Inny świat

47 2 0
                                    

   Powiew letniego wiatru leciał na śpiąca Margaret  Perez. Ciepławy chłód powiewał jej bladą twarzyczkę i lekko, falowane blond włosy. Przetarła swoje policzki i otworzyła oczy. Rozciągnęła się i po kilku minutach wstała by otworzyć okna w swoim pokoju. Uchylając słyszała piękny śpiew ptaków. Po kilku sekundach uklękła przy łóżku i pomodliła się. Była to jej poranna rutyna. Wyznawała chrześcijaństwo, jak każdy inny. Gdy wymówiła ostatnie słowo ,,Amen", wstała i podeszła do szafy wybrać strój.
W planach dzisiaj miała wizytę u swojej Pani, aby pomóc jej w ogrodzie i umilić czas. Ubrała Niebieską suknie do ziemi. Pod nią włożyła halkę, która  na ziemi ukształtowała okrągły kształt sukienki. Na rękawach widniały bufki koloru białego. W pasie zawinęła pasek a z tyłu zawiązała Margaret wolała ubierać się skromnie i godnie. Ubrała buty, spięła włosy w koka a z przodu wypuściła dwa małe  pasemka. Gdy była już gotowa przejechała jedynie rękami po sukience w dół i poszła do Księżnej Beatrice Howard-Armstrong.

***

Po dłuższym spacerze po zamku Kew, otworzyła drzwi do ulubionego pomieszczenia Beatrice. Była to bawialnia. Wchodząc odrazu uderzyły niebieskie białe odcienie pokoju. Po lewej stronie był kominek z murkiem gdzie stały portrety, koło kominka stały dwa krzesełka na przeciwko siebie. Idąc w prawą stronę pośrodku pokoju mieściły się dwie stojące naprzeciwko siebie sofy a między nimi mały drewniany stoliczek. Na przeciwko wejścia znajdowały się duże drzwi balkonowe z wejściem na balkon. Idąc wzrokiem dalej można było zobaczyć komody z małymi obrazami i, półkami na książki. Perez kiedy zauważyła siedząca na sofie i zamyśloną Księżną,  uczyniła to co od zawsze, taką samą co od zawsze. Musiała się ukłonić.

-Księżno Beatrice- dała głowę w dół i sama zeszła na dół. Jej głos był cichy w tonacji ale słyszalny.  

-O Margaret już jesteś-Spojrzała na nią-dziecko drogie, nie podobają ci się suknie nowe które ci uszyli?-Armstrong zakłopotała się. A w jej głosie było słychać smutek -Jeśli tak, powiedz a poproszę by uszyli ci nowe

-Pani, nie myśl tak, one są przecudowne i piękne.-księżna zadała gest by usiadła na co tylko wykonała rozkaz -Ale nie ma konieczności być teraz w nich.-zrobiła krótką przerwę- A co u Pani? jakie plany? Piękna dziś pogoda może zje pani w ogrodzie? Pisał już może Nicholas lub Alexei?-powiedziała spokojnym głosem. Nicholas przebywał w swojej ukochanej ojczyźnie. Dla niego Rosja była domem i całym światem, wychowywał się tam i stamtąd miał ojca. Przebywał tam z Alexei'em ponieważ walczyli tam razem za nią w wojnie. Ale też dlatego że żadne z nich nie zostawia siebie w potrzebie. Gdzie jeden tam i drugi. Margaret kochała spędzać czas z Beatrice, nie tylko by odwrócić uwagę z powodu braku dwóch synów ale była dla niej bardzo bliska. Nie miała rodziny i, nie zaznała poznania swoich rodziców. Jest sierotą. Howard przygarnęła ją i traktuje jak swoją córkę. Od małego uczyła ją zasad Savoir-vivre oraz miała lekcje tańca, jeździectwa na koniu, dodatkowych języków czy grania na fortepianie i śpiewania.

-Margo kochanie, nie masz co się martwić, napewno są zajęci wojną.-zrobiła krótką przerwę patrząc w okno i wracając wzrokiem na młodą dziewczyna zaczęła znowu mówić-Dzisiaj zmieniasz jednak plany bo jedziemy do krawcowej by uszyła tobie nowe sukienki.-jej głos zmienił się na wesoły, a jej oczy nabrały szczęścia.

-Pani ale ja mam już dużo pięknych sukienek-Perez popatrzała pustym i przestraszonym wzrokiem-po co mi nowa?-uśmiechnęła się lekko i zadała wzrok pytający

-zbliża się sezon, wiec będą nowe kandydatki. W nich ty-księżna się uśmiechnęła do drobnej i zagubionej Margaret.

-Ale czemu ja?... jestem tylko twoją poddaną.-czuła się zagubiona. Bała się że nie da sobie rady. Poza tym nie była też na żadnym balu.

Życie Piękności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz