Hejka. Kolejny rozdział i kolejna informacja. Tym razem chcę poinformować was o zmianie imion. Miłego czytania. Budziszki.
***
Cherry pov.
Zaparkowałam miejscu najbliżej miejsca docelowego.
Czyli kilka przecznic dalej. I kilkanaście minut pieszo.
Nie przewidziałam braku miejsc parkingowych.
To moja wina nie pomyślał o tym.
Łapię szybko moją krwisto czerwoną małą torebkę i wręcz wybiegam na chodnik żeby zdążyć na czas.
Niestety jestem jedną z tych osób które stawiają wygląd ponad wygodę.
A moje kurwsko wysokie obcasy są tego idealnym przykładem.
I za chuja nie zamierzam biec.
Myślę przewracając oczami.
Jestem tak zestresowana a moje trzęsące się ręce w tym nie pomagają.
Szybkim truchtem podążam do podanej w mailu lokalizacji.
Przed moimi oczami ukazuje się największy budynek w miejskie.
Cały przeszklony wieżowiec robi ogromne wrażanie a ja nie dowierzam że moje małe marzenia się spełniają.
Tym większym marzeniem jest romans z bogatym starszym facetem z tatuażami i obsesją na moim punkcie.
Uśmiecham się do siebie na samą myśl o moim głupich fantazjach.
Wchodzę do wieżowca przez obrotowe drzwi.
Odrazu w oczy rzuca mi się recepcja. Całe miejsce jest urządzone w ciemnych odcieniach lecz z dodatkiem drewna.
Ładne. Ale nie w moim stylu. Totalnie nie w moim stylu.
Krzywię się na samą myśl mieszkania w takim miejscu bez życia. Bez tej energii i ciepła.
Podchodzę szybkim krokiem do recepcji a po całym holu roznosi się odgłos moich kroków. Cholerne szpilki robią dużo hałasu
Chociaż zwrócę na siebie uwagę.
I oczywiście.
Czego innego mogłam się spodziewać.
Uśmiecham się z pewnością do brzydkiej platynowej zdziry siedzącej za recepcja.
Platynowe włosy z doczepami wachlarz odklejających się sztucznych rzęs i wywarzony podkład.
Idealne połączenie.
Chociaż strój ma dobry, dopasowany do otocznie.
-Słucham. W czym mogę służyć?- odzywa się piskliwym zirytowanym moją obecnością głosikiem.
-Cherry. Cherry Hilton- podaje moje imię- Od dziś zaczynam praktyki w tej firmie- dodaje do mojej wypowiedzi.
-mhm.- mruczy podirytowana pod nosem i patrzy na mnie wyczekująco jakby na coś czekała.
Odchrząkuje zirytowana i uśmiecham się szeroko.
-Gdzie mam się kierować? Postukaj trochę swoimi odklejającymi się tipsami i sprawdź piętro kochanie.- mówię uśmiechając się słodko jednocześnie stukając moimi krwisto czerwonymi szponami o blat recepcji.
Zirytowana recepcjonista stuka coś na klawiaturze a po chwili na jej twarzy pojawia się wściekłość i determinacja.
Oho będzie ciekawie.
- słuchaj kurwa ty puszczalska dziwko. Może i będziesz pracować z szefem ale masz się kurwa do niego nie zbliżać. On jest mój- mówi wściekle wstając z krzesła i pochylając się nade mną- Jeśli się dowiem że choćbyś go dotknęła jesteś martwa.- dodaje do swojej groźby.
Uśmiecham się ignorując jej groźby.
Zdira może mi possać.
-Kochana nie ma problemu.- mówię. Recepcjonistka uśmiecha się do mnie zwycięsko a mój uśmiech na jej widok jak to jeszcze możliwe powiększa się.- przelecę go odrazu. Jestem pewna że jakbym ci nie powiedziała to byś się nie dowiedziała. Więc chcę być z tobą szczerą i odrazu ci powiem żeby nie było później problemu.-przybijam sobie mentalną piątkę na widok jest wściekłego spojrzenia.- a teraz podaj mi piętro- mówię stanowczo.
-ostatnie- mruczy wściekle od niechcenia.
Już wiem że się nie polubimy.
Odwracam się do niej plecami i udaje się do wcześniej wypatrzonych wind.
CZYTASZ
strength is woman
RomansaSiedemnastoletnia Cherry Hilton dostaje okazję pójścia na staż do jednej z największych firm w stanie. Przyjmując ta ofertę nie ma pojęcia że ta decyzja odmieni jej dotychczasowe życie w samotności a wszystkie sekrety wyjdą na jaw. Wszystko za zasłu...