Rozdział 11

64 6 0
                                    

Tori zrobiła krok nad spetryfikowanym człowiekiem Harlowa, by podejść do Natty i podać jej list. Gryfonka wzięła go i przeczytała. Tori oparła rękę na biodrze.

- Podpisany przez Harlowa. - rzekła. - Ale po nim samym ani śladu.

- Wygląda na to, że współpracuje z okolicznymi kłusownikami. - Natsai zmarszczyła brwi. - Spróbuję się dowiedzieć więcej o tej lokalizacji. - pomachała listem.

Tori skinęła głową i razem wyszły z namiotu, a następnie opuściły obóz Popiełków. Tori pomyślała, że przez ludzi Rookwooda źle będą jej się kojarzyły składniki do eliksiru Edurus.
Zadrżała, czując jak zimny wiatr przewiewa jej uszy. Pogratulowała sobie jednak za dobór stroju. Jej „zimowy komplet", którego używała do walki w pojedynkach w chłodne dni, składał się z dopasowanej czarnej kurtki oraz spodni, od środka wyłożonych mięciutkim i ciepłym materiałem. Przy kołnierzu białe futerko zatrzymywało ciepło. Przy pasie trzymała skórzaną sakiewkę oraz komplet eliksirów.

- Muszę sobie skombinować podobny strój. - zaśmiała się Onai. - Zdawałaś się w nim poruszać aż nadzwyczaj swobodnie.

Tori schowała różdżkę do kieszonki na udzie.

- Jest wygodny. - skinęła głową. - Szczerze polecam.

- Muszę zainwestować. - Natty zerknęła na dziurę w swoich spodniach. - Mundurki szkolne chyba nie nadają się do walczenia o sprawiedliwość.

Kąciki ust Tori drgnęły ku górze. Była nieco zawiedziona brakiem informacji o planach Rookwooda. Liczyła, że znajdzie jakiś związek między Rookwoodem i Ranrokiem, ale jakiekolwiek tropy, które znajdywała dotyczyły Harlowa, jego panoszenia się i naprzykrzania ludziom. A teraz również magicznym bestiom. Być może, gdy już dopadną samego Harlowa, to on powie jej coś przydatnego...

- Wiesz, uczniowie dużo o tobie mówią.

- Słucham? - Tori spojrzała na nią spokojnie, choć w jej oczach odbiło się zaskoczenie.

Natty zachichotała.

- Przysłuchuję się różnym rozmowom, nie tylko w moim pokoju wspólnym, ale także na korytarzu, w Wielkiej Sali... Powiedzmy, że... Ludzie nie mają o tobie przychylnej opinii.

- Ach tak? - uniosła brew. - Co mówią?

- Że jesteś przemądrzała i pyszałkowata.

Tori uniosła brwi.

- A co ty o tym myślisz?

- Że na początku też mi się taka wydawałaś.

Szczery uśmiech Natty i wesołe iskierki w jej oczach sprawiły, że Tori mimowolnie lekko się uśmiechnęła.

- Nie winię cię. - rzekła, odwracając wzrok.

- Na pierwszy rzut oka faktycznie łatwo się zniechęcić. - zachichotała Gryfonka. - Ale wcale nie jesteś taka zła, gdy już się z tobą usiądzie w ławce.

- Dziękuję. - Tori skinęła głową.

- Imelda szczególnie się udziela w towarzystwie twoich przeciwników.

- Czemu mnie to nie dziwi... - westchnęła.

- Rozmawiałaś z nią? - Natty zaciekawiona uniosła brew.

- Wpadła do szklarni i zaczęła coś mówić o byciu najlepszą. - wzruszyła ramionami. - Niezbyt mnie to interesowało, ale chyba była gotowa się bić.

- A ty?

- Byłam gotowa odpowiedzieć. - odpowiedziała zgodnie z prawdą.

- Cóż, cała Imelda. - zaśmiała się Natty. - Wydaje mi się, że na mnie też długo patrzyła z niechęcią. Ale nigdy wprost mi nie groziła. Po prostu kilka razy zaprezentowała swoje umiejętności. Szanuję jej zdolności. Charakter - niekoniecznie.

Czarna Magia - Sebastian Sallow x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz