Rozdział 4

1.6K 44 11
                                    

Pov: Dylan
Dziś z bliźniakami mieliśmy odebrać Hailie z lotniska. Nie mogłem się doczekać bo mimo początkowej niechęci z mojej strony to tak jak każdy chciałem wiedzieć jaka jest nasza siostra i kogo najbardziej przypomina.

Ale nie w tym domu nawet się wyspać nie można bo w środku nocy o godzinie siódmej jak to się mówi rano dziadek Vince musiał nas obudzić i tłumaczyć wszystkie zasady i zakazy.

Po wytłumaczeniu wszystkiego co umówmy się trochę czasu zajęło. Stwierdzam że duża część tych zasad jest oczywista.

Vincent wspominał też że na lotnisku mamy być o... nie pamiętam dokładnie ale później spytam bliźniaki na pewno któryś wie.

- To co gramy w jakąś grę! - wydarłem się na cały głos

- Dylan jest środek nocy tak zwana siódma. - powiedział Shane

- Dopiero wstaliśmy. - dodał Tony

- Więc? - spytałem

- Więc to chyba oczywiste że gramy. - odpowiedział Tony

Poszliśmy znaczy ścigaliśmy się na dół oczywiście każdy uważał że wygrał ale tak naprawdę to ja wygrałem.

Jak byliśmy na dole Shane wpadł na pomysł żeby zjeść śniadanie. Wiem to strasznie głupie jeść śniadanie w środku nocy, ale tak zrobiliśmy Shane oczywiście zjadł podwójną porcję ale o tym chyba nie trzeba wspominać.

Zaczęliśmy grać i nawet nie wiem kiedy było około godziny piętnastej, zauważyłem to tylko dlatego że grały bliźniaki a ja poszedłem po wodę żeby się napić.

- Ej kiedy my mamy być na lotnisku. - powiedziałem od razu stojąc w wejściu

- Nie wiem myślałem że ty wiesz.- powiedział Tony

Oboje spojrzeliśmy się na Shane bo w nim nadzieja.

- Myślałem że wy wiecie. - odpowiedział bardzo szybko

- Świetnie!- krzyknąłem

- Vincenta i Willa nie spytamy bo co bo już nam nigdy nie pozwolą zająć się Hailie, nie wiem jakiś szlaban mamy jak w banku ale musimy szybko jechać na lotnisko. - kontynuowałem zdenerwowany

- Dobra Dylan uspokój się. - powiedział Shane

- Ja mam się uspokoić, ja jestem spokojny ale to jest pierwsze naprawdę ważne zadanie jakie mamy zrobić. - wyrzuciłem z siebie

- Możemy teraz pojechać na lotnisko i tam na nią czekać, nie ma problemu. - powiedział Tony

- Super pomysł ale mamy problem. - wypowiedział się Shane

Ja i Tony spojrzeliśmy na niego z przerażeniem. O czymś jeszcze zapomnieliśmy? Nie wiem ale zaraz się dowiem.

- No jaki problem? - spytałem

- No jestem głodny. - powiedział Shane a ja myślałem że mu walne

- I dlatego powodujesz u nas zawał. - powiedział Tony

- Eee no tak. - powiedział Shane

Myślałem że się załamie.

- Plan jest prosty jedziemy na lotnisko. JUŻ! - krzyknąłem głośniej niż planowałem

Po chwili byliśmy w garażu

- Ja kieruje. - powiedziałem

- Nie bo ja prowadzę. - powiedział Shane

- Wam coś się pomyliło ja prowadzę. - powiedział Tony

- Gdyby nie ja to byście nawet nie pamiętali więc ja prowadzę. - powiedziałem zirytowany zachowaniem bliźniaków

Mała Hailie MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz