Waleczny motyl - 1

52 4 33
                                    

CZĘŚĆ I

______

Iskry

Słońce pojawiło się z ciepłem po deszczu, stanowiąc przyjemną odmianę po kilku dniach ulew. Miałam dość nieustannego wpatrywania się przez zakratowaną okiennicę. Czułam jak ogarniała mnie melancholia i smutek. Zresztą nie tylko mnie. Królestwo nawiedzały regularne inwazje demonów, których portale do ich wymiaru otwierały się co jakiś czas. Rolnicy musieli zmagać się ze stratami, a przez to dożynki były uboższe. Jeśli nie byliśmy w stanie zgromadzić odpowiedniej ilości zboża, to wybierano ofiarę spośród dzieci. Jako paladynka Zakonu Świętego Prawa nie mogłam nic z tym zrobić, żeby nie narazić się bóstwu; tych, którzy przeciwstawiali się woli Hebigami-sama - bóstwa pod postacią węża o stalowosrebrnych łuskach - okrutnie karano. Nie chciałam być jedną z nich.

Dzieliłam izbę razem z innymi dziewczętami, które Zakon przygarnia. Większość z nas nie zna naszych prawdziwych rodziców. W tym ja, chociaż czasami śnię ich twarze. Jestem szczęściarą, bo przynajmniej coś pamiętam, a raczej tak mówią moje "siostry". Każda inwazja demonów sprawia, że sierot jest coraz więcej. Niektóre są składane jako żywe ofiary podczas dożynek. Zazwyczaj Kapłan uzasadnia taki zwyczaj "wyrokiem" za czyny przeciwko królowi.

Byłam sama. Takie przemyślenia pozwalają mi na chwilę nie myśleć o moich bliskich. Nie znałam ich, a mimo to w sercu otwiera się zawsze jakaś niewidzialna struna. Jakbym przypomniała sobie zapomnianą melodię z lepszych czasów.

Do wspólnej izby wszedł posłaniec Króla. Przypominał kupca. Dobrze go znałam. Zwie się Messenki Ōkonoshi. Przyjaźnimy się.

- Witaj, Chōko-chan. Mam wiadomość od króla - oznajmił.

Obróciłam głowę w jego stronę, siedząc na łóżku.

Messenki był synem króla z nieprawego łoża, ale kobieta będąca matką chłopaka należała do wpływowych osób i wymusiła na władcy włączenie Messenkiego na dwór królewski jako królewskiego posłańca.

Messenki ma nieco dziewczęcą urodę. Jest to trochę splunięcie w twarz bóstwu, jakby to określiła cześć kapłanów, gdyż widziane jest to jako słabość. Oczywiście pomija się to, że jest odważny i tam, gdzie oddział braci z Zakonu Rycerzy Pomsty dawno by uciekł, on nie cofnąłby się o cal.

- Messenki-kun.

- Król wzywa wszystkich rycerzy i paladynki.

- O co chodzi? - zapytałam.

- Podobno to bardzo ważne. - Mina na jego twarzy mówiła, że to coś poważnego. Widziałam to nawet po jego czarnych włosach pozostających w nieładzie. - Król prosił, abyś zjawiła się niezwłocznie. Nie zauważyłaś, że twoje siostry nie wracają już od jakiegoś czasu?

- Wybacz, mam jeden z tych... dni.

Messenki zarumienił się na policzkach, a gdy dotarło do mnie, co powiedziałam od razu pospieszyłam z wyjaśnieniem:

- Wybacz, nie to miałam na myśli! - powiedziałam głośno, wymachując rękami. - Po prostu czasami potrzebuję chwili dla siebie, gdy napada mnie melancholia - dodałam.

- Rozumiem już. - Messenki uśmiechnął się niezręcznie. - Mogę liczyć, że się zjawisz?

- Oczywiście.

Waleczny motyl (W trakcie) [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz