3

8.5K 57 0
                                    

Było to małe, ale dobrze wyposażone pomieszczenie. Na środku stał jakiś okrągły stół, który miał pasy i liny, a także dziury w różnych miejscach. Później rozejrzałam się po bokach. Odkryłam, że na ścianach powieszone są różne rodzaje narzędzi do karania, a może również do nagradzania? Naprzeciwko była potężna, czarna szafa. Pokój utrzymany był w ciemnych odcieniach, co podkreślała znikoma ilość światła wydostająca się z fantazyjnej lampy pod sufitem.

Mężczyzna o nic mnie nie pytał. Podszedł ze mną do stołu i pochylił mnie do przodu. Rozwiązał pas i roztarł mi ślady na nadgarstkach.

– Lepiej ze mną współpracuj – poradził. – Usiądź na stole i połóż się na plecach.

Chyba sobie śnił, że będę z nim współpracować. Gdy tylko mnie puścił, rzuciłam się do drzwi. Te jednak były zamknięte. No tak, mogłam się tego spodziewać, pomyślałam.

– A ty wciąż swoje – westchnął. Podszedł do mnie. Próbowałam wtopić się w ścianę, jednak w końcu mnie złapał. Znów chwycił mnie za szyję. – Jesteś bardzo niegrzeczna, Myszko.

Jednym ruchem oderwał mnie od ściany i znów zaprowadził na stół. Tym razem o nic nie prosił. Sam mnie na nim posadził, a potem brutalnie popchnął, abym upadła na plecy. Szybkim ruchem założył mi kajdany na dłonie i rozciągnął mnie w literę Y. Z tej literki szybko zrobił się X, kiedy rozszerzył mi również nogi. Leżałam tam naga, przerażona, a on chodził dookoła stołu i obserwował mnie jak sęp swą ofiarę.

Podszedł do regału, który był za moją głową, więc nie widziałam, co robi. Po chwili zaszedł mnie od tyłu.

– Otwórz usteczka – rozkazał.

– No na pewno – powiedziałam, ale to był mój błąd, bo wtedy wsunął między moje zęby urządzenie, które otworzyło moją buzię.

– Coś teraz chcesz powiedzieć, Myszko? – spytał mężczyzna, pochylając się nade mną.

Jego włosy swobodnie spłynęły, tworząc zasłonę między nami a całym światem. Wtedy to zrobił. Otworzył swe usta i bardzo powoli pozwolił swojej ślinie ściec prosto do mych ust. Otworzyłam z przerażeniem oczy i próbowałam się odwrócić, jednak trzymał mą głowę w żelaznym uścisku, nie pozwalając mi się ruszyć.

– Coś nie tak? Nie lubisz, kiedy na ciebie pluję? – spytał, udając zdumionego.

Patrzyłam na niego z obrzydzeniem i złością. Językiem próbowałam wypchnąć jego ślinę, oddzielić ją od mojej, jednak on znów splunął, a potem włożył mi do ust palec. Pomieszał w tym kotle i rozsmarował mi na całej twarzy nasze pomieszane śliny. Zamknęłam oczy, kiedy przejeżdżał przez moje powieki. Zaczęłam jęczeć, kiedy znów chciał splunąć.

– Och, już dość zabawy? – Mężczyzna zbliżył ucho do moich ust, chcąc zapewne usłyszeć mój sprzeciw, ale ja mogłam jedynie wydawać dźwięki jak bobas. – Nic nie rozumiem, kochanie.

W końcu się oddalił, znów coś robił za moją głową, a ja starałam się nie przełykać śliny. Powrócił do mnie, ale tym razem przeszedł do moich stóp. Zauważyłam, że trzyma w ręku długi bat, taki, jakim tresuje się konie.

– Mam nadzieję, że ochłonęłaś – powiedział.

Złapał moją stopę i wygiął palce w górę tak, aby podeszwa była dobrze wyeksponowana. Bez słów przyłożył do niej bacik i jednym szybkim ruchem mnie uderzył. Szarpnęłam się, czując ukłucie bólu, jednak nie miałam dużej swobody. Razy spadały na mnie jak błyskawice, szybkie, mocne i bezlitosne. Pan trzymał mnie w żelaznym uścisku, nie pozwalając mi przed nim uciec. Mogłam jedynie jęczeć.

– Będziesz już grzeczną dziewczynką? – spytał, kiedy przestał mnie bić. Teraz masował mi tę stopę, wyzwalając jednocześnie ból i ulgę.

Nie odpowiedziałam, więc tym razem wykrzywił moją drugą stopę i zaczął się kolejny ból. Tym razem byłam bardziej przygotowana, więc zniosłam więcej, jednak po jakimś czasie znów zaczęłam jęczeć. Bolesne razy sypały się na mnie, a ja nie mogłam przed nimi uciec. Szarpałam się w więzach, ale trzymały mnie znakomicie. Pan również był silny i nie pozwalał mi na ruch. Czułam, jakbym szła po ogniu.

– Czy teraz zechcesz mi odpowiedzieć, Myszko? – zapytał, kiedy kolejny raz skończył mnie bić. I tym razem rozmasował mnie, dając mi ukojenie. Nie miałam jednak dość. To znaczy, miałam, ale nie chciałam tego przyznać.

Mężczyzna mruknął coś pod nosem, uśmiechając się do mnie. Znów zniknął za moją głową, szykując dla mnie kolejny ból, podczas gdy ja nie zdążyłam przyzwyczaić się do piekących wciąż stóp. Ruszałam nimi, jednak to nie dawało ulgi. Nie mogłam nic zrobić, musiałam znieść ten dyskomfort.

Po chwili Pan znów do nich podszedł.

Nie, tylko nie to, pomyślałam, mając nadzieję, że już koniec bicia moich podeszw. I miałam rację. Tym razem trzymał w ręku pejcz. Było to narzędzie z wieloma skórzanymi paskami, które wypływały z rękojeści.

Pan zamachnął się i uderzył w mój brzuch i kobiecość. Nie było to mocne uderzenie, jednak i tak się skrzywiłam. Kolejne smagnięcia były szybkie i bolesne. Wierciłam się, próbując uniknąć razów, jednak mogłam jedynie drżeć niespokojnie. Naliczyłam może dwadzieścia uderzeń, kiedy przestał. Patrzył na mój zaczerwieniony brzuch i wzgórek łonowy.

– I jak? – spytał spokojnie. Nie był nawet zmęczony tymi torturami, podczas gdy ja dyszałam jak po biegu. Pan był przerażający; stał w rozkroku, z pejczem w ręce, patrzył się na mnie z władczością w oczach i deliaktnym uśmiechem, czającym się w kącikach jego ust. Jego długie włosy i anielska twarz kontrastowała mocno z tym, co mi robił.

Kiedy znów nie odpowiedziałam, zaczął kolejną serię razów, tym razem bijąc moje piersi. Już pierwsze uderzenie było bolesne, a każde kolejne wydobywało jęk z moich ust. Tym razem naprawdę niewiele trzeba mi było, aby odczuć, że przegrywam tę walkę. Ból był nie do zniesienia. Kiedy skórzane paski smagały moje stojące sutki, syczałam z rozpaczy.

– Masz coś do powiedzenia, Myszko? – zapytał, kiedy widział moją spoconą twarz i czerwone ślady na piersiach. – Śmiało, nie wstydź się.

Spojrzałam na niego ze zmęczeniem w oczach. Teraz byłam w stanie się mu poddać, bo miałam dość tych tortur. Kiwnęłam głową.

– Nie słyszę – powiedział wesoło. Ani myślał pomagać mi, wyciągając urządzenie z moich ust. Upokarzał mnie.

– Będę grzeczna – powiedziałam, chociaż wcale to tak nie zabrzmiało. Jednak zdawało się, że Pan zrozumiał, co miałam mu do przekazania, bo uśmiechnął się do mnie.

– Bardzo mnie to cieszy, Myszko – odparł i pogłaskał mnie po włosach. Potem zniknął za moją głową i pojawił się znów, niosąc jakąś maść w ręku. Zaczął masować moje obolałe piersi, a ból niemal natychmiast ustał. Oddychałam z ulgą, przymrużyłam oczy i rozkoszowałam się masażem. Potem wtarł krem w mój brzuch, a na końcu w stopy.

– Jestem pod wrażeniem, ile wytrzymałaś – zwrócił się do mnie. Znów się pochylił nade mną, tworząc kurtyny ze swych włosów. – Jesteś bardzo silną dziewczynką. Będę miał z tobą wiele zabawy.

Z jego ust znów zaczęła się sączyć ślina, a ja próbowałam się wyrwać z jego rąk, jednak chwycił mnie za włosy i trzymał tak, iż nie mogłam się ruszyć. Kolejne krople spadały do moich ust, chociaż tego nie chciałam. Walczyłam językiem, by wypchnąć niechcianą ciecz z buzi, jednak wszystko się pomieszało i spłynęło mi do gardła.

Wyjął okropne urządzenie z moich ust i bardzo powoli pomógł mi zamknąć usta. Chciałam wypluć całą ślinę z gardła, jednak on zdawał się przewidzieć, co chciałam zrobić, bo jedną ręką zamknął mi usta, a drugą nos. I tak trzymał, nie pozwalając mi oddychać, póki nie przełknęłam śliny.

– Odpocznij – powiedział, kiedy skończył się nade mną pastwić. – Przyjdę do ciebie niedługo.

I wyszedł, zostawiając mnie rozciągniętą w niewygodnej pozycji, pokonaną i roztrzęsioną. I... bardzo podnieconą. 

przesyłkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz