Thirty - one

2.5K 229 20
                                    


Carla




Nie mogłam zasnąć. Co moment spoglądałam na komórkę, czy abym przypadkiem, nie przeoczyła telefonu od Milo, ale ten milczał jak zaklęty. Kilka razy byłam już blisko, żeby wybrać jego numeru, a raz napisałam nawet wiadomość, ale szybko ją skasowałam. Nie chciałam mu przeszkadzać, a obiecał mi, że jak tylko będzie coś wiedział, to natychmiast do mnie zadzwoni.

Podeszłam do barku i nalałam sobie wody do szklanki, po czym wypiłam wszystko prawie jednym haustem. W brzuchu czułam dziwny ucisk, jakby moje ciało chciało mi powiedzieć, że nie powinnam się tak denerwować. Przyłożyłam rękę do miejsca, w którym mnie bolało i skuliłam się, starając nie myśleć o najgorszym. Oddychałam równomiernie, próbując nie myśleć o bólu, ale nie potrafiłam go zignorować. Byłam dokładnie w siedemnastym tygodniu ciąży, ale należałam do kobiet, u których brzuch nie rósł z prędkością światła. Odłożyłam szklankę i poszłam w stronę sofy, bo byłam pewna, że jak zaraz się nie położę, to zemdleję. W tym momencie usłyszałam dźwięk windy i po chwili przerażony głos Milo:

– Carla? – Jego kroki stawały się coraz bliższe. – Wszystko w porządku? Jedziemy do szpitala! Zaraz przyniosę ci twój płaszcz, nie wstawaj – wylewał z siebie słowa z prędkością światła.

– Poczekaj – wyszeptałam. – Już mi lepiej, po prostu się zdenerwowałam. To tylko nerwy i nie ma ci panikować.

Klęczał przy sofie i głaskał mnie po czole, jakbym była jakimś małym dzieckiem.

– Przestań kłamać, bo znam cię zbyt dobrze, żeby ci uwierzyć.

– Naprawdę, nic mi nie jest. Nie powinnam się denerwować.

Jedyne, o co chciałam go zapytać, to co się wydarzyło pod hotelem, ale powstrzymało mnie coś w jego spojrzeniu, dlatego poczekałam, aż powie mi sam. Twarz miał pozbawioną wyrazu, ale biło od niej zmęczenie.

– Nie powinienem cię zostawiać i jak coś by ci się stało, nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia.

Spróbowałam się podnieść, ale Milo nie pozwolił mi na to, przytrzymując mnie w miejscu.

– Nie mów głupot, musiałeś tam iść i nie miałeś wyboru. – Spojrzał w podłogę, jakby nie chciał, aby wyczytała coś z jego oczu. – Milo – wyszeptałam. – Co się stało?

Oddychał ciężko, sprawiając wrażenie chorego, aż nagle z powrotem na mnie spojrzał.

– Nie chcę, żebyś się denerwowała, ale nie potrafię cię okłamać. Pojechałem pod hotel i okazało się, że nie ma żadnego pożaru. – Pokręcił głową, nie potrafiąc zapanować nad swoimi emocjami. Cały czas trzymał moją rękę, a gdy to mówił, ścisnął ją mocniej.

– Milo, mówisz tak tajemniczo, że ja w ogóle nie rozumiem, o co chodzi.

– Czekała tam na mnie Vivi. – Zmarszczyłam brwi, bo choć cieszyłam się, że z hotelem wszystko w porządku i to tylko fałszywy alarm, to nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Milo kontynuował: – Okazało się, że zadzwoniła do właściciela hotelu, wciskając mu głupoty, że chce zrobić mi niespodziankę i poprosiła go o pomoc, aby ściągnąć mnie na miejsce. Podobno powiedziała mu, że jest ze mną w ciąży.

– O czym ty mówisz? – wyszeptałam, bo nagle zaschło mi w gardle.

– Nie wiem, Carla. Proszę nie pytaj, bo sam nie wiem, jak to możliwe, że ten właściciel dał się na to nabrać. Vivi tak właśnie działa na innych, jest przebiegła i cwana, dlatego po części się mu nie dziwię.

FakeLove (II Tom Four Seasons)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz