r o z d z i a ł . 1

11 2 4
                                    

Victoria , 1989 , 12 październik

Obudził mnie. . kot, jak zawsze, zaczął po mnie chodzić gdy tylko zaszło słońce, to nie był ten sam kot co ponad sto lat temu, oczywiście miał takie same imię i wygląd jednak za każdym razem jak jakiś kot odchodził Camila znajdowała kolejnego jako zastępstwo który wyglądał tak samo i dawała mu takie same imię— Lucyfer.

Pogłaskałam kota, przebrałam się i zeszłam na dół. Chwilami się zastanawiam jak do tego doszło, jednego dnia wszystko się zmieniło, ciekawi mnie czy mama mnie szukała, co się stało gdy wtedy nagle zniknęłam ?

— oo wstałaś ? to cudownie ! dzisiaj mam pewne zadanie dla ciebie ! — powiedziała jak zawsze uśmiechnięta Camila gdy tylko mnie zobaczyła. Zawsze miała jakieś zadanie dla mnie a jednak żadne nie zbliżyło mnie do tego żeby odnaleźć Sabinę.

Czy nadal tak mocno jej nienawidzę ? nie wiem. . minęło 158 lat, tyle lat temu widziałam ją ostatni raz, czasami zastanawiam się, że mogła po prostu umrzeć a ja i tak jej szukam, akurat mnie by ucieszył fakt, że nie żyje ale poświęciłam za dużo czasu na szukaniu jej, chce aby poczuła ból który ja czułam poświęcając wszystko aby ją znaleźć.

A teraz mieszkam z jakąś wampirzycą i jej kotem, sama jestem wampirem, jestem odporna na słońce więc Claudia czasem wysyła mnie do wsi i miast po to abym kupiła coś tam lub pogadała z kimś z kim ona ma jakiś układ czy coś w tym stylu.

Claudia lubi dobijać targu z ludźmi, zazwyczaj wymieniają się, ona im daje coś tam i oni jej za to dają też coś, nie wiem nie interesuje mnie to zbytnio.

— jakie zadanie ? znowu mam iść do miasta ? — spytałam po chwili przemyśleń, przez to, że dużo myślę cisza po zadaniu przez Claudie pytania jest krępująco długa — nie nie, ostatnio dogadałam się z pewną babcią, też jest wampirem ! ona mi da swoje kury a ja w zamian mam ciebie pożyczyć jako pomoc w ogródku ! — oznajmiła Claudia, chyba nie musze dodawać, że była uśmiechnięta.

— co !? mam iść do jakiejś babci jako pomoc !? bo chcesz jej kury ? zawsze się wymieniałaś ! — odpowiedziałam jej, serio trochę mnie to zezłościło.

— spokojnie kochana ! to tylko na 2 dni, jedna noc, potrzebuję tych kur, ich krew. . tym bardziej, że ona o nie dba, są szczęśliwe, czyste i zadbane, krew od takich jest. . o mamo ! najlepsza ! — okrzyknęła Camila kręcąc się po salonie — aż mi cieknie ślinka na samą myśl o nich ! —

Nie rozumiem jej, może dlatego, że nie jestem wampirem od urodzenia, Sabina też tak ma ? stop, nie marnuj myśli na nią.

— ugh, no dobra, kiedy mam do niej pójść, i gdzie ? — odpowiedziałam ochryple. 

— rano, ona jest odporna na słońce, więc wyśpij się bo czeka cię robota ! — powiedziała Camila podchodząc do mnie i poprawiając mi fryzurę — musisz pięknie wyglądać ! to dużo mówi o mnie ! wiesz. . jak się bierze udział w różnych targach i wymianach to, w jakim stanie przychodzi moja podopieczna dużo o mnie mówi ! — dodała 

— ale. . ja dopiero wstałam. . nie umiem teraz tak o zasnąć ! — wiem, że jak nie zasnę to u tej kobiety będę pracować jak muł ale nie umiem z automatu zasnąć. 

— tak myślałam właśnie dlatego przygotowałam dla ciebie. . herbatkę ! — odpowiedziała Camila sięgając po kubek z herbatą położony na stole — wypij ! są tam nie groźne zioła i krople krwi popielicy, ten gryzoń umie przespać nawet 10 miesięcy ! więc jego krew i parę ziół spowodują, że staniesz się senna ! — dodała Camila.

— to. . chyba nie zdrowe iść spać od razu po wstaniu, za dużo godzi- — 

— oj tam oj tam, jesteś wampirem, zdrowe nie zdrowe, pij chyba, że chcesz pokazać tej staruszce jaka to ty jesteś słaba w pracy w ogrodzie. . — przerwała mi Camila udając smutek, widać, że sztuczny jednak chyba o to jej chodziło bo gdy po chwili spojrzała na mnie znów się uśmiechnęła.

𝖆 𝖌𝖑𝖆𝖘𝖘 𝖔𝖋 𝖜𝖎𝖓𝖊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz