Kiedy tylko razem ze Sportacusem skończyliśmy piec ciastka udekorowaliśmy je. Następnie wzięliśmy się za sprzątanie pomieszczenia po czym bohater spakował do pudełek nieco ciastek i trochę ciasta po czym pożegnaliśmy się. Gdy ten tylko wyszedł poszedłem do salonu. Położyłem się na kanapie i szczelnie się okryłem. Przytuliłem się do poduszki. Patrzyłem w stojący kominek na przeciwko kanapy. Zacząłem zasypiać czując się jakby ciepło kominka mnie otaczało. Aż w końcu zasnąłem. Biegałem po Leniuchowie rozglądając się za bratem. W końcu to będą kolejne święta. Ale tym razem spędzę je w końcu w domu. Od kąt pan doktor mnie naprawił minęło trochę czasu. Mama i tata już nie są tacy smutni jak wtedy gdy zachorowałem. Zahamowałem widząc pana listonosza. Już chciałem podbiec ale ubiegli mnie dzieciaki. Każdy dostał jakiś list. Następnie razem gdzieś pobiegli. Nie interesowało mnie gdzie się udali. Podszedłem do mężczyzny i złapałem go za rękaw ubioru. Mężczyzna na mnie spojrzał. Wpierw wydawał się radosny ale widząc mnie jego mina zmieniła się na zniesmaczoną.
-C-Czy jest coś do mnie lub moich rodziców?- Zapytałem się niepewnie widząc niechęć na twarzy mężczyzny. Od kiedy ten głupi bohater aresztował Glanniego wszyscy patrzyli na mnie jakbym był trędowaty.
-Nie ma.- Warkną mężczyzna i wyszarpał swoją rękę. Cofnąłem się o krok. Czułem się potraktowany jak śmieć. Nawet nie sprawdził on torby czy nie ma jakiegoś listu do mnie i rodziców. Już chciałem coś powiedzieć lecz ktoś mnie uprzedził.
-Nawet nie sprawdził pan zawartości swojej torby.- Powiedział jakiś męski głos. Oboje spojrzeliśmy w daną stronę i ujrzałem mężczyznę w płaszczu w nieco jasnym fioletowym kolorze z futerkiem na kołnierzu oraz z kapeluszem w identycznym kolorze. Kiedy uniósł głowę oczy zaczęły mi błyszczeć.
-Glannie!- Krzyknąłem głośno z radości i podbiegłem do brata. Rzuciłem mu się w ramiona i mocno wtuliłem się. Poczułem jak futerko na kołnierzu płaszcza brata łaskocze mnie w twarz. Spojrzeliśmy na listonosza. Posmutniałem widząc, że ten wykorzystał moment i się zmył.
-Nie przejmuj się nim bracie.- Powiedział Glannie stawiając mnie na ziemi i kucając przede mną. Uśmiechał się. Spuściłem głowę po chwili pocierając oczy.
-A-Ale czekałem na odpowiedź na list od Mikołaja.- Powiedziałem patrząc na stopy. Poczułem jak brat łapie mnie za rękę. Zaczęliśmy iść do domu.
-Domyślam się Robbie. Ale wiesz... Mikołaj pewnie ma gdzieś, że inni ciebie źle traktują. Może za pare lat... Walnie w niego duża kula śniegu i zgubi wszystkie prezenty.- Powiedział mój brat po czym się zaśmiał. Sam się po chwili się zaśmiałem. Kiedy weszliśmy do domu od razu rodzice przyszli i przytulili mojego brata. Wszyscy zaczęliśmy po chwili siadać przy stole i jeść kolację. Starałem się ignorować to, że Mikołaj potraktował mnie jak śmiecia tak jak wiele innych. Nawet napisałem list do Mikołaja który zaraz po świętach wysłałem.

CZYTASZ
Strata pamięci
FanfictionPo raz kolejny Robbie Zgniłek stara się pozbyć z Leniuchowa bohatera miasteczka, Sportacusa. Jednak jego zamiary są zakłócane. Lecz tym razem powodując u Zgniłka na jego zdrowiu uszczerbek który spowoduje... Czarną dziurę w niektórych częściach jego...