Po półgodzinnej jeździe nareszcie dotarliśmy pod dom Walterów. Znajdował się on na uroczej wiosce, zdala od innych ludzi. Panował tu niewiarygodny spokój, który w pewnym momencie nawet nieco mnie przeraził. Nowy York był czymś zupełnie przeciwnym do tego miejsca.
Widząc ten wyjątkowy krajobraz zza okna samochodu, uśmiech mimowolnie wkradł mi się na twarz.
— Emily, idziesz? — zapytała Jackie, wytrącając mnie z własnych przemyśleń.
— Wybacz. Już idę — rzuciłam szybko i pociągnęłam za klamkę.
Zachód słońca był tu naprawdę piękny. Jednak do tej pory nic nie było w stanie pobić mojego ulubionego Manhattanhenge. Uwielbiałam, kiedy słońce tak pięknie chowało się między dwoma wierzowcami.
Przestając rozmyślać o wszystkim, wyjęłam z bagażnika samochodu moje dwie dość duże walizki. Chwyciłam za ich rączki i poszłam w ślady Katherine oraz Georga.
— Jackie, Emily — zwróciła się do nas Katherine — Nie przeraźcie się. Wujek Richard na pewno wspomniał wam, że jesteśmy dość...
— Dużą rodziną — dokończył George.
—Zgadza się — potwierdziła jego słowa, nieco skrępowana kobieta — Jednak mimo to mam nadzieję, że się tu zaklimatyzujecie.
Wraz z kuzynką posłałyśmy im jedynie znaczące uśmiechy. Rudowłosa kobieta otworzyła drzwi i pomachała do nas ręką na znak, iż mamy wejść w głąb domu. Jackie poszła jako pierwsza, natomiast ja byłam kilka kroków za nią. Rozglądałam się po ich uroczej chatce, która niewiedzieć czemu miała w sobie coś przyciągającego.
Idąc przed siebie rozglądałam się wokół, aż nagle potknęłam się o mały zabawkowy samochodzik. Już na samym starcie zaliczyłam glebę. Ale wstyd.
— Oh Emily, wszystko dobrze? — zapytała zmartwiona Katherine i pomogła mi wstać.
— Tak, w porządku. Niezdara ze mnie.
— Nie przejmuj się — uśmiechnęła się lekko, lecz promiennie — Wyobrażam sobie jak wam ciężko.
— Możemy iść dalej? — zapytałam szybko, chcąc zapomnieć o sytuacji, która przed chwilą miała miejsce, a także nie wchodzić z nikim na tematy rodzinne.
Kobieta tylko przytaknęła głową. Ruszyliśmy więc dalej, aż w końcu znaleźliśmy się w pomieszczeniu, gdzie przebywało trzech chłopców, mniej więcej w moim wieku. Najpewniej była to trójka dzieci Walterów.
— Isaac, Danny, Lee — odezwała się do nich Katherine — Poznajcie się. To Jackie i Emily.
— Cześć — odparł jeden z chłopców, podchodząc najpierw do mnie i wystawiając w moim kierunku dłoń — Isaac.
— Emily.
Identycznie przywitałam się z Danny'm i Lee. Następnie udaliśmy się na górę, gdzie poznałam Willa, Parker, Nathana i Benny'ego. Wszyscy wydawali się być bardzo mili, jednak podświadomość nieustannie szeptała mi, żeby uważać. Ludzie mieli różne zamiary.
CZYTASZ
Jackie & Emily And The Walter Brothers || My Life With The Walter Boys
FanfictionJackie i Emily są kuzynkami pochodzącymi z Nowego Yorku. Rodzice Jackie, zarówno jak i mama Emily zginęli w wypadku samochodowym. Wujek Richard wysyła obie dziewczyny do rodziny Walterów w Kolorado, na dawne życzenie ich rodzicielek. Jak potoczą się...