Rozdział 17

131 9 0
                                    

Ujrzałam pięknie wystrojony salon, w różne urodzinowe ozdoby. Wokół stało ogrom ludzi, którzy zaraz po ściągnięciu mi opaski z oczu zaczęli śpiewać sto lat.

Z kuchni wyłoniła się babcia z niebieskim  tortem i łyżwa na środku. Paliło się tam bodajże 18 świeczek i wtedy sobie przypomniałam. Dzisiaj są moje 18 urodziny. Tylko jak mogłam o nich zapomnieć? Może to jakaś młodzieńcza demencja, czy coś.

Pomyślałam o moim największym marzeniu i zdmuchnęłam świeczki. Potem podchodzili do mnie różni ludzie składając życzenia urodzinowe. Dostałam kilka prezentów od najbliższych osób, i wtedy rozkręciła się impreza.

Zobaczyłam, że Bill się czymś stresował, więc postanowiłam go o to zapytać.

- Hej, co się dzieje? Jesteś strasznie spięty.

- Nic, wszystko jest w porządku - powiedział uśmiechając się. - Po prostu chce coś zrobić, ale nie wiem jak.

- Powiedz mi. Może będę w stanie ci pomóc.

- Nie ma szans. Ale muszę cię o coś poprosić. Nie pij narazie alkoholu, dobrze?

- Dlaczego?

- Później się dowiesz - posłał mi całusa w powietrzu i oddalił się ode mnie.

Poszłam poszukać babci, bo nie miałam dzisiaj okazji z nią porozmawiać. Znalazłam ją w kuchni rozmawiającą z jakimiś dziewczynami. Śmiała się głośno i zachowywała się jak nastolatka. Cieszyłam się z tego powodu, że również potrafi się rozerwać.

- Cześć babciu, jak się masz?

- Świetnie, skarbie! A tak w ogóle gratulację! Słyszałam, że wygrałaś zawody i wszystkich rozniosłaś! Jestem z ciebie taka dumna! - powiedziała uśmiechając się szeroko.

- Wiesz, że byli tam rodzice, prawda?

- Tak, ale nie chciałam psuć ci humoru. Mam nadzieję, że zgarnęła ich policja. Należy im się.

- Byłam z Billem dzisiaj na komisariacie wnosząc obciążające ich zeznania - dodałam ciszej spuszczając głowę. - Sprawa ma trafić do sądu.

- Oj dziecko. Nie przejmuj się tym. Baw się póki możesz, bo nie obejrzysz się dobrze i będziesz miała tyle lat co ja! - zaśmiała się głośno. - Z resztą słyszałam, że szykuje się coś grubego.

- Co takiego? - zapytałam zaciekawiona. Może wytłumaczyło by to dziwne zachowanie Billa.

- Nie wolno mi o tym z tobą rozmawiać - powiedziała i ominęła mnie wychodząc z kuchni.

Wszyscy się jakoś dziwnie zachowywali. Nikt nie chciał mi powiedzieć co się szykuje, a pytałam już z 10 osób. No cóż. Starałam się tym nie przejmować i dobrze się bawić, ale nie wychodziło mi to za dobrze. Zaprzątałam sobie głowę niepotrzebnymi myślami ale nie potrafiłam się ich wyzbyć. Mimo, że nie lubię pić alkoholu, miałam okropną ochotę wypić całą butelkę na raz ale obiecałam Billowi, że tego nie zrobię i dotrzymam obietnicy.

Usiadłam znużona na krześle w kuchni i nalałam sobie wody do szklanki. Nie widziałam nigdzie Billa ani Toma. Jedynie Georg i Gustav kszątali się gdzieś po parkiecie. Wyciągnęłam telefon i nagrałam relacje na Instagrama. Opublikowałam ją szybko, po czym zaczęłam przeglądać inne social media.

Bill

- Tom, jesteś moją ostatnią deską ratunku. Jeśli ty mi nie pomożesz, nie zrobię tego dzisiaj - powiedziałem patrząc błagającym wzrokiem na mojego brata.

- Ale w czym mam ci pomóc? Nie znam się na wyznawaniu miłości. Dla mnie jest to czarna bajka - westchnął głośno.

- Co mam zrobić, żeby tak się nie stresować? Zaraz mnie coś rozniesie.

- Napij się - oznajmił Tom wzruszając ramionami.

- Co? - zapytałem chociaż dokładnie usłyszałem co powiedział.

- Napij się.

- Chciałem być trzeźwy.

- No i będziesz. Napij się jednego kieliszka. Nie schlejesz się, a doda ci odwagi - powiedział i podszedł do mnie. - Będzie dobrze, jak nie teraz, to innym razem - złapał mnie za ramiona, podnosząc mnie na duchu.

- Dziękuję - dodałem cicho.

- Chodź. Im szybciej tym lepiej. O ile Maya nie leży już gdzieś schlana w trzy dupy.

- Okej - powiedziałem i razem z Tomem skierowaliśmy się na dół.

Szukałem wzrokiem mojej pięknej blondynki. Siedziała w kuchni przeglądając coś na swoim telefonie. Zebrałem resztki odwagi i ruszyłem w stronę dziewczyny.

Maya

- Heja - usłyszałam zdenerwowany głos Billa. O co im wszystkim chodzi?

- Hej - odpowiedziałam cicho.

- Chodź na chwilkę - powiedział i złapał mnie za rękę.

Zaciągnął mnie na środek salonu po czym powiedział.

- Proszę o chwilę uwagi - krzyknął jak najgłośniej tylko potrafił, a wszystkie pary oczu skierowały się właśnie w jego stronę. - Dziękuję - westchnął. - Maya odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem oszalałem na twoim punkcie. Byłem w stanie porzucić wszystko, aby zwrócić twoją uwagę, a kiedy mi się to udało, uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Wszystkie chwile, które z tobą spędziłem były tymi najlepszymi chwilami w moim całym życiu. Mimo wszystkich wzlotów czy upadków, chce zawsze być blisko ciebie i wspierać cię jak tylko mogę. Wiem, że znamy się krótko ale jestem pewien tego, co chcę zrobić. - zrobił chwilową pałzę, po czym klęknął na jedno kolano. - Mayo Williams czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zabrakło mi głosu, a do oczu wdzierały się łzy. Widziałam jak Bill klęczy zestresowany bojąc się, czy nie ośmiesze go przy wszystkich ludziach.

Zebrałam resztki odwagi i powiedziałam:

- Tak

Z oczu wyleciało kilka łez, kiedy Bill zakładał mi pierścionek na palca. Przytulił mnie z całej siły i pocałował mocno w usta. Ludzie zaczęli bić brawa i wiwatować, a ja stałam z moim ukochanym na środku salonu obściskując się.

- Podoba ci się? - zapytał czarnowłosy patrząc prosto w oczy.

Spojrzałam na pierścionek i uśmiechnęłam się szeroko. Był wykonany ze złota, a na środku znajdowało się czerwone, diamentowe serce.

- Jest przepiękny. Lepszego sobie wymarzyć nie mogłam.

Bill uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie mocno w usta.

Mimo, że jestem jeszcze młoda, wiem, że zrobiłam dobrze. Nigdy nikt nie sprawił, że czułam się tak dobrze, jak z Billem. Kocham go całym moim sercem, które oddałam mu na początku naszej znajomości. Mam nadzieję, że nasze wspólne życie będzie wyglądać tak dobrze, jak uśmiech babci znajdującej się za Billem.

Shiny ice surface - Bill Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz