Ostatnie godziny na korzystanie z mocnego Cypryjskiego słońca. Ciepły i wilgotny wiatr przyjemnie rozwiewał jej długie ciemne włosy. Chłodna morska woda otulała jej nagie nogi, a delikatne fale muskały łydki.
Ostatnie godziny na skorzystanie z wakacji, czterogodzinny lot powrotny, a jutro ponowne zmagania w nowej szkole. Chodź nie przepadała za oświatową nagonką na ucznia, chciała wrócić, w końcu rok szkolny trwa już trzeci tydzień, a ona pojawiła się w murach zaledwie przez trzy dni. Czy to źle wpłynęło na jej reputację wśród nauczycieli?
Zapewne tak.
Jednak nie przejmowała się tym zbytnio. Afera w ostatniej klasie szkoły podstawowej uświadomiła jej, że nie ma potrzeby płaszczyć się przed nauczycielami. Jeśli się postarają i tak dopną swego.
-Wredna suka - zaśmiała się i odwróciła w stronę balkonu na którym siedział jej brat. Czarna firmowa czapka z daszkiem zasłaniała mu twarz, a światło odbijały okulary o fioletowych szkiełkach. Jej okulary, które miał w zwyczaju podbierać.
-Iga - krzyknęła do niego, a on nienzacznie podniósł głowę i daszek czapki - idziemy na skałki?
Trzy dni temu, korzystając z chłodniejszego dnia wybrała się na spacer z rodzicielką. Starsza blondynka z jasnymi oczyma nijak nie wyglądała przy dziewczynie jak jej matka.Wysokie kości policzkowe, podobne nosy i miły uśmiech to jedyne co miały ze sobą wspólnego pod względem wizualnym. Miała wrażenie, że przeszły wtedy pół wyspy. Most miłości, plaża Nissi Beach, pół godziny dłuższej tułaczki a dotarły by do portu Marina. Nie rozmawiały dużo, podobne charaktery i inne światopoglądy nie pomagały w komunikacji. Jednak świeże powietrze i nowe miejsce jakoś pogodziły lub wypędziły ich wczorajszą sprzeczkę.
Chłopak zniknął wewnątrz domu a po chwili wyszedł na taras.
-Weź mi gumkę do włosów, tą niebieską.
Ruszyła ścieszką wyłożoną potężnymi kamieniami w stronę budynku. Urodzenie się w "lepszej" rodzinie miało swoje plusy. Wynajęcie prywatnego domu na prawie dwa tygodnie było sporym udogodnieniem, duża przestrzeń w okół pokryta kwiatami i zadbanym trawnikiem, dwa baseny w tym jeden przy wyjściu z salonu, duże pomieszczenia i multum ogromych okien. Przestrzeń i cisza, czyli to co lubiła najbardziej. Nie chciała opuszczać tego miejsca, zostawiać "Pana jeżyka" który codziennie wieczorem kręcił się przy tarasie, palm, czy nawet małych krabik muszelek, które zbierała co wieczór i umieszczała w szklance na zewnatrz, by sprawić ile skorupiaków udało jej się złapać. Jaszczurek wygrzewających się razem z nią przy porannym słońcu, tych uroczych kotów, które dokarmiała jak nikt nie patrzył, tego klimatu szwędania się wieczorami po promenadzie, gdy w tle brzmiały dźwięki z parku rozrywki i gwar z okolicznych restauracyjek, a dookoła nic tylko fale i paru turystów.
Założyła różowe new balance i spięła włosy, tak, by nawet najmniejszy kosmyk nie dotykał szyi. Nie musiała czekać na Ignacego, podobnie jak ona niezbyt dogadywał się z matką.
- Gdzie te skałki?
- W lewo i w pizdu daleko, nie bój się, za godzinę wrócimy
- Możemy nawet za dwie - mruknął, a dłonie schował do kieszeni
- Kłótnia - stwierdziła- o co tym razem poszło?
- Powiedziałem jej, że przesadza po tej akcji ze starym, pies wie o co jej chodzi. Dalej ją to trzyma, ale kurwa mogła się nie rozwodzić, albo nie robić z tego afery jak ja pierdole.
- Stary złożył pozew, to ją pewnie trzyma. Nie ma co mu się dziwić jak od dłuższego czasu słyszał, że ma się wyprowadzić, nie dziwota, że uznał że to pierdoli. - Stwierdziła z wyraźnym śmiechem i żalem w głosie.
- Chuja kurwa, wymiskował się z tego bo mu wygodnie było. Puka tą Kamilę czy jak jej tam, nie ma nas na głowie i tyle. Chociaż pies wie, jak dla mnie to jej córka jest jego. - Podobnie jak ona miał krótki zapalik, a rozstanie rodziców tylko go skróciło, a sam chłopak stał się dla nich niedostępny, jedynie ona i paru znajomych potrafili do niego dotrzeć.
- Inaczej nie wytłumaczysz tego, że jak stary "odnowił" z nią kontakt, nagle po roku okazało się, że ma dzieciaka, skoro cały czas było mówione, że jej mąż nie może mieć dzieci.Dotrzeć na lotnisko bez kłótni było dla nich sporym wyzwaniem, Alicja nie raz łapała się na chęci jechania po lewej stronie jezdni, a gdy córka zwracała jej uwagę kończyło się to zwroceniem uwagi w dość nie miły sposób. Ignacy wpatrywał się w krajobraz za oknem słuchając muzyki, nie zwracając uwagi na to co się dzieje w samochodzie. Marlena starała się zerknąć co jakiś czas na drogę, czy dobrze jadą, a między czasie stukała wiadomość w telefonie do znajomej z klasy o ewentualne sprawdziany czy kartkówki na których jej nie było. Wszystkich dopadły nerwy na swój sposób. W końcu jutro powrót do szkoły i pracy, Alicja zostawiła firmę pod opieką przyjaciółki i chodź to było najlepsze rozwiązanie stresowała się co tam zastanie i ile błędów będzie musiała naprawić.
- Patrz jaka durna baba - powiedział półgłosem Ignacy - ponad dwadzieścia pięć na dworze a to w futrze popierdala.
- Ruska, jak nic - popatrzyni na nią, a następnie na siebie i wybuchli śmiechem. Kobieta znalazła źródło dźwięku i wskazała na rodzeństwo palcem, facet, który jej towarzyszył zerknął na nich spod byka. Trwała walka na spojrzenia. Rosjanka poprawiła futro i pociągnęła mężczyznę za rękę.
- Frajer. - Podsumował i znów zaciągnął czapkę na oczy. Multum turystów, co jakiś czas śmignął im przed oczyma umundurowany. Małe lotnisko i wszechobecny chaos oraz zamieszanie zdawał się większy niż był w rzeczywistości. Promienie wpadające przed przeszklone ściany skutecznie odbierały tlen, a automatyczne drzwi nijak nie poprawiały sytuacji, wręcz ją pogarszały.Na szczęście bądź nie szczęśnie miejsce w samolocie przypadło jej z dala od brata i mamy, jednak siedziała obok młodego małżeństwa z kilkumiesięcznym dzieckiem.
- Co nie chce się wracać do Polski? - zaczął mężczyzna ewidentnie starając się ją zagadać. Spojrzała na niego nie kryjąc wyraźnego zirytowania.
-¿Estás hablando conmigo? - szybko odpowiedziała dziękując w duchu, że zna inny język niż angielski czy niemiecki. Facet podsumował to westchnieciem z wyczuwalnym smutkiem. Uśmiechnęła się.
- Tak myślałam. - podsumowała i włączyła randomową playlistę, by na wszelki wypadek nie usłyszeć płaczu siedzącego obok dziecka
CZYTASZ
Obcy
ActionOboje byli zniszczeni, lecz w inny sposób; Oboje byli obcy, lecz w inny sposób; Oboje mieli problemy, lecz inną drogą do nich dotarli; Oboje byli z dobrych rodzin, lecz pod innym znaczeniem; Oboje byli skrzywdzeni, lecz... lecz inaczej. Gdy on próbo...