2 teraz

7.2K 59 0
                                    

– Emilio, przynieś przystawki.

Mój Pan jak zwykle jest spokojny i odprężony. Przy mnie nie musi się o nic martwić, bo jestem ideałem. Kłaniam się subtelnie i wychodzę z bogato zdobionego pomieszczenia. Zimne płytki kłują moje bose stopy zimnem, ale z lekkim uśmiechem idę przez długi korytarz. Pozwalam sobie na parę głębszych oddechów. W końcu skręcam i już jestem w kuchni, gdzie kucharze przygotowują posiłki. Pachnie przepięknie, ale nie mogę się długo napawać tym zapachem. Przygotowali mi wcześniej dwie wielkie tace. Na jednej z nich są w ruloniki zawinięte jakieś ryby i owoce morza, a na drugiej trzęsą się malutkie galaretki z kolorowymi dodatkami. Jeśli będę miała szczęście, może pozwoli mi spróbować.

Opanowałam już technikę noszenia tac z potrawami, więc bez przeszkód wracam do wystrojonego pokoju. Mam parę sekund na obejrzenie całej scenerii, po czym muszę skupić się na podawaniu przystawek. W pokoju jest podłużny stół, a po obu jego stronach siedzą w rządku osobliwości. Są to głównie przyjaciele lub współpracownicy mojego Pana, który jest właścicielem tego domu i nie tylko.

Kiedy czuję dotyk na nagiej skórze mojego pośladka, nie skaczę z przestrachu, bo wywołałoby to gniew. Przełykam ten impuls i spokojnie pozostaję w miejscu. Wyćwiczyłam w sobie ten spokój. Ręka sunie nieśpiesznie, a ja kątem oka zauważam, że kobieta, która mnie dotyka, nawet nie przerwała rozmowy, którą prowadzi. To nie pierwszy raz, kiedy ktoś traktuje mnie jak rzecz, więc nie przywiązuję do tego uwagi. Wręcz cieszę się, że na chwilę mogę odpocząć, chociaż moje ręce chciałyby już odłożyć tace.

W końcu ruszam dalej i nikt mnie już nie zaczepia. Nigdy nie skupiam się na rozmowach, które są prowadzone przy stole. To nie moje zadanie, zresztą i tak nic z nich nie rozumiem, bo często prowadzone są w językach, o których nie mam pojęcia. Mój Pan jest bardzo obeznany. Kiedy kładę tace na blacie w kuchni, mięśnie na przedramionach mi wiotczeją i czuję ból. Nigdy się do tego nie przyzwyczaiłam i nienawidzę bycia kelnerką, ale mój Pan wie o tym, więc muszę to robić.

Goście zajęci są jedzeniem i rozmową, ale my na kuchni nie możemy nawet się odezwać. Kucharze w fartuchach stoją przy kuchenkach i doprawiają specjały, a ja korzystam z chwili odpoczynku i nawet udaje mi się na moment usiąść. Wtedy jednak przychodzi strażnik Mały Maciuś, jak jest nazywany po cichu, i odpoczynek się kończy.

Mały Maciuś jest uroczy. Ma duże, niebieskie oczy i jest niższy niż my. Przy tym ma tęgą budowę ciała, więc kiedy idzie przez hol, często widać, jakby się toczył. Rozgląda się na boki tą swoją okrągłą gębą i gwiżdże, kiedy któraś z nas źle na niego popatrzy. Kiedy strażnik gwiżdże, trzeba przerwać pracę i zwrócić się ku niemu.

– Ruszaj się, malutka. – Do rzeczywistości przywraca mnie głos Małego Maciusia. Kiwa na mnie głową. To posiłki; są już gotowe na tacy i goście pewnie czekają na kolejne danie. Nieuprzejmie byłoby zwlekać. Biorę więc obie tace i wolnym krokiem przechodzę przez kuchnię. Kiedy wychodzę, Mały Maciuś klepie mnie w pośladek, a ja nieomal tracę równowagę. Udaje mi się jednak utrzymać w pionie i ruszam dalej.

Widzę, jak Misia wraca z jadalni z pustymi naczyniami na tacy. Z dwojga złego wolę przynosić posiłki, a nie zbierać później brudne talerze. Mijamy się, ale nie patrzymy sobie w oczy. Każda z nas kieruje się w swoją stronę.

– Już się niepokoiłem – mówi mój Pan, widząc mnie w drzwiach. – Nasi goście są głodni.

Patrzy na mnie z błyskiem w oczach, a ja wiem, że jest na mnie zły. Nigdy nie okazuje emocji w sposób gwałtowny. Nauczyłam się rozpoznawać jego humory przez obserwację mimiki.

– Przepraszam, Panie – szepczę do niego, a później zwracam się do gości. – Przepraszam państwa – mówię głośniej. Nie widzę, czy mnie słuchają, bo wzrok mam spuszczony. Zaczynam chodzić od jednej osoby do drugiej i nakładać im jedzenie na talerze. Podczas pochylania się nad talerzem jednej z pań, czuję jej palce na moim sutku, które mocno wykręcają go, aż wydaję z siebie zduszony jęk, co powoduje powszechną uciechę i lekki śmiech. Goście uwielbiają znęcać się nad nami, ale to dopiero początek tego wieczoru.

czerwone pośladkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz