Tej nocy Marie nie spała zbyt dobrze. Co chwila przewracała się z boku na bok, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Wszystko to co wydarzyło się tego wieczora, nie pozwalało jej spokojnie zasnąć. W końcu nie codziennie znajduje się pobitą niemalże do nieprzytomności osobę. Nie ważne jak bardzo Marie próbowała wyrzucić to ze swojej głowy, obrazy zmasakrowanej sylwetki ciemnowłosego chłopaka i troje rosłych mężczyzn którzy zabrali... jak on się nazywał? Shwn? Shane? Sherman? Nawet tego nie była pewna.
Marie znów zmieniła pozycję na łóżku wbijając wzrok w nie do końca zasłonięte okno. Zmęczenie walczyło z niedawno przeżytym stresem, a Marie nigdy wcześniej nie czuła się tak źle. Na samą myśl że mogłaby teraz zostać sama w mieszkaniu, czuła jak przechodzą ją ciarki. Wtedy już zupełnie zwariowałaby ze strachu.
- Koniec z oglądaniem seriali kryminalnych. - Obiecała sama sobie, szczelniej opatulając się kołdrą, lecz pomimo wszystkich tych starań upragniony sen nie nadchodził.
Czegokolwiek więc nie powiedzieć o tej nocy, nie była ona spokojna. Bo gdy w końcu Marie udało się zasnąć dręczyły ją koszmary. Cóż, była to oczywiście naturalna reakcja organizmu na silny stres - nie zmieniało to jednak faktu że przyjemne to nie było.
Tymczasem Ryan i Dianna spoglądali na sobie znad parujących kubków kawy. Oboje starali się być maksymalnie cicho by ich przyjaciółka zdołała odpocząć. Czekali aż dziewczyna sama się obudzi, w końcu czekała ich poważna rozmowa. To nie tak że byli wścibscy. Po prostu wydarzenia poprzedniego wieczoru były na tyle drastyczne że oboje mocno martwili się o Marie. W końcu zjawiła się w mieszkaniu spóźniona, zakrwawiona i roztrzęsiona do granic możliwości. A co więcej w całym tym zamieszaniu wspominała coś o pobiciu którego była świadkiem. To zdecydowanie wystarczająco poważne by oboje z niecierpliwością czekali aż brunetka się obudzi.
- Nie mogłam w nocy zasnąć, bo cały czas się bałam że... ktoś ją skrzywdził. - powiedziała szeptem Dianna, a swoje zmartwienia miała wręcz wypisane na twarzy. Ryan podzielał jej obawy. W końcu trudno o łatwiejszy cel niż samotna dziewczyna późną nocą.
Chłopak również nie zmrużył oka. Dręczyły go myśli i wyrzuty sumienia. Gdyby nie wyszedł z tamtej imprezy, gdyby nie pił i mógł ją odwieźć do domu, gdyby jej tam nie zabrał... bardzo dużo możliwości by to wszystko się nie stało a jednak brak sposobu by cofnąć się w czasie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym żeby chodziło tylko o jakieś pobicie. - westchnął odstawiając kubek na stolik. - Nigdy bym sobie nie wybaczył gdyby... - urwał bo te słowa nie chciały mu nawet przejść przez gardło.
- Mówiłam wam już że mnie nic się nie stało. - odezwał się trzeci głos, należący do Marie. Która stała właśnie w drzwiach swojego pokoju patrząc na tę dwójkę z mieszaniną czułości i poddenerwowania wypisaną na twarzy.
- Marie! - Ryan wstał od stołu o mały włos nie przewracając się o krzesło na którym siedział. Dianna z resztą zerwała się z miejsca w podobnym tempie, zupełnie jakby sama śmierć zaczęła ich gonić.
- Hej, spokojnie. Obiecałam wam że porozmawiamy i porozmawiamy. Wszystko wam opowiem. - zapewniła ich dziewczyna i weszła do kuchni, przygotowując kawę także dla siebie. Cóż, potrzebowała tego. Wyrzucić z siebie wszystko to co zobaczyła, chociażby po to by ta dwójka już się o nią nie martwiła.
- Więc...?
- Więc, wyszłam z imprezy gdy tylko do mnie zadzwoniłaś. Ryan ciągle był w sklepie więc uznałam że nie będę na niego czekać. W końcu zostawił samochód pod blokiem Theodora i był mocno podpity, więc założyłam że będzie u niego nocował.
CZYTASZ
Shattered Illusions
Teen FictionCzasami wystarczy jedno, pozornie nic nie znaczące zdarzenie by życie zmieniło się nie do poznania. Marie od wczesnego dzieciństwa wiedziała że chce zostać medyczką. Pragnęła pomagać innym, ratować życie i zdrowie, a przede wszystkim chciała być du...