Po założeniu czystego opatrunku i ubrań dwójka bohaterów opuściła łazienkę, która chwilę temu zmieniła się w saunę. Kąpiel zdecydowanie zmyła część ciężaru poprzednich dni, oczyszczając zarówno ciało jak i umysł, mimo nieustannego poczucia niepewności związanego z dalszym losem ich podróży. Dlatego postanowili subtelnie zorientować się w jakim punkcie się znaleźli.
Gdy gospodarze chwilowo opuścili kuchnie, Aurora dyskretnie podeszła do stołu, na którym leżała nokia. Był 28 luty, godzina 23:07. Oznaczało to, że minął zaledwie jeden dzień od porwania i wywiezienia ich z dala od Kijowa. Ostrożnie opuściła pomieszczenie i wróciła do sypialni, w której Zelenskyy przeglądał się w lustrze starej drewnianej meblościanki.
Od dziecka miał worki pod oczami, jednak dziś wydawały się jeszcze bardziej wydatne i otoczone ciemniejszym sińcem. Kilkudniowy zarost stał się bardziej widoczny, powoli zmieniając się w brodę, a tym samym włosy odrosły do bardziej puszystej formy, doganiając niemal wspaniałą długość z czasów kręcenia "Ya, Ty, Vin, Vona". Jedyne co zawsze pozostanie takie same, to oczy. Duże, ciemnoczekoladowe ślepia wypełnione w mniejszym bądź większym stopniu wiecznym blaskiem. Zawsze wyrażały emocje, mimo tylu przeciwności losu i łamiących serce sytuacji, wciąż jaśniały jak światło w tunelu. Te oczy potrafiły wiele, więcej niż niejedena charyzmatyczna persona. To te oczy wykuły się w pamięci młodej dziewczyny, będąc przyczyną niejednej nieodpowiedniej myśli czy snu. Był zbyt czarujący dla własnego dobra.
- Myślę, że to jeszcze nie poziom gdzie wyglądam jak bezdomny, racja? - Volodymyr uniósł lewy kącik ust lekko w górę, zwracając się do niej.
- Pasuje ci broda. Zresztą, ładnemu we wszystkim ładnie - odparła z lekkim uśmiechem, subtelnie puszczając oczko. Sama nie wiedziała po co to robi, a raczej dlaczego. Albo wódka wypita wcześniej zaczęła dopiero uderzać, albo zmniejszony dystans miał aż taki wpływ na jej myśli. Co się odwlecze, to nie uciecze- stare uczucia nie znikają za machnięciem dłoni.
- Pravylʹno - łagodnie parsknął śmiechem i zwilżył lekko osuszone wargi. Ukrainiec nie zdawał się zbytnio przejmować nagłą zmianą zachowania towarzyszki. Ten człowiek lgnął do atencji, a alkohol w jego krwi tylko znosił kolejne bariery. Nie żeby specjalnie się upił, gdyż na dość mocną głowę, jednak była to wystarczająca ilość na lekkie rozluźnienie.
Nieco niekomfortową ciszę przerwała gospodyni zapraszająca ich na kolację. Pomimo względnie później godziny, nie mogli pogardzić tak dobroduszną ofertą, więc z wdzięcznością przeszli do kuchni, siadając przy stole z kanapkami z szynką, serem i pomidorami. Aurora mogłaby przysiąść, że twarz prezydenta natychmiast pojaśniała na widok jedzenia, podnosząc dłonią kanapkę i wgryzając się w zwyczajny, a jednak obecnie wyjątkowo niesamowity smak.
Nie chcąc robić przykrości Bialorusinom, Aurora również wzięła jedną kanapkę, zdejmując wcześniej ser i pomidora. Umarłaby w świecie wegan, ale trudno. Na szczęście Zelenskyy nie mial problemu z przywłaszczeniem sobie niechcianych składników i położeniu ich jako dodatku do kolejnej kanapki. Jedynie subtelnie uśmiechnął się zadziornie w jej stronę i wrócił do delektowania się tradycyjną wschodnioeuropejską kolacją, w trakcie gdy Aurora pijąc herbatę z cytryną, zdążyła już się nią poparzyć. Dzień bez poparzonego języka to dzień stracony.
~~~
Kilkanaście minut później, po chwilowej rozmowie odbytej przez Volodymyra z Borisem i Lyudymilą, w której swoją drogą dowiedział się, że znajdują się obecnie w Uznozh, ponownie wrócili do użyczonej im gościnnej sypialni z rozkładaną niebieską sofą. Łóżko było zbyt kuszące, więc Aurora już dłużej nie opierała się swojemu pociągowi do oddania się w objęcia Morfeusza. Rzuciła się na postkomunistyczną wersalkę i przykryła się grubym kocem z przerażająco wysokiej jakości wzorem wilka na tle pełni księżyca. Czuła się jak u babci.
Chwilę później dołączył do niej Ukrainiec, kładąc się na brzuchu obok niej od strony sciany. Zatopił twarz w poduszkę i przeciągnął koc w swoją stronę tak, że nagła fala zimnego powietrza uderzająca o odkrytą połowę ciała pobudziła dziewczynę.
- Mógłbyś łaskawie nie zabierać mi koca? - spytała lekko poirytowana, rolując się w stronę swojego towarzysza.
- To podsuń się bliżej, nie gryzę przecież - Volodymyr odparł niewinnie, jednak dobrze wiedziała, że na tym etapie nie tylko jej podoba się ta gra.
Bez robienia większego zamieszania podsunęła się bliżej byłego showman'a, a ten w odpowiedzi przyciągnął ją do siebie, obejmując ją w łyżeczkowy sposób. Młoda kobieta poczuła przytłaczający wzrost temperatury i przyjemne mrowienie, nie robiąc nic, żeby zmienić swoją pozycję. Prezydent był zbyt ciepły i miękki, aby próbować protestować.
- Jak mam odczytywać przekaz imion które nam nadałeś? - postanowiła w końcu poruszyć temat, częściowo z ciekawości, częściowo jednak z chęci podrażnienia Zelenskiego.
- Nie szukaj przekazu, to czysty przypadek - odpowiedział z lekką ironią, gdy jego dłoń robiła lekkie okrężne ruchy na plecach dziewczyny.
- To literalnie imiona żony Vasii i ich dziecka, zaczynam podejrzewać lekką dwuznaczność - lekko parsknęła śmiechem, odwzajemniając gest na dolnym odcinku jego pleców. Natychmiast poczuła jak jego bicie serca stało się nieco głośniejsze.
- Oglądałaś Sługę Narodu? - spytał lekko zaskoczony tym, że rozpoznała odwołanie. Nie mógł powiedzieć, że rozważał ten scenariusz, to była decyzja chwili, podyktowana dziwnym wewnętrznym uczuciem. - Mniejsza o to, idź już spać. Do jutra zadręczysz mnie tymi pytaniami - zaśmiał się lekko, gasząc lampkę nocną obok nich.
- Jasne, teraz się tłumacz - odparła sarkastycznie, po czym uśmiechnęła się ciepło. - Dobranoc, hospodyn president
- Nadobranich
CZYTASZ
THE RIDE [Zelenskyy AU]
FanfictionCzy w tym szaleństwie są jakiekolwiek granice? Tego nie wiadomo, ale za to mur na granicy polsko- białoruskiej jest wystarczająco wysoki, aby uniemożliwić jej przekroczenie. Aurora i Volodymyr świetnie się o tym przekonali. W skrócie kolejne fanfict...