Walentynkowy szał

1K 26 24
                                    

Dziś były walentynki, Harry jak zwykle na obiedzie dostał mnóstwo walentynek z wyznaniami pół dziewczyn z Hogwartu. Pod dormitorium zastał kolejną tonę liścików, jak co roku. Ale wszystkie i tak zignorował. Nie interesowały go takie wybryki dziewczyn, woli chłopców.

Dumbledore ogłosił na kolacji, że z okazji Walentynek każda para bezkarnie może całować się i miziać przez resztę wieczoru w całym Hogwarcie, Harry doskonale wiedział, jak to się skończy.

Po kolacji Potter szybko pobiegł do dormitorium, jeszcze mając nadzieję, że uniknie widoku tych wszystkich par. Wszystko to przypominało mu o swoim marnym wybranku, o którym jego serce nie daje zapomnieć. Był zakochany w Draco, Draco pierdolonym Malfoy'u...

Niestety nie udało mu się uniknąć tych wszystkich par, w jego dormitorium Seamus już dobierał się do Dean'a, dlatego Harry obrócił się na pięcie i wyszedł.

Wybraniec błądził po korytarzach Hogwartu ciągle mijając jakiś ludzi liżących się na parapetach, ławkach czy nawet ścianach.

Skręcił w stronę biblioteki myśląc, że chociaż tam zazna chwili spokoju. Jednak pomylił się, i to grubo. Idąc do końca biblioteki, gdzie zazwyczaj było pusto przy jednym stoliku ujrzał Hermionę całującą Ślizgonkę, Pansy Parkinson.

Na Merlina! No bez jaj! Pomyślał Harry, po czym ponownie zawrócił ku wyjściu. Miał dość tych całych Walentynek, po co komu takie coś potrzebne?

Przemierzając kolejne korytarze szkoły i tym samym kolejne pary szukał schronienia przed tym "świętem". Postanowił wdrapać się na szczyt Wieży Astronomicznej, z wiarą, że tam spędzi resztę tego wieczoru.

Zsapany, ale szczęśliwy dotarł na miejsce, gdzie można było zaznać chwili spokoju. Oparł się o barierkę podziwiając widok nocnych błoni i jeziora, od którego odbijał się blask księżyca oświetlającego Hogwart.

-Co tu robisz, Pottah? - wystraszył Harry'ego głos dochodzący zza jego pleców.

Harry obrócił się energicznie na pięcie i ujrzał Malfoy'a wciąż przybliżającego się do Wybrańca. Na jego twarzy nie kształtowała się złość czy nawet nienawiść, a zwykły spokój. Obaj obrócili się w stronę jeziora opierając się o barierki, a Harry'emu szybciej zabiło serce.

-A co ty tu robisz? - zadał pytanie równie spokojnie Potter, nic go bardziej nie wścieknie dzisiejszego wieczoru niż widok kolejnej miziającej się pary, nawet Draco.

-Pewnie to samo co ty, uciekam przed tym całym walentynkowym szałem - odpowiedział blondwłosy. - Nie chciało mi się słuchać jęków i oglądać jak Zabini pieprzy Weasley'a jak dosłownie jakąś tanią dziwkę. O dziwo Weasley'owi podoba się takie zachowanie Zabini'ego, może lubi naprawdę ostry seks z takim kutasem?

Harry stał jak wryty przyglądając się spokojniej twarzy Malfoy'a podczas wypowiadania tych słów.

-Widziałeś to wszystko? - spytał zdziwiony Gryfon.

-A żeby to raz... - wyznał Malfoy z widocznym zniesmaczeniem na twarzy. - Dzielnie pokoju z Diabłem to jakiś koszmar i wierz mi, że twój kumpel nie jest taką cnotką, za jaką go uważasz. Dosłownie minimum 3 razy w tygodniu rucha się z Zabini'm, a o robieniu lodów już nie wspomnę. Ssa mu uparcie aż do samych jaj chociaż chuj Zabini'ego jest dla niego ewidentnie za duży. Oczy to mu z orbit wychodzą, jeszcze Zabini kładzie dłonie na jego rude kłaki i porusza jego głową tak szybko, a gdy skończy sperma jest dosłownie wszędzie i gdy spadnie na podłogę to każe Weasley'owi zli...

-Dobra, weź już skończ! - krzyknął bardzo zniesmaczony Harry na słuch o życiu seksualnym jego przyjaciela, widział, że już nigdy na niego nie spojrzy tak samo.

One shots |Drarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz