7

3.1K 15 2
                                    

- Dzień dobry pani Wood. Proszę spocząć.

Siadam na miejscu wskazanym przez lekarza.

- Pani mama potrzebuje 8 fiolek każdego miesiąca. Co tydzień będzie dostawać dożylnie dwie fiołki, iniekcje podaje się pierwszego i czwartego dnia tygodnia. Należy przestrzegać regularności dawkowania aby utrzymać odpowiednie stężenie leku we krwi - zaznacza. Szybko kalkuluję w głowie na ile obecnie mnie stać.

- Poproszę receptę na dwie fiolki, jutro przyjdę po druczek na tę samą ilość.

- Wypiszę od razu na cztery opakowania. Lek jest na zamówienie więc i tak będzie trzeba poczekać do jutra.

Rozlega się charakterystyczny dźwięk drukarki, po chwili recepta znajduje się w mojej dłoni.

- Wszystkiego dobrego pani Wood. I proszę pamiętać, skuteczne działanie leku jest uzależnione od jego systematycznego podawania. Dwa dni spóźnienia może spowodować zaburzenie terapii - przypomina i żegna się ze mną uściskiem dłoni.

Dwie pielęgniarki stoją przy łóżku mamy. Jedna poprawia kabel łączący kroplówkę z wenflonem umieszczony w zgięciu jej drobnej ręki.

- Cassie...- mamrocze. Podchodzę do łóżka i ujmuję jej dłoń.

- Tak bardzo się boję. Jak ty sobie poradzisz gdy mnie zabraknie - patrzy na mnie zaszklonymi oczami a jej usta drżą tak, jakby na sali panowała minusowa temperatura.

- Nie umrzesz- zapewniam.

- Będę musiała jeśli nie znajdzie się dawca - mówi cicho.

- Dostaniesz leki. Będziesz żyła - ściskam jej dłoń odrobinę mocniej.

- Nie stać mnie na leczenie Cassie. Lek kosztuje fortunę - wzdycha. Mama pracuje jako recepcjonistka hotelowa, cała jej wypłata szła na rachunki, jedzenie i podstawowe artykuły higieniczne. Analizuję w głowie, jak jej powiedzieć o pieniądzach. Dźwięk przychodzącej wiadomości wyrywa mnie z myśli. Wyjmuję telefon z torebki i przesuwam palcem po ekranie.

  20.00 park ave.

- Pójdę już. Nie stresuj się mamo. Wszystko będzie dobrze.

Przygotowania zaczynam od prysznica później suszę włosy i wybieram jasną elegancką sukienkę o przylegającym kroju do kolan. Stawiam na prosty makijaż. Kreska na powiece wydłużająca oko, tusz do rzęs i odrobina rozświetlacza na kości policzkowe.

Docieram na miejsce dziesięć minut przed czasem. Biorę głęboki wdech aby uspokoić galopujące serce i wchodzę do środka. Harry zjawia się o czasie. Ubrany w czarną koszulę i garniturowe spodnie. Zapach surowych,męskich perfum unosi się wokół niego niczym aura.  Stoję na środku salonu czując ciężar jego spojrzenia.

- Nie wiesz co masz zrobić ?

- Czy mam się rozebrać?

- Dokładnie. Przychodząc do mnie pierwsze co robisz to pozbywasz się  ubrań.

Pociągam za suwak. Sukienka opada na podłogę. Sięgam rękami za siebie i rozpinam biustonosz, drżącymi dłońmi zsuwam majtki. Harry ogląda moje poczynania niczym spektakl. Rozwieszam sukienkę na tapicerowanym fotelu. Nie chcę aby się pogniotła

- Zostaw ubrania na podłodze.

Czynię co każe.

- Połóż się na plecach - wskazuje na sofę. Kładę się na chłodnej, czarnej skórze.

- Patrz na mnie i nie łącz nóg.

Przez moje ciało przechodzi kaskada nieprzyjemnych dreszczy gdy napiera fiutem na cipkę bez jakiegokolwiek przygotowania.

- Boisz się - mówi widząc w oczach mój strach - pamiętaj że jesteś dla mojej przyjemności Cass i nie mam obowiązku sprawiać abyś też czuła się dobrze.

Wchodzi we mnie jednym potężnym pchnięciem rozrywając błonę dziewiczą. Przygryzam usta tłumiąc krzyk. Pcha jeszcze raz i drugi, nie zważając na ból wyrysowany na mojej twarzy. Wysuwa się z mojego ciała i skupia wzrok na swoim fiucie.

- Masz okres Cassie?

Łzy zaszkliły mi widoczność. Jestem bliska rozpłakania się.

- Zadałem ci pytanie - powtarza.

- Nie - zapłakałam potrząsając głową. Słona woda spływa strumieniami po moich policzkach a on po prostu patrzył. Patrzył takim wzrokiem jakby upajał się moim cierpieniem.

- Myślałaś że się nie wyda, prawda? Nie chciałaś żebym wiedział.

Szlochając wbijam wzrok w czarne obicie kanapy.

- Popraw makijaż, umyj się i wróć.

Wciąż trochę krwawię. Podnoszę z podłogi majtki. Wylewam odrobinę zmysłowo pachnącego żelu na dłoń i myję obolałą cipkę. Składam kilka chusteczek na pół i wsuwam do bielizny. Trzęsą mi się ręce, nie jestem w stanie narysować nowych kresek więc ograniczam się do podkreślenia rzęs tuszem i wklepania podkładu.

- Krwawię więc się zabezpieczyłam - tłumaczę. Harry nie odzywa się, czyli nie ma nic przeciwko abym miała na sobie majtki. Przyjmuję odpowiednią pozycję i biorę fiuta do ręki. Patrząc mu w oczy wsuwam go głęboko do ust ale nie przekraczam granicy.

- Zajmij się nim najlepiej jak potrafisz, Cassie.

Wanna play?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz