Rozdział 2
Dochodziło już prawie do dwóch tygodni bez żadnej bezpośredniej wiadomości od Leiftana w moją stronę. Cały czas przysyłał tylko Chroma, tego nieznośnego szczeniaka. - Gdzie on jest?- Spytałem roztargniony, łapiąc Chroma może zbyt mocno gdyż wydał z siebie cichy jęk. - Mówiłem już tobie, że Leiftan ma aktualnie dużo pracy związanej z byciem zastępcą Miiko. Po tym jak ktoś bezczelnie wtargnął do Sali Kryształu i bez żadnych wcześniejszych ustaleń postanowił go sobie rozwalić.- Wzdychał. - Słuchaj dzieciaku!- Złapałem go za fraki do góry.- Nie będziesz mnie pouczał. Rozumiemy się?! A więc wszystko było jasne. Żeby spotkać się z Leiftanem musiałem sam się do niego wybrać.
**********************************************
Ubrany w mój klasyczny strój pogromcy spokojnego życia faery ruszyłem przez noc w kierunku pokoju Leiftana. Wtedy jednak nie przypuszczałem jeszcze co ujrzą za moment moje oczy. -Całkiem ładna ta róża.- Postanowiłem zerwać jedną z myślą o momencie w którym po raz pierwszy ujrzałem Leiftana na tle tego o to właśnie krzewu. Wyglądał tak niewinnie stojąc i rozmawiając z Mikko, dopiero co dotarł do Kwatery Głównej. Nigdy nie pomyślałbym wtedy, że stanie się moim partnerem zbrodni i nie tylko.- Mój ukochany Demon. Mógłbym tak myśleć o nim całymi dnami. Bo on, on... wybrał mnie. Wybrał mnie na swojego pomocnika w zbrodni. Przewidział każdy mój ruch, upozorowaną śmierć. Od początku wiedział, że jestem kimś więcej, kimś potężniejszym od tych wszystkich marnych gatunków... Nagle z zamyślenia wyrwały mnie odgłosy bliskiej rozmowy. Zwinnym ruchem schowałem się za krzew. - Muszę przyznać, że naprawdę uwielbiam pełnie księżyca.- Kobiecy głos. Ah tak ta mała ziemianka, rozpoznałem, prawie o niej zapomniałem. Ciekaw byłem tylko z kim tak żywo konwersuje. Faery miały no cóż, podobny stosunek do ludzi jaki ja do ich gatunków, czyli totalne obrzydzenie. - Cieszę się, że mogłem dać ci namiastkę domu tym spacerem Gardienne.- Leiftan!!!- Kiedy powiedziałaś mi, o tym, że u was często patrzałaś z tatą w gwiazdy, nie mogłem zabrać ciebie na spacer w inny dzień niż dzisiaj. - Dziękuje to bardzo miłe, choć muszę przyznać, że było to już szmat czasu temu. Kiedy byłam jeszcze dzieckiem. A więc tak jest zajęty. Byli teraz na widoku moich oczu. - Niemniej uważam, że takie wspomnienia warto pielęgnować. - Popatrzała na niego pytająco, a on wydawał się być zamyślony.- Widzisz ja nie miałem okazji stworzyć ich zbyt wielu z moimi rodzicami.- Dodał po chwili. - Och, tak mi przykro. Leiftan?! Dlaczego?! Cisnąłem różą o podłogę i ruszyłem w kierunku jego pokoju. Pozostało tylko oczekiwać na jego powrót.
************************************** Myśli wirowały mi jak szalone. Najpierw ta dziewczyna z pamiętnika, teraz ta ziemianka. O co mogło też mu chodzić? I dlaczego, dlaczego dzielił się z nią swoim życiem prywatnym. Zmuszenie go żeby wspomniał mi choć słowem o swojej rodzinie było wręcz niemożliwe, a ona, kim ona też była, że to robił. Pamiętnik. Przypomniałem sobie o nim, może jest tam też coś o niej. Może miała pomóc nam jakoś w naszym sabotażu? Może te słowa z jego ust były do tego niezbędne? Leiftan zawsze jest pięć kroków przed mną w planowaniu. Zawsze jest taki opanowany i realnie myślący, czego nie można powiedzieć o mnie, człowieku chaosu. Dla mnie te wojne mogliśmy równie dobrze wygrać we dwoje. Ja i on, najpotężniejsi ze swoich ras. W końcu jakby nie patrzeć tylko my z nich przetrwaliśmy... - Rozchodzi się śmierć.- Powiedziałem sam do siebie na dodanie sobie pewności. Otworzyłem na pierwszej stronie której jeszcze nie czytałem i szybko tego pożałowałem "Kiedy myślałem, że moje życie jest już przegrane, zaczęły pojawiać się te sny. Sny o dziewczynie takiej samej jak ja, dziewczynie którą kochałem, która ruszyła moje serce. Moje zimne, nie bijące już od dawna serce. I chodź z początku tego nie rozumiałem. Teraz kiedy jest tu obok mnie wszystko jest już jasne..." Łzy napłynęły mi do oczu. "Kocham Cię Gardienne.,,
CZYTASZ
W ogniu miłości Leiftan x Lance
RomanceOd kiedy nasz ukochany smok zaczął współpracować z pewny zdrajcą z K.G. nie może zapomnieć o spojrzeniu jego szmaragdowych oczu, słodkich słówkach które składał jemu wraz z masą pocałunków na jego wilgotnych wargach i rzeczach które do słodkości moż...