Rozdział 9

313 16 90
                                    

Po wydarzeniach z poprzedniego wieczoru Shinazugawa czuł się zbyt niezręcznie, by kolejny raz zapraszać Tomiokę do swojego domu. 

Po co mam się tak angażować? I tak nic by z tego nie było, Sanemi, on i tak umówił się z Shinobu. Biedny chłopak nie miał pojęcia, że było to kłamstwo, wymyślone przez Aimi Watanabe (d.a. Boże ja ją stworzyłam a jej w ciul nienawidzę). 

W danej chwili białowłosy siedział u siebie w pokoju na łóżku i zżerał lody na potęgę, od godziny oglądając na YouTube serial Helluva Boss (d.a. polecam, tylko radzę nie oglądać przy rodzicach)

Ktoś zadzwonił do drzwi frontowych. Genyi znowu nie było w domu, więc na starszego spadały wszelkie obowiązki przyjmowania gości czy odbierania jakichkolwiek paczek albo listów. 

Jeśli to kurier, zostawi pod drzwiami. Jeśli gość do mnie, odpuści i sobie pójdzie - pomyślał Sanemi i dalej uparcie pożerał lody śmietankowe. Jednak osoba stojąca pod wejściem do mieszkania nie poddawała się i dalej wciskała przycisk powodujący irytujący dźwięk dzwonka. 

- JA PIERDOLĘ! ILE MOŻNA STERCZEĆ POD DRZWIAMI?! - ostentacyjnie dał upust swojej złości  fioletowooki i odłożył pudełko po lodach, po chwili już schodząc na dolne piętro, tupiąc nogami by wyłupać dziurę w podłodze. 

- Cześć, Shinazugawa! Przyszłam na chwilę, wiesz, wejść na moment i powymieniać się ploteczkami! - oznajmiła uśmiechnięta od ucha do ucha dziewczyna przed drzwiami, którą była brązowowłosa młodsza znajoma Shinazugawy, Aimi Watanabe.

- Nie jestem jakąś waloną, głodną fake newsów nastolatką - prychnął białowłosy, będąc w definitywnie złym humorze. Aimi uznała to za okazję do namieszania w relacji chłopaka i Giyuu. 

- Ale to naprawdę bomba! Wręcz atomowa, tak bym powiedziała! - oznajmiła rozemocjonowanym głosem, a jej oczy błyszczały. 

- Masz okrągłe pięć minut - postawił surowe ultimatum Sanemi, zakładając ręce na piersi. 

- Widziałam twojego sąsiada... Całował się z Shinobu Kochou! - wypaliła z siebie Watanabe. Było to wręcz boleśnie zmyślone, ale rozgoryczony po wczorajszym wieczorze chłopak był w stanie w to uwierzyć. 

- Nie wierzę.. - wyszeptał patrząc na nią, a w jego oczach widniała mieszanka bólu i wściekłości. 

- Gdzie tam, mnie nie uwierzysz? - żachnęła się szatynka, patrząc na niego z dobrze maskowaną radością. 

Shinazugawa milczał, przetrawiając tą informację. Spojrzał na zegarek - godzina 14:38. Rzeczywiście, może Giyuu poszedł z nią rano na randkę... 

- Nie wiem co mam ci na to powiedzieć - odparł po chwili skonsternowany, odwracając się, by wejść do domu. 

- Pamiętaj, zawsze masz we mnie wsparcie! - zdążyła zawołać Aimi, nareszcie ujawniając promienny uśmiech. Gdy drzwi zamknęły się za Sanemim, uniosła triumfalnie pięść w górę i wyszczerzyła się złośliwie w stronę części domu należącej do Tomioki, mimo iż on nie mógł jej zobaczyć. 

- Wygrałam, wygrałam, wygrałam... - nuciła sobie pod nosem, idąc do swojego domu podskakując po drodze. Miała chorobliwą chęć upokorzenia bruneta by sama zostać wybranką serca starszego Shinazugawy. Nieszczęśliwym trafem nie zobaczył jej nikt z osiedla, bo szybko wszystko rozniosłoby się i wieści o jej toksycznej osobowości szybko dotarłyby do Sanemiego i Giyuu, chroniąc ich przed pasmem nieszczęść mającym nadejść po południu...

*

Nastało popołudnie, godzina szesnasta. Ktoś (znowu) zadzwonił do drzwi. Kropiło lekko.

- Czego? - prychnął białowłosy, otwierając drzwi i opierając się na framudze, czując w głowie pulsowanie wynikające ze zbyt długiego siedzenia przed komputerem, mimo że nie zamierzał zakończyć oglądania jakże inspirujących youtuberów. 

Przed drzwiami stał Tomioka, trzymając w rękach paczuszkę z ohagi. Szok i niedowierzanie.

- Shinazugawa, ja... - zająknął się chłopak o lazurowych oczach, patrząc w bok. Po rumieńcach na jego policzkach można było spodziewać się czegoś potężnego. 

- Myślałem nad tym, i... czuję do ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń... - powiedział Giyuu, oddychając ciężko i patrząc w bok, unikając kontatu wzrokowego. 

Dla Sanemiego było to nie do uwierzenia. Część jego, ta bardziej pokojowa, chciała skakać z radości i umówić się z drugim chłopakiem. Ale ta wściekła, stojąca akurat u władzy... O, to inna sprawa. 

- Wiesz co? - rzucił gorzko z lekceważącym wzrokiem. - Radzę ci zbierać dupę w troki i zapierdalać do tej swojej Kochou. Nie wiem, skąd ci przyszło to do głowy.

Giyuu popatrzył na niego, nie rozumiejąc.

- K-Kochou? Masz na myśli Shinobu Kochou? - zapytał niepewnie, a jego serce biło mu mocno w piersi. 

- Ty wiesz, o kogo chodzi. Jesteście w związku, a ty masz czelność mówić mi takie rzeczy? Nie tym, kurwa, razem. Założę się, że gdzieś tutaj jest ukryta kamera. 

Shinazugawa obrócił się gwałtownie i trzasnął drzwiami, pozostawiając trzymającego paczkę ohagi, znowu bladego bruneta w deszczu coraz bardziej przybierającym na sile. 

Oceanicznooki nie wiedział, co zrobił źle. 

++++++++++

O BOŻE. WYCISNĘŁAM SOBIE ŻYŁY PRZY PISANIU TEGO

Przede wszystkim macie tutaj dramę, długi rozdział i wyznanie uczuć. Spełniłam normy?

Zamierzałam sobie puścić muzykę do pisania tego rozdziału, ale zbyt długo się zastanawiałam jaką i po prostu napisałam bez muzyki, smuteczek. 

Koszyczek na oceny ---------------------------> \___/

Do następnego!

Klub osób zbierających się w nocy by wraz ze mną zabić Aimi-sukę tutaj :) ->

(w tym momencie przeczytaliście bardzo dużo słów które wyszły spod moich palców, mianowicie 816)

Jedna z tysiąca szans ~ SanegiyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz