Prolog

661 16 3
                                    

3 lata później

Czas zacząć normalnie żyć.

Nowe miejsce- nowa ja.

Ale stare uczucie i wspomnienia.

Wspomnienia zabijające mnie od środka.

Jestem pięć minut przed czasem wchodzę do klatki schodowej w kamienicy.

Biorę telefon sprawdzając wiadomość w której mam napisane wszystkie dane co do lokalizacji.

Drugie piętro.

Odrazu kieruje się w wskazane miejsce otwierając drzwi i siadając na krześle w poczekalni.

Krótki korytarz z białymi ścianami i drewnianymi drzwiami.

Naprzeciwko mnie po drugiej stronie korytarza znajduje się toaleta i drzwi prowadzące do pomieszczeń.

Zaś po mojej stronie korytarza na której siedzę znajdują się trzy pary drzwi i oczywiście krzesła.

Zwykłe metalowe niewygodne krzesła.

Stukam nerwowo butem o podłogę.

Moja pierwsza wizyta.

Nowy początek.

Patrzę co chwila w złoty zegarek na lewym nadgarstku który dostałam od niego.

Już powinna się zacząć.

Po kilku sekundach drzwi po mojej prawej się otwierają.

-Cherry?-pyta kobieta wyłaniająca się zza drzwi.

Jest ładna. Dojrzała. Blond włosy ścięte do ramion, czarna luźna sukienka z długim rękawem sięgająca do połowy łydek i do tego buty na lekkim obcasie.

Uśmiecham się do niej przyjaźnie i wstaje podając jej rękę.

-tak.- potwierdzam moją tożsamość. - dzień dobry.- dodaje witając się.

-wejdźmy do środka.- mówi wskazując jedną ręką zapraszając mnie do środka.

Pomieszczenie jest duże. Białe ściany. Na lewo po wejściu na całej długości ściany jest wielka szafa. Okna na wprost i parapety z dużą ilością roślin. I oczywiście fotele.

Przestaję się rozglądać słysząc dźwięk zamykanych drzwi odwracam się w stronę terapełtki.

-siadaj gdzie chcesz kochanie- mówi dając mi wybór.

Siadam na fotelu po prawej stronie, zaś kobieta na fotelu na przeciwko mnie.

Na wprost mnie znajduje się szafa i oczywiście kobieta.

-co cię do mnie sprowadza?- pyta miło uśmiechając się przyjaźnie.

-miałam stalkera.- mówię wprost. Nie chce dłużej tego w sobie trzymać.

Kobieta marszczy brwi patrząc na mnie zaciekawionym wzrokiem.

-kim dla ciebie był?- pyta po chwili przetwarzania sytuacji.

-wszystkim.- odpowiadam odrazu znając odpowiedź .- był dla mnie wszystkim.- dodaje poprawiając się. a pierwsze łzy zaczynają spływać po moich policzkach.- i po mimo tego wszystkiego co się wydarzyło i chodź sama sobie to zaprzeczam on nadal jest dla mnie wszystkim.- dodaje ciszej spuszczając wzrok na moje dłonie płasko ułożone na lekko zaokrąglony brzuchu.

Podnoszę wzrok chcąc zobaczyć relacje kobiety która chyba połączyła kropki bo patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami.

Bo mimo tego co się wydarzyło, mimo tego że nie powinnam o nim myśleć nie jestem w stanie mając pod sercem jego dziecko.

Nasze maleństwo.

strength is woman Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz