Rozdział VII: ,,Mroczna Intryga''

56 8 0
                                    


    Frustracja przepełniająca Iris wcale nie opadła, gdy w radiu ogłoszono kolejne aresztowanie czarownicy. Co gorsza, już poprzedniego dnia o północy została spalona na stosie. A wszystko to odbyło się w Ravenland. Ludzie, którzy zaciekle popierają czyny rządu, przybyli, aby zobaczyć to wydarzenie na własne oczy. Władza upada coraz niżej, mordując niewinnych mieszkańców Valess. Jedyną dokonaną przez nich ''zbrodnią'' ― jak nazywała to głowa monarchi ― było posiadanie tajemniczej mocy. Ową straconą kobietą była Evelyn Chambers, znana uzdrowicielka, pasjonatka i znawczyni ziół. Evelyn zasłynęła z odkrycia wielu eliksirów, które następnie trafiły do Leczniczej Przystani. Ukrywała ona albowiem swój magiczny dar przez niespełna pięćdziesiąt lat. Lovett zmieniła stację.

    ― W wyniku zaistniałej sytuacji, szanowna Chambers odeszła z tego świata. Uczcijmy jej śmierć chwilą ciszy ― odrzekł niejaki mężczyzna zachrypłym głosem. Minęła powyżej minuta milczenia, zanim jegomość z rozgłośni ponownie przemówił. ― Evelyn była szlachetną damą, aczkolwiek jej zgon może być przestrogą dla nas, aby nie tuszować swojej mistycznej siły. Jeżeli ktoś z państwa nadal nie wie, jaką umiejętnością władała Chambers, przychodzę z odpowiedzią na to intrygujące pytanie. Panowała ona nad mocą światła. Jest to wyjątkowo rzadki dar...

    Żadne słowo nie dotarło już do Iris, odczuła natomiast gwałtowne bicie swojego serca. Podczas jednych zajęć w uczelni mówiono, iż ta potęga jest bezpośrednim przeciwieństwem mocy ciemności, lecz oddziałują na identycznej zasadzie. ,,Czyli ja też jestem czarodziejką? Czyli ja także powinnam zginąć z rąk władzy?'' poczęła zastanawiać się dziewczyna. Od dawna wiedziała, że jej dar jest niezwykły oraz niebezpieczny. Nigdy nie potrafiła nad nim zapanować. Za każdym razem, gdy tylko próbowała się nim posługiwać, wszystko okazywało się być niemożliwe i pozbawione nadziei. Raz o mało co nie poderżnęła sobie gardła, co skutecznie zmusiło ją do porzucenia prób walki z niebywałą umiejętnością, nie tylko dla własnego bezpieczeństwa, ale także po to, by nie spowodować cierpienia innych.

     Królestwo, które zamieszkiwała zmieniło się drastycznie. Uprzednio pogodne miejsce przerodziło się w ponurą wioskę. Gdy zrozumiała jaką drogą dąży rząd, poczuła dziwne kłucie w sercu. Była przywiązana do tej osady równie mocno, co do Wielkiej Brytanii. Rozmyślała jak potoczy się dalszy los królestwa w rękach tej jakże żałosnej władzy. Mirabelle, Connor, Cornelie, Shirley, Shella, Sandy... Ich przeznaczenie także zależy od urzędu. Martwiła się bardziej o nich, aniżeli o siebie. Kochała ich. Dopiero po sekundzie uświadomiła sobie, że spędziła pół godziny przysłuchując się radiostacji.

    — Cudownie, jestem spóźniona. Pierwsza lekcja rozpoczęła się blisko dwadzieścia minut temu — powiedziała do samej siebie, kiedy zwróciła spojrzenie na  bogato zdobiony zegarek na swojej ręce. 

    Pobiegła w kierunku mosiężnych drzwi, ku wyjściu. Zanim zdążyła opuścić niewielki domek, zauważyła na drewnianej podłodze czysto białą kartkę, z pozoru pustą. Chwyciła owy przedmiot w dłonie, a potem ostrożnie go odwróciła.

    Dostrzegła starannie wykonany szkic. Przedstawiał on... Iris. Dziewczyna przesiadywała na skórzanym krześle. Jej łokieć położony był na obszernym stole, podczas gdy ramię podtrzymywało głowę Lovett. Zauważalne rany, pokrywające jej twarz ukazane były identycznie, niczym w rzeczywistości. Długie, falowane włosy opadały na wychudzoną twarz. Oczy miała połowicznie zamknięte i wyglądała, jakby od tygodnia nie zaznała snu. Przyodziana była w mundurek Akademii Magii, a obok niej leżało radio, oprawione w sztywną ramę. Na drugim planie obrazka widoczna była półka zastawiona różnymi dekoracjami i bibelotami. 

    Im dłużej spoglądała na rysunek, tym bardziej zaczynała czuć przenikającą ją obawę i strach. Z pobieżnego wrażenia zwyczajna ilustracja wzniecała aberracyjny lęk. Autor malowidła stworzył dzieło, które w przerażający sposób odtwarzało jedną z wykonanych przez nią czynności. Odczuła dziwną panikę na myśl, że ktoś może ją obserwować. Zgniotła arkusz papieru, po czym bez wahania cisnęła nim w  kąt przedpokoju.

In Darkness' TrapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz