2.

311 6 0
                                    

Hejka. Kolejny rozdział i kolejna informacja. Tym razem chcę poinformować was o zmianie imion. Miłego czytania. Budziszki.

***

Cherry pov.

Zaparkowałam miejscu najbliżej miejsca docelowego.

Czyli kilka przecznic dalej. I kilkanaście minut pieszo.

Nie przewidziałam braku miejsc parkingowych.

To moja wina nie pomyślał o tym.

Łapię szybko moją krwisto czerwoną małą torebkę i wręcz wybiegam na chodnik żeby zdążyć na czas.

Niestety jestem jedną z tych osób które stawiają wygląd ponad wygodę.

A moje kurwsko wysokie obcasy są tego idealnym  przykładem.

I za chuja nie zamierzam biec.

Myślę przewracając oczami.

Jestem tak zestresowana a moje trzęsące się ręce w tym nie pomagają.

Szybkim truchtem podążam do podanej w mailu lokalizacji.

Przed moimi oczami ukazuje się największy budynek w miejskie.

Cały przeszklony wieżowiec robi ogromne wrażanie a ja nie dowierzam że moje małe marzenia się spełniają.

Tym większym marzeniem jest romans z bogatym starszym facetem z tatuażami i obsesją na moim punkcie.

Uśmiecham się do siebie na samą myśl o moim głupich fantazjach.

Wchodzę do wieżowca przez obrotowe drzwi.

Odrazu w oczy rzuca mi się recepcja. Całe miejsce jest urządzone w ciemnych odcieniach lecz z dodatkiem drewna.

Ładne. Ale nie w moim stylu. Totalnie nie w moim stylu.

Krzywię się na samą myśl mieszkania w takim miejscu bez życia. Bez tej energii i ciepła.

Podchodzę szybkim krokiem do recepcji a po całym holu roznosi się odgłos moich kroków. Cholerne szpilki robią dużo hałasu

Chociaż zwrócę na siebie uwagę.

I oczywiście.

Czego innego mogłam się spodziewać.

Uśmiecham się z pewnością do brzydkiej platynowej zdziry siedzącej za recepcja.

Platynowe włosy z doczepami wachlarz odklejających się sztucznych rzęs i wywarzony podkład.

Idealne połączenie.

Chociaż strój ma dobry, dopasowany do otocznie.

-Słucham. W czym mogę służyć?- odzywa się piskliwym zirytowanym moją obecnością głosikiem.

-Cherry. Cherry Hilton- podaje moje imię- Od dziś zaczynam praktyki w tej firmie- dodaje do mojej wypowiedzi.

-mhm.- mruczy podirytowana pod nosem i patrzy na mnie wyczekująco jakby na coś czekała.

Odchrząkuje zirytowana i uśmiecham się szeroko.

-Gdzie mam się kierować? Postukaj trochę swoimi odklejającymi się tipsami i sprawdź piętro kochanie.- mówię uśmiechając się słodko jednocześnie stukając moimi krwisto czerwonymi szponami o blat recepcji.

Zirytowana recepcjonista stuka coś na klawiaturze a po chwili na jej twarzy pojawia się wściekłość i determinacja.

Oho będzie ciekawie.

- słuchaj kurwa ty puszczalska dziwko. Może i będziesz pracować z szefem ale masz się kurwa do niego nie zbliżać. On jest mój- mówi wściekle wstając z krzesła i pochylając się nade mną- Jeśli się dowiem że choćbyś go dotknęła jesteś martwa.- dodaje do swojej groźby.

Uśmiecham się ignorując jej groźby.

Zdira może mi possać.

-Kochana nie ma problemu.- mówię. Recepcjonistka uśmiecha się do mnie zwycięsko a mój uśmiech na jej widok jak to jeszcze możliwe powiększa się.- przelecę go odrazu. Jestem pewna że jakbym ci nie powiedziała to byś się nie dowiedziała. Więc chcę być z tobą szczerą i odrazu ci powiem żeby nie było później problemu.-przybijam sobie mentalną piątkę na widok jest wściekłego spojrzenia.- a teraz podaj mi piętro- mówię stanowczo.

-ostatnie- mruczy wściekle od niechcenia.

Już wiem że się nie polubimy.

Odwracam się do niej plecami i udaje się do wcześniej wypatrzonych wind.

strength is woman Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz