27. Śniadanie

293 11 3
                                    

Zbudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni.

Sięgnęłam po telefon by sprawdzić godzinę. Gdy zobaczyłam jedenastą, odrazu zerwałam się do siodu przy okazji tracając coś ręką.

Zmarszczyłam brwi, a potem przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Szybko obróciłam głowę w bok dostrzegając śpiącego Adriena przykrytego do połowy kądrą.
Ręką chyba uderzyłam go w twarz ale i tak się nie zbudził.

Wyglądał inaczej o poranku. Bez drwiny na ustach z łagodnymi rysami. Wyglądał na rozluźnionego. Zauważym, że jego ręka leży na moich udach. Próbowałam wydostać się z łóżka nie budząc go, ale moje próby poszły na marne bo kilkanaście sekund później jego ręka oplotła moją talię przyciągając mnie do niego. Pisnęłam.
- Adrien!
- Dzień dobry Hailie Monet - powiedział zachrypniętym głosem, przez który moim ciałem wstrząsną dreszcz - Jak się spało?
- Bardzo dobrze, a tobie? - zerknęłam na niego z pod rzęs.
- Dobrze jak jeszcze nigdy - mruknęł
z ustami przy skórze na mojej szyi, którą zaraz obsypał pocałunkami.

Nie spodziewałam się tego dlatego podskoczyłam lekko. Zaśmiał się cicho.
- Pójdę zrobić śniadanie - wymamrotałam.
Santan zatrzymał mnie kładąc dłoń na mim ramieniu.
- Zostań. Ja pójdę. Nie ruszaj się z tąd.
Po czym wstał i ruszył w kierunku kuchni. Obserwowałam go dopóki jego sylwetka nie znikła mi z horyzontu.
Rozłożyłam się wygodnie na łóżku.

Kilka minut później wrócił Adrien niosąc tace z jedzeniem dla nas.
Jeszcze żaden mężczyzna nie zrobił dla mnie śniadania do łóżka dlatego było to dla mnie miłe zaskoczenie.

Powili ułożył się na łóżku stawiając tace między nami.
- Smacznego Hailie.
- Dziękuję, wzajemnie - odpowiedziałam sięgając po tosta z awokado.

Chwilę jedliśmy w ciszy ale zauważyłam, że Adrien chciałby poruszyć jakiś temat dlatego zarknełam na niego ostrożnie.
- Moja matka zaprosiła mnie na obiad w przyszły weekend. Pomyślałem że może pojechałabyś tam ze mną?
Otworzyłam szeroko oczy na jego wyznanie.

Wiedziałam już, że Adrien nie ma najlepszych relacji z matką, dlatego zdziwiłam się, że chciał zabrać mnie ze sobą choć sam nie widuje się z nią często.
- Jesteś pewien. Nie chciałabym przeszkadać - zaczęłam - nie chciałbyś pobyć z nią sam na sam.
Niewiem dlaczego to zrobiłam ale złapałam go za rękę. To był już taki odruch, który stawał się dla mnie naturalny.
- Nie. Sama wiesz jak to wygląda. Będę czuł się o wiele lepiej jeśli pojedziesz tam ze mną.
Uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- W porządku.
Jeśli chciał mojego towarzystwa to ja absolutnie nie miałam nic przeciwko.

Godzinę później zebrani siedzilismy już w salonie popijając kawę.
-Będę się zbierał. Muszę załatwić kilka rzeczy w Pensylwanii - powiedział podnosząc się z kanapy - Do zobaczenia Hailie Monet, odezwę się.
Pocałował mnie szybko w policzek, na co się zarumieniłam.
- Do zobaczenia.
I może wszystko było by dobrze gdyby nie doszedł do nas dźwięk otwieranym drzwi od mojego mieszkania.

A ja już żałowałam że nie przekręciłam zamka.

___________________________________________

Hejka kochani przepraszam że przez długi czas nie było rozdziałów ale miałam dużo nauki i ciężkie dni. Od teraz rozdziały będą krótsze ale będą pojawiały się częściej.❤️

Jak myślicie kto pojawił się w mieszkaniu? 🤔😏

Do następnego.

XXX

Rodzina Monet Diament- KontynuacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz