Pov: Hailie
Gdy podeszłam to od razu zaczełam się śmiać.Pod schodami jeden na drugim leżała święta trójca. Na samym dole był Shane na nim Dylan a na nim Tony.
Usłyszałam że ktoś się śmieje ale ja tan śmiech już słyszałam, spojrzałam na samą górę schodów i stał tam Will ciągle się śmiejąc zresztą ja też ciągle się śmiałam.
- Will wiedziałeś to? - spytałam Willa który zaczął schodzić na dół
- Tak to był super widok żałujcie że nie widzieliście. - odpowiedział Will a po chwili stał obok mnie i zrobił zdjęcie
- Hailie wspominałem że możesz robić zdjęcia i nagrywać filmy? - spytał Vincent
- Nie nic nie wspomniałeś. - powiedziałam a Vince pomógł znaczy zrobił za mnie zdjęcie na moim zegarku
Pierwsze na moim zegarku i najlepsze zdjęcie jakie kiedykolwiek zrobiłam co z tego że liczba zdjęć które zrobiłam w życiu wynosi maksymalnie kilkanaście co z tego.
- Hailie ja już pójdę do garażu, przyjdź za chwilę. - powiedział Vincent
- Dobrze Vince. - odpowiedziałam i spojrzałam na moich braci
- Malutka ja muszę iść popracować. - powiedział Will
- Dobrze to pa. - powiedziałam i się do niego przytuliłam
- Pa. - powiedział Will i poszedł a święta trójca wciąż leżała w tym samym miejscu
- Tony to twoja wina. - powiedział nagle Shane
- Nieprawda to przez Dylana. - powiedział Tony
No to znaczy że już całkowicie się obudzili.
- Nieprawda to ty na mnie spadłeś Tony z resztą gdybyś ty Shane szedł kawałek dalej to bym na tobie nie wylądował. - powiedział Dylan
- Gdybyś na nim nie wylądował to miałbyś zdecydowanie twardsze lądowanie. - pozwoliłam sobie zauważyć
Właśnie czemu Shane nie informuje o tym że umiera, jest wyjątkowo cicho a to może znaczyć że coś mu się stało.
- Shane nic Ci nie jest? - spytałam trochę podchodząc do leżących braci
- Co ty Hailie, Shane jest niezniszczalny nie pierwszy raz się wywrócił. - powiedział Tony schodząc z Dylana
- Na reszcie. - powiedział Dylan a ja już byłam obok Shana
- Shane nic Ci nie jest? - spytałam ponownie bojąc się o brata
- Nie nic delikatnie noga mnie boli ale to nic takiego. - powiedział Shane który nie mógł wstać
Zdaję się że nie tylko ja zdałam sobie sprawę że coś mogło się stać bo zaraz przybiegł Will i Vincent.
Znaczy Vincent chyba bardziej szybko szedł niż biegł ale co to za różnica.
Vincent długo kłócił się z Dylanem i Tonym o to czy pojadą do szpitala czy nie.
Widać było że się martwią ale umówmy się zdecydowanie mieli na celu nie pójście do szkoły a po prostu wykorzystali pretekst który się pojawił.
Will chyba też tak myślał bo na razie nie wiemy czy w ogóle coś się stało. Chociaż ja osobiście podejrzewam że coś sobie złamał aczkolwiek wolałabym żeby to jednak nie było to, żeby jednak źle mi się wydawało.
Żadnemu z moich braci i nikomu nie życzę złamania sobie jakiej kolwiek kości.
Automatycznie pomyślałam o jednej osobie jaką znam która sobie coś złamała czyli o Olivii.
CZYTASZ
Mała Hailie Monet
Dla nastolatkówHej! Zapraszam do przeczytania mojego pierwszego opowiadania. Dowiecie się jakby po wypadku mamy i babci wyglądało życie i relacje 6-letniej Hailie Monet oraz jej braci 15 letnich bliźniaków Tonego i Shane, 16 letniego Dylana, 23 letniego Willa oraz...