Rozdział 3 - ,, Mały nomu, lubię go" cz. 2

87 6 12
                                    

Tomura spojrzał na tobołek, z którym wrócił od Mistrza, Kurogiri. Był dziwny i wyglądał jak niski człowiek. Nastolatek zamrugał, wyraźnie zaintrygowany.
- Co to?
Spytał przechylając głowę w bok, jak pies. Nie chciał zdradzać, że nowy nabytek w rękach opiekuna go interesuje, bardziej od nowej gry.
- Nowy Nomu. Mistrz prosił abyś go nie zdezintegrował, za szybko. - Odparł Barman i powoli postawił na ziemi nowy dodatek do ich grupy. Stopy stworzenia były bose, czarno zielone podobniejak całe jego ciało. Wyglądał nieco jak inna, mniejsza wersja Kurogiriego. Nowa bestia zachwiała się nieco, ale szybko odzyskała równowagę.
Shigaraki patrzył, uważnie skanował nowy prezent od Mistrza. Dla NIEGO, tylko dla niego. To było nieco lepsze od gry, może nowy Nomu będzie umiał grać. Do kilku gier potrzebował drugiego gracza. W tym czasie młodszy Nomu zaczął rozglądać się po barze, okrągłe zielone kule, z których nie dawało się odczytać emocji patrzyły na wszystko. Po kilku sekundach dostrzegł jasnowłosego nastolatka na skórzanej kanapie przed telewizorem. Wskazał na niego dłonią.
- To twój Pan. Młody mistrz Shigaraki Tomura. Twoim zadaniem jest go słuchać i chronić. - Poinstruował Kurogiri. Mniejszy przechylił głowę na lewo, wyraźnie zaintrygowany. - Póki co chodź, pokażę ci twój pokój. Potem tu wrócimy abyś poznał młodego Tomurę.
Oba stworzenia wyszły  ale nim zniknęły za barem, mniejszy obejrzał się I ponownie przechylił głowę w bok, zmrużył oczy i pomachał. Shigaraki pomyślał czy to miał być uśmiech.
- Mały Nomu, lubię go. Mam Nomu, Sensie dał mi Nomu. - Mamrotał do siebie podchodząc do szafki schowanej za wielkim telewizorem i wyjął dodatkowy kontroler.

* * *

Inko szlochała w ramionach męża. Wołała, że jest draniem, że chce swojego synka. Hisashi tulił ja i delikatnie kołysał. Sam miał gulę w gardle. Jego syn zniknął, ta mała iskra pełna życia. Białe, kolczaste włosy mężczyzny zakryły jego niezwykłego koloru, lodowate oczy.
- Państwo Midoriya, witamy. Pielęgniarka za kilka chwil przyniesie państwu leki. - Powiedział lekarz pulchnej kobiety, z dziwnym brakiem współczucia w oczach. Jego następne słowa spowodowały reakcję łańcuchową, której nikt nie mógł przewidzieć.
- Niedługo panią wypuścimy i mogą się państwo postarać o dziecko, tym razem cudowne, zdrowe i wartościowe.

Szpital miasta Mustuf płonął. Niebieskie płomienie, których nie dało się zgasić. Lizał ściany budynku, swoją wysoką tęperaturą topiły szkło w oknach. Krzyki ludzi zanikały wraz z ich męczeńską śmiercią i ryku wściekłego ognia.
Zimne, niebieskie zupełnie jak niszczycielski żywioł, oczy, patrzyły na budynek. Pobliźniona szczęka była silnie zaciśnięta. Spod zszytych za pomocą kaloryfera medycznych skóry spływała krew.
- Nie daruję, będą żałować, obiecuję ci to, mała iskierko.  Przysięgam. Spoczywaj w pokoju i czekaj na swojego głupiego ojca, który nie mógł być przy tobie. - Powiedział niknąc w ciemnościach alejki, między,y budynkami. Za sobą słyszała wycie wozów strażackich i krzyki bohaterów ratunkowych.

* * *

Kurogiri patrzył jak młodszy i mniejszy Nomu poznaje nowy teren. Dał mi ubranie i obserwował. Może to wzrost, może wyglądające tak niewinne nie małe kule. Nie iedział, ale zaczynał postrzegać go jako swoje młode. Zupełnie, jak Tomurę. Westchnął podchodząc.
- Pomogę Ci się ubrać  potem pójdziesz do młodego Tomury i postarasz się mu dobrze służyć.
Przestrzegł. Założyli białą koszulkę z przylegającymi do niewieziLnych ramin rękawami, na to poszła brązowa kamizelka, również przylegająca. Całości dopełniły czarne spodnie i eleganckie buty, na mglistych stopach. Potem przyszła pora na czerwony szmureczek, elegancko zawiązany pod kołnierzykiem koszuli.
Mały Nomu był gotowy. W sumie, straszy twór był ciekaw jak Shigaraki nazwie swojego, brata? Nie, nie wied,iał kim dla małego następcy mam być hybryda.

Tomura niecierpliwił się siedząc na kanapie. W dłoniach trzymał jeden kontroler, a drugi leżał obok na skórzanej kanapie. Prawa noga podskakiwała nerwowo, stopa uderzając w podłogę wypełniała pomieszczenie rytmicznym dźwiękiem.
W końcu po długiej chwili z zaplecza wyszły dwa Nomu. Mniejszy od razu podszedł do kanapy.
- No wreszcie, długo to zajęło, za długo. Potrzebuję drugiego, myślącego gracza do kilku gier. - Przywitał go Tomura i wskazał na kontroler. - Siadaj, zagrasz ze mną. - Rozkazał.

Nomu posłusznie usiadł i wziął urządzenie w dłoń. Przez chwilę siedziało nic nie robiąc, po chwili zielone kule spojrzały na Tomurę z pytającym wyrazem. Nastolatek westchnął, czując lekką irytację  ale coś mu mówiło aby był cierpliwy. Miał dziwne, pozytywne przeczucie fo tego Nomu. Dlatego zaczął tłumaczyć.

Tymczasem, kiedy Shigaraki powoli wprowadzał swojego własnego wojownika w świat gier wideo, Bohaterowie patrzyli ze zgorszonymi twarzami na zgliszcza. Wielkie morze popiołu, kości i gruzu. Dziesięć godzin walczyli z nienaturalnym niebieskim pożarem. Diabelskie płomienie pochłaniały wszyatko błyskawicznie w tym kilkunastu ratowników i serki ofiar. Nie ważne czego użyli ogień się nie poddawał, póki nie strawił wszystkiego.
- Co to mogło spowodować  jak potwór mógł to zrobić? - Szeptali ratownicy pokryci brudem, karetki pozabierały tych, którzy stali za blisko i tylko w ten sposób zdobyli popażenia od drugiego do czwartego stopnia.
- Jak potężny jest złoczyńca mający tak diabelską moc, potężniejszą od ognia Endeavora. Nawet All Might nie mógł zgasić tego czegoś. - Dodał jeden z oficerów policji, blady jak ściana. Trzeba policzyć ofiary. To nigdy nie jest przyjemne zadanie.
- Dlaczego zaatakował szpital, czemu nie bank albo nawet Komisję. Z takim ogniem w pojedynkę mógłby zniszczyć wszystko.
Stojący nieco dalej Bohaterowie przysłuchiwali się tym szeptom i wpatrywali w zniszczenia ponurym wzrokiem.
- Nie damy rady stwierdzić czy ktoś zniknął z kostnicy lub pacjentów na intensywnej terapii. - Rzekł z grymasem Tsukauchi zsuwając kapelusz na oczy jakby chciał chociaż na kilka chwil nie museć patrzeć na obraz przed sobą. Tak bardzo chciał temu zapobiec, rozwiązać tę zagadkę, zrobić cokolwiek.
- Tak, masz rację. - Odparł All Might i zerknął kątem niebieskiego oka na stojącego po, jego lewej stronie Płomiennego bohatera. Ten zaciskał pięści i szczęki. Jego Piekielny Ogień nie mógł przeciwstawić się tym niebieskim, tysiąckrotnie gorętszym od, jego.
- Draniem  potwory i mordercy. Zakała społeczeństwa. - Wywarczał.

Little Sweet Nomu [BNHA; Villain Deku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz