🔫17🔫

48 8 0
                                    

//Izuku//

Wybiegłem z mieszkania, a następnie budynku. Przebiegłem parenaście metrów, zatrzymałem się przy ceglanym murze ledwo oddychają po moich policzkach spływały łzy. Oparłem się o ceglany mur. Natarczywe szczypanie zmusiło mnie do odwinięcia bandaża. Rany goiły się na moich oczach tak jak u wilkołaka z lekkim przestrachem obserwowałem zarastająca się skórę. "Nie jesteś człowiekiem tylko wilkołakiem z zablokowanym wewnętrznym wilkiem." Przez myśl przeleciały mi słowa Shigarakiego. Gdy kompletnie zagoiły mi się rany zgiąłem palce tworząc pięść i z całej siły uderzyłem w mur za mną po uderzeniu zostało wgniecenie, a na mojej ręce powstały nowe rany, które ponownie zaczęły się goić i tym razem rany zniknęły w kilka sekund.

- Nie możliwe.- Wyszeptałem po czym szybko się rozejrzałem, nikogo nie było w zasięgu wzroku.

W ekspresowym tempie zabandażowałem rękę i schowałem obie dłonie głęboko do kieszeni ciękich spodni gdy zimny wiatr przenikł przez cienką koszulę. Wyciągnąłem telefon z kieszenią spodni w sprawdzenia godziny zamiast tego ujrzałem na wyświetlaczu numer Katsukiego i nim zdecydowałem czy chcę odebrać rozłączył się, a mój telefon został zalany wiadomościami od stada Katsukiego.

Smartfon od kilku minut może dłużej praktycznie bez przerwy brzęczy od ilości prób skontaktowania się ze mną. Ignorując je zerknąłem na godzinę 04:07. Uniosłem lekko brwi zdziwiony jak czas szybko płynie. Westchnąłem i skierowałem się do apartamentowca w celu spakowania się i przeprowadzki do hotelu. Już z windy będąc na piątym piętrze, słyszałem nerwowe krzątanie kilku osób w apartamencie na samej górze wszystkie mięśnie bolały mnie nie miłosiernie, a uderzenia gorąca nie ustawały. Mimo zdrowemu rozsądkowi postanowiłem je ignorować i po prostu dojść do swojego pokoju.

Gdy wszedłem do salonu zignorowałem zgromadzoną tam watahę Katsukiego oraz samego nerwowego blondyna. Olałem również ich wołania i pytania, nie będąc na siłach by na którekolwiek odpowiedzieć. Jednak gdy postawiłem nogę na czwartym stopniu mroczki spowiły mój obraz, a zawroty głowy i uderzenia gorąca sprawiły iż straciłem równowagę poleciałem do tyłu lądując po kilku sekundach w ramionach Katsukiego sądząc po otaczającym mnie zapachu. Jego głos docierał do mnie jak przez mgłę nie byłem jednak w stanie nic zrozumieć, a tym bardziej odpowiedzieć. Ostatkiem sił uchyliłem oczy, które spotkały się z jego rubinowymi tęczówkami, chwilę po tym przybyło kolejne uderzenie gorąca i skórcz, po którym straciłem przytomność.

Obudziłem się po kilkunastu godzinach w sypialni Katsukiego. W pomieszczeniu paliła się lampka nocna, na dworze zaś było kompletnie ciemno co potwierdzało moją teorię o późnej porze. Podczas analizy otoczenia dostrzegłem śpiącą twarz obok mnie. Mężczyzna o blond włosach, którego zacząłem poznawać, a raczej myślałem, że to robię. Spał na fotelu stojącym po prawej stronie łóżka, po tej samej co ja leżałem. Jego ciepła dłoń, ani na chwilę nie puszczała mojej, a jego twarz wyrażała przerastające go zmęczenie. Podświadomie chciałem trwać w tej chwili, mimo to posłuchałem zdrowego rozsądku, który przypomniał mi naszą nieudaną randkę i jego rozmowę telefoniczną. Nigdy mnie nie kochał, chciał się tylko zabawić jak każdy inny wilkołak, z którym w chodziłem w głębszą relację. Wyciągnąłem dłoń z jego i usiadłem na brzegu łóżka, nie mal odrazu stając na nogi.

- Izuku.- Usłyszałem za plecami zachrypnięty głos i szybkie kroki, schowałem swoją rękę za plecami by nie mógł jej złapać.- Izuku proszę daj mi szansę.- Kręciłem głową przecząco, patrząc na niego pustym wzrokiem. Nie czułem smutku czy żalu do niego. Nic nie czułem wobec niego zupełnie tak jakby wszystko co wobec niego czułem wyparowało w tamtym momencie.- Proszę.- Odwróciłem zwrok i wyszedłem. Z Antresoli dostrzegłem stado Katsukiego śpiących rozwalonych w różnych częściach salonu. Wszedłem do swojego pokoju Tsuki odrazu zeskoczyła z mojego łóżka i do mnie pobiegła szczekając i merdając ogonem.

- Też się cieszę, że cię widzę.- Rzekłem z smutnym uśmieszkiem drapiąc ją za uchem, po szybkim prysznicu w już uporządkowanej łazience i przebraniu się w czyste ubrania udałem się do łóżka przy, którym spały Hanta i Kenzo.

Gdy przykryłem się kołdrą Tsuki wskoczyła na miejsce obok mnie, kładąc po chwili na moją klatę swój łepek. Uśmiechnąłem się pod nosem, kładąc dłoń na jej miękkim futrze i powoli sunąc nią w tą i spowrotem. Mój wzrok powędrował w stronę nieba rozciągającego się nad budynkami. Księżyc wskazywał już drugą fazę co oznaczało, że do pełni zostały tylko cztery z tą myślą i niepokojem w sercu zasnąłem.

Kolejnego ranka dziewczyn nie było w pokoju, a na stoliku z prawej strony, stała jeszcze ciepła porcja ryżu z gotowanymi warzywami, a obok szklanka z sokiem pomarańczowym i mały talerzyk, na którym leżały moje leki psychotropowe przy, których była karteczka.
"Zażyj przed posiłkiem" . Usiadłem po turecku i podążyłem za instrukcją i już dwadzieścia minut później wszystkie naczynia stały pusta co tylko potwierdzało moje obawy. Spojrzałem na dłoń, która powinna być zabandażowana i pokaleczona, a tymczasem nie miała najmniejszej blizny. Usłyszałem pukanie do drzwi, lecz nie zareagowałem za dużo obaw tliło mi się w głowie, za dużo wątpliwości i nieufności. Nie chciałem rozmawiać z kimkolwiek.

- Izuku tu Mina, możemy porozmawiać?

- Mina muszę wiedzieć, ile osób wiedziało o umowie Bakugou i Hisashiego?- Wyszeptałem.

- Tylko ja.- Wtrącił się Kirishima.- To prawda, że początkowym planem było oddanie cię i to już dawno temu.- Na te słowa poczułem bolesny ucisk w sercu.- Mimo umowy zmienił zdanie. Midobro możemy pogadać twarzą w twarz?

- Nie.- Odpowiedziałem niemal szeptem.

- Dlaczego?- Spytał Denki.

- Ponieważ już nie wiem komu mogę ufać. Idźcie do domu, proszę.- Dodałem nim cokolwiek powiedzieli. Po chwili usłyszałem kroki wielu osób i powiew świeżego powietrza.- Powiedziałem, że nie chcę z nikim rozmawiać!- Powtórzyłem tym razem dużo głośniej.

- Wiem i również mówiłem im, że to naprawdę głupi pomysł bym tu wchodził i nakłaniał cię do rozważenia rozmowy z kim kolwiek.- Odezwał się Shinsou idąc powolnym krokiem w moim kierunku.- Z początku nie chciałem się wtrącać, a potem przypomniałem sobie, że prawie straciłem rękę przez niewłaściwe podejście do ciebie. Plus masz u mnie dług za to, że jeszcze cię nie pozowałem.- Oznajmił żartobliwie na co delikatnie i niemal niezauważalnie się uśmiechnąłem do samego siebie w tym czasie on usiadł na parapecie skierowany do mnie przodem.- Pogadamy?

- Nie sądzę by było o czym.- Oznajmiłem nawet na niego nie patrząc i bawiąc się dłońmi.

- Wierz mi jestem za tym by dać ci czas na podjęcie samodzielnej decyzji co chcesz zrobić, ale pozostali są zdania, że powinieneś znać również perspektywę Bakugou

- Podsłuchują nas prawda?

- Mówiłem, że to nie wyjdzie!- Krzyknął.- Wymieniliśmy się zrezygnowanymi uśmiechami.

- A tak serio, zastanów się nim postanowisz wyjechać na drugim krańcu świata w celu ukrycia się przed wszystkimi i wszystkim.- Przytaknąłem bez słowa, a on wyszedł zabierając naczynia.

Zbyt Blisko Zbyt DalekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz