|II|
Obróciłam się w stronę drzwi wejściowych, czując podniecenie w powietrzu. Wiem, że do naszej szkoły wszedł ktoś wyjątkowy. Odwróciłam się tylko na chwilę by spojrzeć na Val. Następnie usłyszałam, że drzwi zatrzasnęły się, przeoczyłam go. Tłum nastolatków zawirował, wszyscy patrzyli w tamtą stronę, próbując dostrzec nowego nauczyciela. Ja też próbowałam, ale z trudem. Był zbyt daleko, hol był zbyt zatłoczony.
- Zastanawiasz się, jak wygląda nowy nauczyciel? - usłyszałam głos Valentine.
- Pewnie nic specjalnego, odpowiedziałam, przeciągając słowa. -Po prostu kolejny nauczyciel. -
Val spojrzała na mnie z zaciekawieniem. - To nie zwykły nauczyciel. To profesor literatury angielskiej z Yale.
Zamarłam na chwilę. Profesor z Yale w naszej szkole? To było nieprawdopodobne. Dlaczego akurat tutaj? Ale zarazem podekscytowałam się myślą, że uczyć nas będzie ktoś tak wybitny.
- Muszę go zobaczyć, - wyszeptałam, przeciskając się przez tłum. Ale mężczyzna był już zbyt daleko, a tłum zbyt gęsty. Musiałam czekać na jutrzejszą lekcję, żeby przyjrzeć się mu z bliska.
Reszta lekcji to dla mnie jakby rozmyte wspomnienia. Od kiedy usłyszałam o jego pojawieniu się w naszej szkole czekałam tylko na moment w którym będę mogła go poznać.
Wróciłam do domu i jak każdego dnia przeszłam obojętnie obok mojej matki, rzucając ją tylko złośliwym spojrzeniem. Zdejmując buty poczułam pieczenie. Moje ukochane mokasyny znowu zdarły mi całe kostki i piętę.
Po powrocie do domu nie robię dużo rzeczy, moja rutyna jest powtarzalna. Zawsze kłócę się z moją mamą i zawsze czytam książki. Jednak dzisiaj wiedziałam, że mam coś ważniejszego do roboty. Usiadłam na krześle i włączyłam komputer. Ma on już trochę lat, więc gdy go używam to tylko do spraw szkolnych. Dzisiaj jednak potrzebny mi był do "wystalkowania" mojego profesora. - To też jest sprawa szkolna, no nie? - powiedziałam sama do siebie i nacisnęłam ikonę wyszukiwarki.
Przez chwilę próbowałam przypomnieć sobie coś specjalnego na jego temat, próbowałam wielu haseł, ale przy każdej próbie pojawiał się inny mężczyzna, miałam też dziwne przeczucie, że żaden z nich nie był tym którego szukałam. Muszę spróbować czegoś innego.
- Valentine mam prośbę. - Napisałam do przyjaciółki, spodziewając się bardzo opóźnionej odpowiedzi. Bo przecież ona zawsze w środy wychodzi z Jordanem, jej niby chłopakiem. Ku mojemu zaskoczeniu dostałam odpowiedź po kilku minutach.
- Rosa, myślałam że się obraziłaś, czego potrzebujesz? - Nie rozumiem czemu tak napisała, ale zdecydowałam się to zignorować.
- Jak się nazywa ten nowy profesor?
- Daniel Moore. Dziwne że pytasz bo mówiłaś że on cię nie interesuje.
Rzuciłam telefonem na łóżko i pośpiesznie wpisałam jego nazwisko w wyszukiwarkę. Chciałam dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Jednak najbardziej z wszystkich rzeczy ciekawiło mnie dlaczego taki podobno wybitny człowiek przestał uczyć w jednym z ośmiu najbardziej prestiżowych uniwersytetów w USA. Siedziałam przy komputerze może z dwie godziny, szukając jakiegoś śladu po mężczyźnie, ale jedyne co znalazłam to kilka jego wypracowań i jakieś jego akta zza czasów gdy pracował w Yale, niestety nie było w nich nic mi potrzebnego. Nie znalazłam też żadnych jego zdjęć.
Wyłączyłam komputer i z lekkim zawiedzeniem położyłam się do łóżka. Resztę dnia myślałam już o innych rzeczach, chciałam czymś sobie zająć głowę.
Przed snem jeszcze chciałam z kimś porozmawiać. Włączyłam telefon i zobaczyłam jedyne 3 kontakty jakie się w nim znajdują. Mama, Val i Tata. Gdy zobaczyłam ten ostatni kontakt jakiekolwiek chęci do rozmów minęły. Nie lubię sobie przypominać o ojcu. Z resztą co jeszcze robi jego numer w moim telefonie? On i tak już długo nie żyje.
Wyłączyłam telefon i zamknęłam oczy próbując zasnąć.
W nocy jednak męczyła mnie jedna myśl:
Co do ukrycia ma Daniel Moore.
Dobra rozdział jest trochę nudny wybaczcie mi to, ale obiecuję, że kolejny was nie zawiedzie!
CZYTASZ
Not Made For Me
RomantikCzy ona da radę sobie poradzić z pokusą? Czy on jest gotowy poświęcić wszystko? Z resztą wiek to tylko liczba, czyż nie?