Otworzyłem oczy. Ostatnie co pamiętam to to że zostałem potrącony przez jakiś pojazd po czym urwał mi się film. To co zobaczyłem bo przebudzeniu było czymś niezwykłym i tak naprawdę niemożliwym. Powoli podniosłem się, mimo wypadku nie czułem żadnej oznaki bólu. Rozejrzałem się dookoła. Moje nogi były ułożone na dużym głazie który był otoczony spokojną wodą w której tafli odbijały się gwiazdy oraz... wieloryby? Spojrzałem w górę, w ciemnej otchłani nieba, owe stworzenia podróżowały po gwieździstym niebie, nie różniły się one niczym od tych spotykanych na ziemi, z wyjątkiem świecących plam i elementów. Porozumiewały się za pomocą pieśni, tworząc spokojną i delikatną kołysankę mogącą wyprowadzić w sen każdego. Stałem tam w pełnym szoku, było to coś pięknego, z wrażenia przetarłem oczy aby sprawdzić czy to nie sen.
- Chyba mocno przywaliłem glową o asfalt - mruknąłem do siebie nie wierząc co widzę.
- Jeśli tak uważasz, to w to wierz - usłyszalem piskliwy głosik spod moich stóp. Spojrzałem w dół, i zobaczyłem kota. Na pierwszy rzut oka nie różnił się niczym od zwykłego zwierzęcia, z wyjątkiem dodatkowej pary uszu i trzeciego oka. Z zaskoczenia upadłem na ziemię, była to dziwna kreatura
- C-czym ty jesteś..? Naprawdę dziwny ten sen... - spytałem lekko drzącym głosem
-To nie sen, jesteś w Lunaris, pewnie słyszałeś w bajkach o podniebnym mieście, hm?
Pomyślałem przez chwilę, naprawdę słyszałam o takim mieście, i że raz na 1000 księżyców wybierają jedną osobę z świata ludzi która na zawsze zostaje w tym mieście.
- Solaris cię wybrała, musisz być wyjątkowy - mruknęła kocica
- czekaj, zostanę tu na zawsze? - zapytałem po czym zwierzę zniknęło
- hej, odpowiedź mi!
CZYTASZ
Lunaris - historia magicznej osady
ФэнтезиLunaris to piękne, kosmiczne miasto będące domem dla magów, zielarek oraz innych stworzeń, raz na 1000 lat obecny władca wybiera śmiertelnika i ściąga go do krainy. Pewnego zwyklego, przynajmiej jak dla Diany, kiedy jeden z jej "prześladowców" popyc...