Po wydarzeniach z poprzedniego wieczoru Shinazugawa czuł się zbyt niezręcznie, by kolejny raz zapraszać Tomiokę do swojego domu.
Po co mam się tak angażować? I tak nic by z tego nie było, Sanemi, on i tak umówił się z Shinobu. Biedny chłopak nie miał pojęcia, że było to kłamstwo, wymyślone przez Aimi Watanabe (d.a. Boże ja ją stworzyłam a jej w ciul nienawidzę).
W danej chwili białowłosy siedział u siebie w pokoju na łóżku i zżerał lody na potęgę, od godziny oglądając na YouTube serial Helluva Boss (d.a. polecam, tylko radzę nie oglądać przy rodzicach).
Ktoś zadzwonił do drzwi frontowych. Genyi znowu nie było w domu, więc na starszego spadały wszelkie obowiązki przyjmowania gości czy odbierania jakichkolwiek paczek albo listów.
Jeśli to kurier, zostawi pod drzwiami. Jeśli gość do mnie, odpuści i sobie pójdzie - pomyślał Sanemi i dalej uparcie pożerał lody śmietankowe. Jednak osoba stojąca pod wejściem do mieszkania nie poddawała się i dalej wciskała przycisk powodujący irytujący dźwięk dzwonka.
- JA PIERDOLĘ! ILE MOŻNA STERCZEĆ POD DRZWIAMI?! - ostentacyjnie dał upust swojej złości fioletowooki i odłożył pudełko po lodach, po chwili już schodząc na dolne piętro, tupiąc nogami by wyłupać dziurę w podłodze.
- Cześć, Shinazugawa! Przyszłam na chwilę, wiesz, wejść na moment i powymieniać się ploteczkami! - oznajmiła uśmiechnięta od ucha do ucha dziewczyna przed drzwiami, którą była brązowowłosa młodsza znajoma Shinazugawy, Aimi Watanabe.
- Nie jestem jakąś waloną, głodną fake newsów nastolatką - prychnął białowłosy, będąc w definitywnie złym humorze. Aimi uznała to za okazję do namieszania w relacji chłopaka i Giyuu.
- Ale to naprawdę bomba! Wręcz atomowa, tak bym powiedziała! - oznajmiła rozemocjonowanym głosem, a jej oczy błyszczały.
- Masz okrągłe pięć minut - postawił surowe ultimatum Sanemi, zakładając ręce na piersi.
- Widziałam twojego sąsiada... Całował się z Shinobu Kochou! - wypaliła z siebie Watanabe. Było to wręcz boleśnie zmyślone, ale rozgoryczony po wczorajszym wieczorze chłopak był w stanie w to uwierzyć.
- Nie wierzę.. - wyszeptał patrząc na nią, a w jego oczach widniała mieszanka bólu i wściekłości.
- Gdzie tam, mnie nie uwierzysz? - żachnęła się szatynka, patrząc na niego z dobrze maskowaną radością.
Shinazugawa milczał, przetrawiając tą informację. Spojrzał na zegarek - godzina 14:38. Rzeczywiście, może Giyuu poszedł z nią rano na randkę...
- Nie wiem co mam ci na to powiedzieć - odparł po chwili skonsternowany, odwracając się, by wejść do domu.
- Pamiętaj, zawsze masz we mnie wsparcie! - zdążyła zawołać Aimi, nareszcie ujawniając promienny uśmiech. Gdy drzwi zamknęły się za Sanemim, uniosła triumfalnie pięść w górę i wyszczerzyła się złośliwie w stronę części domu należącej do Tomioki, mimo iż on nie mógł jej zobaczyć.
- Wygrałam, wygrałam, wygrałam... - nuciła sobie pod nosem, idąc do swojego domu podskakując po drodze. Miała chorobliwą chęć upokorzenia bruneta by sama zostać wybranką serca starszego Shinazugawy. Nieszczęśliwym trafem nie zobaczył jej nikt z osiedla, bo szybko wszystko rozniosłoby się i wieści o jej toksycznej osobowości szybko dotarłyby do Sanemiego i Giyuu, chroniąc ich przed pasmem nieszczęść mającym nadejść po południu...
*
Nastało popołudnie, godzina szesnasta. Ktoś (znowu) zadzwonił do drzwi. Kropiło lekko.
- Czego? - prychnął białowłosy, otwierając drzwi i opierając się na framudze, czując w głowie pulsowanie wynikające ze zbyt długiego siedzenia przed komputerem, mimo że nie zamierzał zakończyć oglądania jakże inspirujących youtuberów.
Przed drzwiami stał Tomioka, trzymając w rękach paczuszkę z ohagi. Szok i niedowierzanie.
- Shinazugawa, ja... - zająknął się chłopak o lazurowych oczach, patrząc w bok. Po rumieńcach na jego policzkach można było spodziewać się czegoś potężnego.
- Myślałem nad tym, i... czuję do ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń... - powiedział Giyuu, oddychając ciężko i patrząc w bok, unikając kontatu wzrokowego.
Dla Sanemiego było to nie do uwierzenia. Część jego, ta bardziej pokojowa, chciała skakać z radości i umówić się z drugim chłopakiem. Ale ta wściekła, stojąca akurat u władzy... O, to inna sprawa.
- Wiesz co? - rzucił gorzko z lekceważącym wzrokiem. - Radzę ci zbierać dupę w troki i zapierdalać do tej swojej Kochou. Nie wiem, skąd ci przyszło to do głowy.
Giyuu popatrzył na niego, nie rozumiejąc.
- K-Kochou? Masz na myśli Shinobu Kochou? - zapytał niepewnie, a jego serce biło mu mocno w piersi.
- Ty wiesz, o kogo chodzi. Jesteście w związku, a ty masz czelność mówić mi takie rzeczy? Nie tym, kurwa, razem. Założę się, że gdzieś tutaj jest ukryta kamera.
Shinazugawa obrócił się gwałtownie i trzasnął drzwiami, pozostawiając trzymającego paczkę ohagi, znowu bladego bruneta w deszczu coraz bardziej przybierającym na sile.
Oceanicznooki nie wiedział, co zrobił źle.
++++++++++
O BOŻE. WYCISNĘŁAM SOBIE ŻYŁY PRZY PISANIU TEGO
Przede wszystkim macie tutaj dramę, długi rozdział i wyznanie uczuć. Spełniłam normy?
Zamierzałam sobie puścić muzykę do pisania tego rozdziału, ale zbyt długo się zastanawiałam jaką i po prostu napisałam bez muzyki, smuteczek.
Koszyczek na oceny ---------------------------> \___/
Do następnego!
Klub osób zbierających się w nocy by wraz ze mną zabić Aimi-sukę tutaj :) ->
(w tym momencie przeczytaliście bardzo dużo słów które wyszły spod moich palców, mianowicie 816)
CZYTASZ
Jedna z tysiąca szans ~ Sanegiyuu
FanfictionSanemi Shinazugawa to pełnoletni chłopak żyjący w spokojnym domu ze swoim młodszym bratem. Do domu obok wprowadza się chłopak w tym samym wieku, także bez rodziców. Sanemi czuje do niego niechęć, ale gdy nowy sąsiad zaczyna wykazywać chęć rozmów, mł...