1.

195 10 0
                                    

-Jak ty wyglądasz dziecko? - wykrzyczała mi prosto w twarz moja matka. Nigdy nie miałyśmy dobrych relacji, często mnie poniżała i krytykowała. Była w skrócie bardzo toksyczna, nie dziwię się mojemu ojcu że ją zostawił. Też bym się wyprowadziła gdybym miala gdzie.             
-Wyglądam tak jak mi się podoba, a to że ty byś mnie najchętniej w ogóle nie puściła na to rozpoczęcie to twój problem, a nie mój! - wywrzeszczałam jej prosto w twarz czując jak łzy napływają mi do oczu w skutek bezsilności. Dzisiaj miał być mój pierwszy  dzień w nowej szkole. Tak długo na to czekałam, w końcu nie zawsze idzie się pierwszy raz do liceum. Nie wytrzymując już puściłam pierwsza łzę i wbiegłam do swojego pokoju. Wzięłam szybko torebkę i telefon i wybiegłam z domu żeby nie spóźnić się na tramwaj.

Kiedy jechałam a na słuchawkach miałam puszczoną moją playlistę z Rammstein sprawdziłam telefon i zobaczyłam wiadomość od mamy
"Nie wracaj dziś do domu, a najlepiej to w ogóle nie wracaj."  Nie wiem czemu ale zrobiło mi się smutno kiedy to przeczytałam i przez resztę drogi patrzyłam przez szybę na padający ponuro deszcz

Kiedy tramwaj zatrzymał sie na moim przystanku jak najszybciej wysiadłam i wręcz bieglam do dużego szarego budynku do którego miałam teraz chodzić codziennie przez najbliższe 4 lata. Kiedy wchodziłam przez główne drzwi jakaś dwójka chłopaków zaczęła się przepychać i kiedy jeden mnie przez przypadek popchnął wpadłam na jakąś kobietę. Była koło czterdziestki i miała piękne, falowane, dlugie włosy w kolorze ciemnego blondu, długą obcisłą sukienkę w ciemno butelkowym kolorze z dekoltem w kształcie litery V. Gdy spojrzałam na jej twarz zgubiłam się w jej pięknych ciemnych  oczach i byłam pewna że błysnęła w nich iskierka.
-Przepraszam panią najmocniej, nie chciałam - zaczełam ją przepraszać zaraz po tym gdy udało mi się oderwać wzrok od jej pięknego, głębokiego spojrzenia.
-Oj spokojnie, nic nie szkodzi, nic ci się nie stało? - spytała, a ja stwierdziłam że głos ma równie piękny co oczy.
-Nie nie, nic mi się nie stało - odpowiedziałam zakłopotana i odurzona jej głosem - Przepraszam że pytam ale wie pani gdzie jest rozpoczęcie roku bo ja niezbyt się orientuję - zapytałam bo nie zamierzałam się spóźnić na rozpoczęcie.
-W auli, zaprowadzić cię? Bo też się tam wybieram
-Jeśli to nie kłopot to poproszę
-oczywiscie że to nie kłopot, chodź kochanie - powiedziała a ja kiedy usłyszałam ostatnie słowo już wiedziałam że ta iskierka którą widziałam w jej oczach była iskierką miłości.

Pani profesorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz