2 - Rodzinka

522 22 2
                                    

°Perspektywa Hailie°

Siedziałam nad basenem w stroju kąpielowym i czytałam książkę, a Pongo leżał na moich nogach. Nagle usłyszałam z elektrycznej niańki, która stała na stoliczku obok płacz. To Paris obudziła się z drzemki. Wstałam i poszłam na górę. Dziewczynka płakała, więc wzięłam ją na ręce i zaczęłam lekko kołysać. Gdy się uspokoiła, poszłyśmy sprawdzić co u Adriena. Mężczyzna leżał w kąpielówkach na kanapie i oglądał coś w telewizji.

- O, moje perełki przyszły.
- Tak, jedna duża, druga mała - Uśmiechnęłam się i połaskotałam Paris po brzuszku.
- A może popływamy w basenie? - Zaproponował Santan.
- Okej - W tym momencie przypomniało mi się, że nadal mam na sobie strój kąpielowy - To ja tylko przebiorę małą i już schodzę.

Gdy z powrotem byłyśmy na dole Adriena już tam nie było. Za to spotkałyśmy go w basenie. Dryfował na ogromnym dmuchanym jednorożcu.
Nagle usłyszałam plusk i krzyk. To Diana wskoczyła prosto na Adriena wpychając go do wody. Malutka Paris zaśmiała się i wyciągnęła rączkę w kierunku basenu jakby chciała złapać coś co wisi w powietrzu.
- Diana... - Warknął Adrien - Jak Cię dorwę to Cię ze skóry obedrę...
Diana jak na zawołanie wyskoczyła z basenu i pobiegła w głąb ogrodu. Po chwili wróciła, a w pysku miała ogromny patyk.
- Ona się będzie bronić, tym badylem - Wskazałam podbródkiem na suczkę stojącą z patykiem prawie dwa razy dłuższym od niej.
- Dobra już daj sobie spokój. Nie boję się Ciebie - Mruknął. Nagle wyskoczył z basenu i rzucił się biegiem w stronę zdezorientowanej Diany i zaczął wyrywać jej patyk.

*

- Muszę na chwilę jechać do biura. Za niedługo wracam - Powiedział Adrien i pocałował mnie w czoło, a potem wyszedł zamykając za sobą drzwi. Założyłam włosy za ramiona. Paris spała, więc miałam chwilę dla siebie. Usiadłam na kanapie i zaczęłam się głowić nad tym co by tu teraz porobić. Nagle w oczy rzuciło mi się pudełko z napisem "1000 puzzle. Zaczarowane ogrody". No dobra może być i to. Przynajmniej się czymś zajmę na jakiś czas.

Dosłownie po kilku minutach już miałam całą ramkę. Dobra w to jestem. To nie jest wcale trudne, ja nie wiem czemu Shane tak bardzo narzeka na układanie puzzli.
Kiedy byłam skupiona na szukaniu jednego puzzla zadzwonił mój telefon.
- Halo? - Odebrałam, gdy zobaczyłam na wyświetlaczu imię Willa.
- Cześć malutka. - Usłyszałam jego jak zwykle łagodny głos - Co u Ciebie?
- Dobrze. Układam puzzle. A u Ciebie? Jak się ma Harison?
- U mnie i u Harisona dobrze. Słyszałem od Vincenta, że jutro do Ciebie jedziemy.
- Tak - skinęłam głową sama do siebie, bo Will nie mógł przecież tego zobaczyć.
- No to na pewno przyjedziemy - Po tych słowach Willa uśmiechnęłam się. Pogadaliśmy jeszcze chwilkę, aż Will się rozłączył mówiąc, że musi iść pracować. Moi bracia to zawszę pracują. Wzniosłam oczy do sufitu.

Po kwadransie poszłam na górę sprawdzić czy Paris się obudziła. Moja córeczka leżała na plecach i próbowała chwycić misia rączkami, jak na małe dziecko przystało. Ciągle chce coś złapać, ale jej chwyt nie jest jeszcze na tyle mocny by to utrzymać. Na mój widok dziewczynka uśmiechnęła się szeroko i uniosła rączki w górę. Wzięłam ją na ręce i nakarmiłam, a przy okazji włączyłam film. Usiadłam na łóżku wciąż trzymając córkę.

Gdy film się skończył zeszłam z Paris na dół. Nagle ktoś zaczął łomotać do drzwi. Nie obawiałam się otworzyć, bo wiedziałam, że domu strzeże ochrona, więc to nie mógł być ktoś groźny.

Podeszłam do drzwi i je otworzyłam trzymając Paris. Wtedy do domu wpadł Dylan, a za nim stała Martina i ich 7 letni
syn Leonardo. Dylan wydarł się na cały dom:
- Cześć rodzinka!

--------------------------------------------------------------

Siema!
Kolejny rozdział już napisany! Przypominam o zostawieniu gwiazdeczek. 💕💕💕
Do zobaczenia w następnym rozdziale!

Rodzina • Monet // Hailie i AdrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz