Rozdział 1

103 8 0
                                    

Tori siedziała w przedziale sama, przeglądając podręcznik do eliksirów. Specjalnie odczekała, aż wszystkie miejsca zostaną zajęte, żeby wybrać swoje. Tak naprawdę był to łut szczęścia, że jakikolwiek przedział pozostał pusty. Wiedziała to. Po liczbie uczniów na peronie 9 i 3/4 spodziewała się, że będzie skazana na towarzystwo przypadkowych ludzi. Kamień spadł jej z serca, gdy ujrzała zbawienie w postaci zupełnie pustych miejsc.
Wenus pochyliła się do przodu, siedząc na ramieniu Tori, tak jakby chciała przyjrzeć się treści czytanej przez właścicielkę książki. Dziewczyna machnięciem różdżki przywołała żelka, których cała paczka leżała na przeciwnym siedzeniu. Żując, analizowała właściwości eliksiru Edurus. Pamiętała, że tylko raz zrobiła ten eliksir, w Durmstrangu, na trzecim roku. Jednak mikstura wyszła nie do końca tak, jak planowała. Głównie dlatego, że robiła ją sama, bez nadzoru profesora. Jej eliksir był za słaby, a na następny nie udało jej się zebrać składników. Zaniosła jednak nieudane dzieło do profesora od eliksirów i domagała się wytłumaczenia, co zrobiła nie tak. Do dziś pamiętała, co powiedział jej profesor. Był pod wrażeniem, że bez jego pomocy udało jej się osiągnąć jakikolwiek efekt, a potem wyjaśnił, w czym popełniła błąd. Tori pomyślała, że tym razem stworzy idealny Edurus.
Założyła nogę na nogę i przywołała kolejny żelek. Podrapała Wenus pod dziobem i wyjrzała przez okno. Widoki były piękne. Pociąg do Hogwartu zdawał się specjalnie zahaczać o najpiękniejsze okolice.

Podróż Tori minęła właśnie w taki sposób. Naprzemienne czytanie i podziwianie widoków w spokoju. Aż było jej żal, gdy musiała wyjść z tego przyjemnego zakątka jakim stał się przedział w pociągu. Wiedziała, że nadeszła pora na interakcję z ludźmi. Pierwszą, jaką miała dziś odbyć, miała mieć miejsce tuż po wyjściu z pociągu, a przed wejściem do magicznej karocy. Miał ją przejąć wtedy profesor Fig, nauczyciel Teorii Magii.
Tori nie miała pojęcia, jak odnajdzie profesora, skoro nawet nie wiedziała, jak jegomość wygląda. Wyszła z pociągu i omiotła spojrzeniem tłum uczniów, starając się wyróżnić w jakiś sposób profesora.

- Tu jesteś.

Usłyszała głos tuż obok siebie. Nie dała po sobie poznać, że serce podskoczyło jej do gardła. Po prostu spojrzała na właściciela głosu na swój spokojny sposób. Widząc starszego mężczyznę o łagodnym spojrzeniu z ulgą stwierdziła, że niepotrzebnie się martwiła tym całym poszukiwaniem. Skłoniła głowę w geście przywitania.

- Dzień dobry, profesorze Fig.

- Chodź, moja droga. - mężczyzna wskazał gestem by szła za nim. - Nasz powóz jest tam.

Tori machnęła różdżką i cały jej bagaż uniósł się w powietrze, teraz lewitując zaraz za nią.
Profesor Fig zaprowadził ją do czarnego powozu, który nie był w nic zaprzęgnięty, podobnie jak pozostałe.
Tori zawahała się, czy zadać pytanie, ale szybko się zdecydowała:

- Dlaczego nie jadę z resztą uczniów?

Nie, żeby jej to przeszkadzało. Raczej chodziło o zwykłą ciekawość.
Profesor Fig spojrzał na nią i uśmiechnął się.

- Poproszono mnie, żebym w trakcie jazdy wprowadził cię w szczegóły twojego dołączenia do Hogwartu. - wskazał, by wsiadła. - Sama rozumiesz, że chcemy ci zapewnić płynne przejście z Durmstrangu do nas.

Skinęła głową i weszła do powozu, kładąc swój bagaż wraz z klatką z Wenus obok. Profesor również wsiadł i wkrótce powóz ruszył. Nauczyciel poprawił się na siedzeniu, obserwowany przez czujny wzrok Tori. Złapał jej spojrzenie i odchrząknął.

- Jako, że zaczynasz u nas jako piątoklasistka, chcemy niejako skontrolować poziom twojej wiedzy i postarać się uzupełnić ewentualne braki. Nie, żebyśmy kwestionowali nauki Durmstrangu, ale nasze programy nauczania mogą się lekko różnić.

Czarna Magia - Sebastian Sallow x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz