Informacja:
Hejka z lekkim opóźnieniem ale jestem. Tak jak wcześniej wspominałam (niedługo usunę tą informację z watt) teraz rozdziały będą się pojawiać co 2-4 dni. Pisze też wszystko od nowo ale wątki i motywy będą takie same. Dla osób czytających wcześniejsze rozdziały które już nie są dostępne: to co teraz będę publikować będzie się łączyło z wcześniejszymi rozdziałami nie zdążyłam napisać dużo ale część rzeczy zostało takich samych. Nie przedłużając miłego czytania🔥🔥🔥.(Jeszcze jedno przepraszam) zastanawiam się jeszcze nad jedną rzeczą jak wolelibyście żeby były pisane rozdziały bo sama dużo się nad tym zastanawiałam i do niczego nie doszłam.
1.opowiadanie w czasie teraźniejszym ale jako wydarzenie które były i jako takie al'a opowiadanie o wydarzeniach żeby ten prolog który jest był teraźniejszością a wszystko dalej tym co się wydarzyło.
2.lub tak jak teraz zaczynam pisać że prolog to przyszłość nie przeszłość a teraz będzie teraźniejszość.
Jestem ciekawa waszych odpowiedzi.
Miłego czytania x2.
***
Teraźniejszość:Codzienna rutyna te same rzeczy.
Wszystko takie same.
Wyuczona na pamięć, nawet nie myśląc wstaje i kieruje się w stronę mojej prywatnej łazienki.
Dzień zawsze zaczynam zimnym prysznicem. Nienawidzę czuć się brudna i najchętniej myłabym się co chwilę.
Moja codziennością jest prysznic rano, prysznic po powrocie do domu jeśli już wyszłam i prysznic przed wejściem do łóżka.
Wszystko musi być czyste, idealne, świeże i tak jak sobie to zaplanowałam.
Moja organizacja wszystkiego ma swoje plusy i minusy.
Plusy są takie że jak wszystko idzie po mojej myśli jestem szczęśliwa i spokojna.
A minusy że wogóle nie wychodzę z swojego pokoju żeby nie opuszczać mojego spokoju.
Mój spokój wewnętrzny ukazuje się tylko w moich czterech ścianach. Mojej oazie spokoju. Do której nikt nie ma wstępu.
Chcę żeby to miejsce było tylko wyłącznie moim miejscem bez żadnych wspomnień.
Różne miejsca z którymi byliśmy z ludźmi z którymi już nie mamy kontaktu przynoszą różne emocje.
I chodź mi tych emocji brakuje nadal chce mieć czystą i spokojna przestrzeń bez intruza.
I chodź można pomyśleć że mój pokój słynie z swej czystości, nie mój pokój to najbardziej zasyfiony pokój który widziałam chodź widziałam ich niewiele.
Moja oaza spokoju to bezpieczna przestrzeń dla mnie bez zaciekawionych wzroków a bałagan panujący tu jest jedną z swoich cech przez których jest moja oaza spokoju.
I chodź jedyną rzeczą która sprawia ten bałagan są ubrania i kosmetyki to przez ich ilość robią dość duży bałagan.
Ale za to kocham mój pokój za przytulność i że ja tu rządzę. Ja objaśniłam zasady.
Dzisiaj jest dzień w którym jednak wychodzę z mojej strefy komfortu żeby zacząć praktyki w firmie.
Jedyną rzeczą którą jest wyżej po zachowaniu własnego komfortu jest kariera.
A przez moje plany które coraz bardziej chce rozwijać to jedyne wyjście.
Z karierą łączą też się moje marzenia o wyprowadzce.O zostawieniu wszystkiego za sobą i ruszenie na przód.
A moje plany zawsze się łączą.
Wszystko jest po coś.
A ja jestem tego doskonałym przykładem.
Wszystko co robię ma swoje powody.
Uśmiecham się sama do siebie w lustrze.
To ten uśmiech który jest prawdziwy. Zarezerwowany tylko dla mnie. Nie ma żadnej osoby która kiedykolwiek obdarzyłam tym uśmiechem.
Jest obecnie szósta rano a w firmie mam się zjawić o godzinie dziewiątej. Mam jeszcze trzy godziny.
Biorę daysona i suszę mojej brąz gęste włosy a następnie biorę inną końcówkę i robię loki.
Biorę prostownicę i układam także grzywkę.
Włosy gotowe teraz twarz.
Po około godzinie mam już zrobiony delikatnie wyglądający makijaż podkreślający urodę. W rzeczywistości mam grubą warstwę wszystkiego na twarzy ale nikt nie musi o tym wiedzieć ważne że ładnie wyglądam.
Co ubiera się na praktyki do firmy o której niczego się nie wie?
Biorę małą czarna do tego czarne rajstopy ale także biały top z dość dużym dekoltem który idealnie podkreśla piersi.
Na wszystko zarzucam ciemną szarą oversize marynarkę i kozaki na dużym obcasie.
Zakładam złote kolczyki łezki i złoty naszyjnik z serduszkiem.
Serduszko jest rozkładane a w środku mam zdjęcia mojego dziecka.
Może nie dosłownie dziecka ale kota.
Ale to takie dziecko. Tak?
Dla mnie tak.
Mój kot to moje dziecko.
Wiskey bo tak nazywa się kremowy krótkowłosy Brytyjczyk z bursztynowymi oczami, ma swoje specjalnie miejsce w moim sercu.
To jedyna postać z którą mam jakąkolwiek więź. Jest moją drugą połówką. Bratnia dusza.
Jest moja wersja w kociej postaci.
Jesteśmy taki same.
Jak dwie krople wody.
Z charakteru.
Wychodzę szybko biorąc tylko herbatę w termosie i wyjeździłam z podjazdu pod domem rodzinnym moim Porsche w odcięciu czerwonego wina.
Praktyki nadchodzę.
CZYTASZ
strength is woman
RomanceSiedemnastoletnia Cherry Hilton dostaje okazję pójścia na staż do jednej z największych firm w stanie. Przyjmując ta ofertę nie ma pojęcia że ta decyzja odmieni jej dotychczasowe życie w samotności a wszystkie sekrety wyjdą na jaw. Wszystko za zasłu...