Rozdział 3

17 4 0
                                    

Tej nocy Marie nie spała zbyt dobrze. Co chwila przewracała się z boku na bok, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Wszystko to co wydarzyło się tego wieczora, nie pozwalało jej spokojnie zasnąć. W końcu nie codziennie znajduje się pobitą niemalże do nieprzytomności osobę. Nie ważne jak bardzo Marie próbowała wyrzucić to ze swojej głowy, obrazy zmasakrowanej sylwetki ciemnowłosego chłopaka i troje rosłych mężczyzn którzy zabrali... jak on się nazywał? Shwn? Shane? Sherman? Nawet tego nie była pewna.

Marie znów zmieniła pozycję na łóżku wbijając wzrok w nie do końca zasłonięte okno.  Zmęczenie walczyło z niedawno przeżytym stresem, a Marie nigdy wcześniej nie czuła się tak źle. Na samą myśl że mogłaby teraz zostać sama w mieszkaniu, czuła jak przechodzą ją ciarki. Wtedy już zupełnie zwariowałaby ze strachu. 

- Koniec z oglądaniem seriali kryminalnych. - Obiecała sama sobie, szczelniej opatulając się kołdrą, lecz pomimo wszystkich tych starań upragniony sen nie nadchodził. 

Czegokolwiek więc nie powiedzieć o tej nocy, nie była ona spokojna. Bo gdy w końcu Marie udało się zasnąć dręczyły ją koszmary. Cóż, była to oczywiście naturalna reakcja organizmu na silny stres - nie zmieniało to jednak faktu że przyjemne to nie było. 

Tymczasem Ryan i Dianna spoglądali na sobie znad parujących kubków kawy. Oboje starali się być maksymalnie cicho by ich przyjaciółka zdołała odpocząć. Czekali aż dziewczyna sama się obudzi, w końcu czekała ich poważna rozmowa. To nie tak że byli wścibscy. Po prostu wydarzenia poprzedniego wieczoru były na tyle drastyczne że oboje mocno martwili się o Marie. W końcu zjawiła się w mieszkaniu spóźniona, zakrwawiona i roztrzęsiona do granic możliwości. A co więcej w całym tym zamieszaniu wspominała coś o pobiciu którego była świadkiem. To zdecydowanie wystarczająco poważne by oboje z niecierpliwością czekali aż brunetka się obudzi. 

- Nie mogłam w nocy zasnąć, bo cały czas się bałam że... ktoś ją skrzywdził. - powiedziała szeptem Dianna, a swoje zmartwienia miała wręcz wypisane na twarzy. Ryan podzielał jej obawy. W końcu trudno o łatwiejszy cel niż samotna dziewczyna późną nocą. 

Chłopak również nie zmrużył oka. Dręczyły go myśli i wyrzuty sumienia. Gdyby nie wyszedł z tamtej imprezy, gdyby nie pił i mógł ją odwieźć do domu, gdyby jej tam nie zabrał... bardzo dużo możliwości by to wszystko się nie stało a jednak brak sposobu by cofnąć się w czasie. 

- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym żeby chodziło tylko o jakieś pobicie. - westchnął odstawiając kubek na stolik. - Nigdy bym sobie nie wybaczył gdyby... - urwał bo te słowa nie chciały mu nawet przejść przez gardło. 

- Mówiłam wam już że mnie nic się nie stało. - odezwał się trzeci głos, należący do Marie. Która stała właśnie w drzwiach swojego pokoju patrząc na tę dwójkę z mieszaniną czułości i poddenerwowania wypisaną na twarzy. 

- Marie! - Ryan wstał od stołu o mały włos nie przewracając się o krzesło na którym siedział. Dianna z resztą zerwała się z miejsca w podobnym tempie, zupełnie jakby sama śmierć zaczęła ich gonić.

- Hej, spokojnie. Obiecałam wam że porozmawiamy i porozmawiamy. Wszystko wam opowiem. - zapewniła ich dziewczyna i weszła do kuchni, przygotowując kawę także dla siebie. Cóż, potrzebowała tego. Wyrzucić z siebie wszystko to co zobaczyła, chociażby po to by ta dwójka już się o nią nie martwiła. 

- Więc...?

- Więc, wyszłam z imprezy gdy tylko do mnie zadzwoniłaś. Ryan ciągle był w sklepie więc uznałam że nie będę na niego czekać. W końcu zostawił samochód pod blokiem Theodora i był mocno podpity, więc założyłam że będzie u niego nocował. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Shattered IllusionsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz