random context.

3 0 0
                                    

kocept był moj. zajebala mi i napisała po swojemu. (i tak ja kocham) (honorowy gosc: Leo)
Artzhh, 12:04. 04.03.
"Marta leży na jednoosobowym łóżku w domu Leo, bawiąc się leniwie włosami Leony. Nie miała sił nic powiedzieć ani się ruszyć. Słuchała jej piosenki, nigdy jej nie słyszała, matka nigdy nie śpiewała małej Marcie na dobranoc. Był to w sumie pierwszy raz, kiedy Marta nie była zostawiona sama z sobą w nocy. Było to... przyjemne... i ciepłe w pewien sposób..."

Kontynuacja: 12:58
"Marta leży w ciszy, jedynie słucha nucenia Leony i kroków Leo które rozchodzą się po całym domu. Chce wstać. Chce przytulić Leone. Chce jej opowiedzieć o wszystkim.... ale nie ma siły. Po prostu nie jest w stanie. Sama nie wie, czy to przez jej stan psychiczny czy fizyczny. Może jedynie leżeć ciszy, wraz ze swoimi myślami."

Kontynuacja: 13:04
"Ledwo ma siłę aby mieć otwarte oczy, aby patrzeć na Leone, ale nie chce od niej oderwać wzroku. Boi się, że jak chociaż na chwilę ją zostawi, to ją również straci...
Wszystkie te myśli kłębią się w niej, nie może się nawet skupić na piosence Leony. Marta nawet nie wie kiedy zaczęły jej lecieć łzy z oczu"

Pełna, końcowa wersja z delikatnie innym zakończeniem, ten sam koncept.

"Leona, lekko śpiąca, słyszy ciche szlochanie Marty. Marta, kochana... Kobieta delikatnie łapie polik Marty, wycierając jej łzy. Jestem z tobą, dobrze? Przejdziemy przez to razem, już nie jesteś sama...
Leona głaszcze Martę po poliku, po którym nadal ciekną łzy, i na którym widać świeże zadrapania. Marta zamyka oczy, a twarz chowa w poduszce. Jest cała obolała, może się jedynie zwinąć z bólu na łóżku. Obraca się na brzuch, ukazując drugą, odciętą płetwę. Były poszarpane tak, jakby Martę rzucili głodnym wilkom.

Leonie udało się je opatrzyć. Nie było to łatwe, patrząc na ich kształt i wielkość ran, ale dała z siebie wszystko, aby ukrócić cierpienie Marty. Leo był przy tym jak Leona owijała jej przyjaciółkę w bandaże. Ma lekko obolałą rękę od tego jak mocno Marta mu ją ściskała z bólu.

Leona wstała z ziemi i usiadła na krawędzi łóżka, tuż przy Marcie. Wzięła rękę Marty i położyła ją na swoim udzie, dając jej do zrozumienia, aby je przytuliła. Marta chce to zrobić, naprawdę nie chce nic więcej niż po prostu przytulić Leone o własnych siłach, ale nawet z tym potrzebuje pomocy. Czuje się taka słaba, taka bezsilna.
Leona widzi jak Marta cierpi, wie, że minie jeszcze dużo czasu zanim kobieta będzie mogła wstać o własnych siłach. Na razie może ją jedynie wspierać, zmieniać bandaże, zostawać z nią póki nie zaśnie i być z nią całymi dniami.
Leona kładzie swoją rękę na głowie Marty. Zaczyna ją delikatnie głaskać, przeczesuje paznokciami jej włosy. Marta otwiera oczy, lekko zdziwiona spogląda na kobietę, nie jest przyzwyczajona do takiego traktowania. Ale na twarzy Leony widać jedynie cichy uśmiech w stronę leżącej Marty. Na chwilę nawiązywały kontakt wzrokowy, Leona ciepło patrzyła w pół przymknięte i zmęczone oczy jej kochanej płaszczki.
Dalej bawiąc się kosmykami włosów kobiety, Leona wraca do nucenia piosenki, którą śpiewała swoim dzieciom, kiedy one nie mogły zasnąć w nocy. Marta pierwszy raz w życiu poczuła się taka bezpieczna... Powoli zamknęła swoje senne oczy i wsłuchała się w spokojny, i czuły głos Leony.
Sama Leona również zamknęła oczy, jedynie czasem otwierając je, aby zobaczyć czy przypadkiem Marta ją o coś cicho prosi.

...

Piosenka Leony nie była długa, minęło może 5 minut od kiedy zaczęła ją nucić. Kiedy skończyła, jej pierwszą myślą było to, aby spojrzeć na Martę. Tak więc zrobiła, a zastał ją widok spokojnie śpiącej Marty. Od dawna nie widziała jej w takim stanie, widać jaka Marta była zmęczona, ale myśli nie dawały jej spać. Dzięki Leonie wreszcie udało jej się zamknąć spokojnie oczy, chociaż na chwilę.
Kobieta ostrożnie zabrała rękę Marty z jej nogi i cicho wstała z łóżka. Wzięła kołdrę i przykryła Martę aż po samą szyję, starając się jej nie obudzić. Był to zbyt uroczy widok, aby go zepsuć. Gdy Leona miała już wychodzić z tymczasowego pokoju Marty, zatrzymała się, i spojrzała znowu na śpiącą kobietę. Na jej spokojną i śliczną twarz.
Puściła klamkę i wróciła do Marty, po chwili zawahania, pochyliła się nad kobietą i pocałowała ją delikatnie w czoło, uważając, aby się nie obudziła. Leona odsunęła się od twarzy kobiety, a na twarzy Marty można było się doszukać małego, podświadomego uśmiechu. Leona cicho się zaśmiała, poprawiła grzywkę ukochanej i gasząc lampkę, wyszła z pokoju."

★| Marta & Leona Oneshots |★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz