ROZDZIAŁ 4

282 11 9
                                    

Otworzyłam oczy.

Co ja tu robie?...- zapytałam siebie w myślach. Wyciągnęłam komórkę z tylnej kieszeni z jeansów i odblokowałam telefon.

O nie...

Była 9:00, a ja powinnam być już dawno w pracy. Szybko spojrzałam się w aparat telefonu. Wyglądałam tragicznie, nie mogłam w takim stanie pójść do Jacka. Wybrałam jego numer.

1 sygnał...

-Kobieto, gdzie ty byłaś! W domu cię nie ma, wszyscy cię szukają.

Wszyscy po za nim...

-P-przepraszam. Nie wiem... Za godzinę będę w pracy.

-Czy ty jesteś normalna?! Wiesz jak się Lena martwiła? Myślałem, że zwariuje.

-Przepraszam, naprawdę... Wytłumaczę ci wszystko.- nie miałam zamiaru. Chciałam, aby dał mi spokój.

-Dobra, zaraz Cię widzę na komendzie.

***

Po godzinie byłam już gotowa. W trakcie ogarniania przypomniało mi się, co się stało wczorajszego dnia.

Jak ja się tak mogłam...

Dotarłam na komendę i odrazu spotkałam Lenę.

-Jezu...Gdzie ty byłaś, martwiłam się.

-Przepraszam, nie wiem jak to się stało, zaspałam...

-Ty?

Chociaż trochę było w tym prawdy.

-Tak ja, idę się przebrać za 5 minut gotowa jestem.- powiedziałam, nie dając dojść jej do słowa.

***
Przebierając się poczułam, nagle jak robi mi się słabo. Założyłam mundur i wyszłam z
łazienki kierując się do radiowozu. Jednakże nie dotarłam. Upadłam na podłogę, tracąc przytomność.

LENA

Natalii długo nie było. Telefonu nie odbierała, więc wyszłam z radiowozu i poszłam na komendę.

-Ja pierdziele...- szepnęłam cicho zauważając Natalię przy schodach.

-Natalia, słyszysz mnie?- spytałam, po czym zaczęłam klepać ją po policzkach.

-Co tu się dzieje?- zapytał się Jacek.

-Nie wiem, Natalia zasłabła.

-Nie dość, że do pracy się spóźnia to przychodzi nie w formie.- przewrócił oczami, dzwoniąc po karetkę.-Zaraz będą.- dodał, rozłączając słuchawkę.

***

NATALIA

Poczułam chłodne dłonie na moich policzkach. Szybko otworzyłam oczy, mając nadzieję, że to nie on. Odetchnęłam z ulgą, gdy nad sobą zobaczyłam Lenę.

-Nic ci nie jest? Nie uderzyłaś się nigdzie ani nic?- zapytała, ostrożnie mnie przeglądając.

-Nie, wszystko okej...- powiedziałam, próbując wstać, lecz nie umożliwiła mi to Lena.

-Zaraz będą ratownicy, spokojnie.

-Co? Nie!- krzyknęłam, wyrywając się.

-Muszą cię zbadać.

-Nie muszą! Niech mnie zostawią!

-Pójdę po psycholog.- powiedział Jacek.

***

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 28 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

„Always" doesn't last forever-policjantki i policjanci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz