VII. Wycieczka do Czyśćca

288 15 45
                                    

Gdy Stolas usłyszał od Oktawii o tym, co się stało, od razu poinformował Lucyfera, że musi wyjść ze względu na pilną sytuację rodzinną i że jego córka jest w szpitalu. Nie do końca kompletne kłamstwo, ale też nie cała prawda. Natychmiast przemieścił się do szpitala imienia świętego Judasza i praktycznie przeciął korytarze, próbując zlokalizować Blitzo, póki Octavia go nie znalazła i nie zaprowadziła do sali pooperacyjnej, w której się znajdował. Stolas był przygotowany na najgorsze, ale żadne przygotowanie nie mogło przygotować go na to, co on widział. Chociaż pościel na łóżku Blitzo nie pozwalało mu zobaczyć, jak poważne są obrażenia reszty jego ciała, bledła ona w porównaniu z twarzą. Każda część skóry Blitzo była pokryta bandażami, z wyjątkiem jednego oka i ust. Jego rogi straciły kolor, co uznawano za oznakę ogromnej utraty krwi u chochlików. Do jego żył podpięto różne kroplówki, w których znajdowały się różne płyny, mikstury i krew. Biorąc wszystko pod uwagę, wyglądało to tak, jakby Blitzo przygotowywał się do spoczęcia w trumnie.

Widok ukochanego chochlika w strasznym stanie złamał demoniczne serce Stolasa i rzucił go na kolana, całego we łzach. Delikatnie trzymał dłoń swojego ukochanego chochlika, jakby dotykał pęku umierającego kwiatu. Bał się, że nadmiar siły wystarczy, żeby po prostu rozpadł się na kawałki. Jedynym dźwiękiem, jaki słyszał Stolas, pozostawał pulsowanie pulsometru. Z tego, co powiedziała mu Octavia, bicie ukochanego serca, którego słuchał w łóżku przez wiele nocy podczas pełni księżyca, chwilowo ucichło na pół minuty.

To sprawiło, że Stolas, długowieczny i potężny demon, po raz pierwszy od lat poczuł prawdziwy strach. Był bowiem taki moment rzeczywistości, kiedy Blitzo umarł, zanim powrócił do życia. To była rzeczywistość, w której Stolas nie chciał już nigdy więcej żyć. I to wystarczyło, aby w końcu wykonał telefon, którego zarówno oczekiwał, jak i zarazem się obawiał. Na szczęście Metatron zgodził się go wysłuchać, a jutro w Czyśćcu Stolas miał spotkać się z Głosem Bożym.

– Tato, musimy wracać do domu – szepnęła Oktawia do Stolasa, gdy ten otrząsnął się z zamyślenia i odwrócił w jej stronę.

Była jedyną osobą, która pozostała z nim w pokoju. Kiedy już zapewniono ich, że z Blitzo wszystko będzie w porządku, Moxxie i Millie wyszli, z rozpaczą i poczuciem winy wymalowanymi na twarzach, co sprawiło, że Stolas wahał się, czy pogratulować parze ciąży. W końcu to ich wiadomość sprawiła, że ​​Blitzo – z braku lepszego określenia – stracił przytomność i znalazł się w takim stanie. Obiecał, że porozmawia z nimi później, po spotkaniu z Metatronem. Niedługo potem Loona również wyszła. Octavia zaproponowała, że ​​pójdzie z nią, ale piekielny ogar chciała być sam, więc Stolas z pomocą portalu wysłał ją z powrotem do rezydencji.

– Nie chcę go zostawiać – szepnął Stolas, roniąc kilka łez. Chciał tu być, kiedy Blitzo się obudzi, ale jednocześnie wiedział, że musi dać z siebie wszystko psychicznie i emocjonalnie, by przygotować się na to, o co jutro będzie prosił Metatrona.

Gdyby zapytać Stolasa, kto zwycięży w walce między nimi, książę Goetii z łatwością odpowiedziałby, że będzie to anioł. Bez wątpienia. Metatron mógł nie być przywódcą armii Niebios takim jak Michał, ale to nie znaczyło, że nie był potężny. Pod wieloma względami mógłby okazać się najpotężniejszym aniołem w Niebiosach. Nawet Upadłe Anioły, które wciąż były w pobliżu od czasu Rebelii Lucyfera, milczały na temat tego, jak zabójczy może być Metatron. Nie tylko ze złości, ale i ze strachu. Tylko demony najwyższej klasy w całym Piekle mogły mu się przeciwstawić, i to pod warunkiem, że w ogóle zdecydowałby się walczyć.

Jeśli Michał był Generałem, którego można było znaleźć na pierwszej linii frontu jako Bożą Sprawiedliwość, to Metatron był trzymającym się na tyłach Strategiem, planującym wszystko zgodnie z Wolą Boga. Będąc jedynym aniołem, który miał stały, bezpośredni kontakt z Bogiem i jego synem, Metatron był prawdopodobnie najbliższym aniołem, który mógł powiedzieć, co myśli boski stwórca, a próba zrozumienia Boga była prawie niemożliwa. W rzeczywistości był jedną z niewielu istot, które mogły się z nim komunikować bez odczuwania jakiejkolwiek niedogodności. Prawdziwa moc, nie mówiąc już o głosie samego Boga, była tak wielka i potężna, że ​​nawet usłyszenie sylaby mogło spowodować eksplozję czyjegoś umysłu. Dosłownie. Jedno wypowiedziane słowo wystarczyłoby, by Bóg był w stanie rozłupać Piekło niczym orzech włoski (co sprawiło, że Stolas zaczął się zastanawiać, jak ten wiecznie żywy pierdolony Lucyfer może w ogóle pokonać Boga) i zakończyć wojnę. Zatem zadaniem Metatrona było dopilnowanie, aby Boże przesłanie dotarło do tych, którzy potrzebowali je usłyszeć. Wszystkie te głosy Boga, które każdy prorok słyszał na przestrzeni wieków? To było dzieło Metatrona.

SALVATION #2: ULECZYĆ BLITZO [TŁUMACZENIE PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz