja za tobą tęskniłem!- krzyknął szczęśliwy Mamon.
Odsunął się od córki i znów się uśmiechnął.
- A gdzie mama?- spytała Mimi.
- Wykonuje ważną pracę na ziemi. Niebawem wróci. W każdym razie, nieistotne. Uczcimy twój powrót?
Mamon zaczął tańczyć, a potem raptownie zmienił się na twarzy i zawołał:
- Garsino! Garsino, suczy synu, przynieś nam coś do jedzenia i Glift!
Mamon pstryknął palcami i na pentagramie pojawił się stół. Zasiedliśmy przy nim. Chwilę później zjawiło się też Garsino, które okazało się być zgarbiony stworzeniem z czterema rękami. Demon duszkiem wypił trzy szklaneczki Glifta. Pstryknął palcami, a przy stole zamiast jego krzesła przysunął się jego tron. Potem znowu się uśmiechnął, usiadł na tronie i zaczął mi się przyglądać.
- Urodziłaś się na ziemi, prawda, Nierozpoznana?
Powiedział to z ledwie wyczuwalnym uśmieszkiem, rozciągając słowa. Po raz pierwszy piętno "Nierozpoznanej" zabrzmiało tak niewinnie. Uśmiechnęłam się miło.
- Zgadza się.
- Ostatnio podobają mi się kontakty z ludźmi. Czasami trafiają się bardzo mądrzy. Wiesz, kim jestem?
Chciałam odpowiedzieć, ale demon poderwał się z tronu i zamachał rękami.
- Nie, nie, zapytam inaczej. Lepiej tak... Wiesz, o co ludzie mnie prosili od wieków? Czego chcieli od demona Mamona?
Zatrzymal na mnie wyczerpujące spojrzenie zmrużonych oczu. Mimi też milczała, zacisnąwszy wargi. Zastanowiłam się dłuższą chwile i odpowiedziałam:
- Dawał pan ludziom bogactwo.
Mamon klasnął w dłonie i roześmiał się głośno.
- Jaka cudna śmiertelniczka!
- Już nieśmiertelna- uśmiechnęła się Mimi.
- Masz rację, mała Mimi.
Ścisnęła moją dłoń, a ja uśmiechnęłam się dumnie. Bycie skomplementowanym przez kogoś takiego jak demon Mamon zdecydowanie nie było częste.
- Cieszmy się więc, że dostaliśmy okazję, by ją poznać.
Z cienia wyłoniła się demonica. Miała włosy ciemne jak Mimi, ale bardziej kręcone i nieco krótsze. Jej oczy i usta były dużo mniejsze, ale również pomalowane. Spojrzenie jej mądrych oczu przeszywało na wylot. Mamon wstał zza stołu i podszedł do niej.
- Wróciła moja ognista demonica!
Zaśmiała się i razem z Mamonem się uściskali, po czym pocałowali.
- Jak Ci poszło zadanie, Elizo?
- Wiesz, w sumie jak zawsze- odparła, po czym straciwszy zainteresowanie tematem nasugerowanym przez męża spojrzała na mnie i Mimi- Hej, kochanie.
Mimi odeszła od stołu i wskoczyła w objęcia matki. Eliza przytuliła ją do siebie z wielkim uśmiechem i pogłaskała po głowie. Odeszłam od stołu i podeszłam do Elizy. Wyciągnęłam dłoń, na co ona mnie objęła. Nieco zaskoczona tym gestem, zamarłam, ale szybko objęłam ją w odpowiedzi.
- Mam na imię Eliza. A ciebie jak zwą?
Odsunęłam się i spojrzałam na nią.
- Avery Walker.
Demonica zamrugała kilkukrotnie.
- Córka Rebeki?
- Mamooo- westchnęła Mimi i złapała mnie za ramię, przylegając do niego głową- Możemy usiąść?
- Oczywiście- odparł Mamon, który z jakiegoś powodu siedział na tronie znajdującym się tam, gdzie widziałam go za pierwszym razem.
W mgnieniu oka znalazł się z powrotem przy stole. Eliza usiadła obok niego, a my z Mimi naprzeciwko nich. Demon Mamon odparł nagle:
- A teraz...
Wzniósł kielich i udał, że stuka nim w nasze w powietrzu.
- Wypijemy łyk szaleństwa.
Poddani Mamona podali nam kielichy. Eliza strzepała rękę sługi, którego palec dotknął jej napoju i zaciągnęła się fajką.
- Więc przyjaźnicie się?- spytała Eliza.
Mimi objęła mnie w talii jedną ręką.
- I nie tylko- uśmiechnęła się.
Poczułam, że zaczynam się rumienić. Mamon zaśmiał się.
- Więc wypijmy za przyjaciół i dobry seks!
Eliza dała mu kuksańca i się zaśmiała.
- Za was, dziewczyny!
Zderzyliśmy się kielichami i wypiliśmy zawartość.
- Nasz świat może Ci się na narazie wydawać dziwnym, albo nawet odpychającym, Avery- powiedział Mamon- Lecz po jakimś czasie życie na ziemi stanie się dla ciebie tylko niejasnym, apokryficznym wspomnieniem. Jeśli zostaniesz demonem, będziesz tu zawsze mile widziana.
- A jeśli nie?- zapytałam.
Eliza nalała sobie dolewkę napoju i ponownie zaciągnęła się, odpowiadając:
- To już inna sprawa. Ale dalej zostaniesz przyjacielem rodziny.
- Święte słowa, mi vida.
Eliza przewróciła oczami z uśmiechem, po czym znów zapaliła. Miałam wielką nadzieję na to, że rodzice Mimi będą do mnie pozytywnie nastawieni w przyszłości. Ojciec Mimi zaczął opowiadać zwariowane historię na temat swojego panowania, życia na ziemi jak i dzieciństwa Mimi. Opowiadał tak dużo historii, że można było go słuchać w nieskończoność, a i tak nie dałoby się wszystkiego zapamiętać. Bardzo podobało mi się tu, a myśląc o spędzeniu tu kilku kolejnych dni robiło mi się ciepło w sercu.

Nierozpoznani IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz