4.

228 39 7
                                    

   Nie pojawił się.

   Myślałam o tym przez kilka dni, zaglądając ciągle przez ramię, gdy drzwi baru się otwierały, ale nie było go ani jego dwóch towarzyszy.

    Dopiero w sobotę poczułam spokój. Minął tydzień, a on nie nękał mnie. Nie zjawił się też jego wściekły brat, więc byłam bezpieczna. Tak sobie wmawiałam, choć z tyłu głowy w dalszym ciągu miałam, że może chcą, żebym tak myślała. Czy to już paranoja? Chyba tak.

— Długo jeszcze? — zapytała Amy.

    Siedziała na stołku barowym i ze znudzeniem machała nogami. Oparła głowę na dłoni i wpatrywała się we mnie z miną obrażonego trzylatka.

— Mówiłam ci, że kończę za godzinę — odparłam, przewracając oczami.

    Wycierałam właśnie szklanki na kolejne drinki, bo Mikey miał przerwę na papierosa. W barze dziś było tylko sześć osób, co było niemałą ulgą po wczorajszym tłumie. Cały wieczór goście się wymieniali. Brakowało tylko drzwi obrotowych. Lubiłam takie wieczory, bo mimo ogólnego zmęczenia czas leciał naprawdę szybko. Dziś było spokojnie, dzięki czemu mogliśmy odsapnąć po wczorajszym wieczorze, ale przez to tak bardzo czas się ciągnął, że miałam wrażenie, że jestem tu od kilku dni a nie godzin.

— Nudzę się — jęczała, opierając czoło o ramiona położone na blacie baru. Miała szczęście, że nie było dużo klientów i nie lepił się tak, jak wczoraj.

— Nie prosiłam cię, żebyś na mnie tu czekała.

     Podniosła głowę i sapnęła.

— Wtedy byś znalazła wymówkę, żeby nie iść na to ognisko na plaży z moimi znajomymi, Leah.

   Używała tego imienia, mimo że znała prawdę, ale zarówno ona jak i ja już do tego przywykłyśmy. Najtrudniej było przez pierwsze tygodnie, gdy wszyscy go używali, a ja nie reagowałam i patrzyli na mnie w dziwny sposób. Zupełnie jakbym miała coś nie tak z głową. Moje imię znała Marie, ale prosiłam ją, żeby go nigdzie nie podawała i powiedziałam, że przeżyłam traumę i posługuje się innym. Sprawdziła mnie na kilku stronach, ale nie byłam przestępcą. Chciałam jedynie pozbyć się przeszłości. Zmierzyła mnie wzrokiem i zgodziła się, żebym w pracy używała swojego nowego imienia.

— Bo jestem zmęczona i wolałabym zostać w domu.

   Amy uśmiechnęła się, a w jej oczach coś błysnęło.

— Widzisz? O tym mówiłam. Jestem tu i widzę, że się nic nie dzieje, zaraz kończysz pracę i idziemy podrywać przystojniaków!

    Zaśmiałam się tak głośno, że starszy pan, który sączył piwo w rogu spojrzał na mnie z upomnieniem. Zupełnie jakby karcił swoje niegrzeczne dziecko. Wyglądał zabawnie z białym wąsem zakręconym na końcach. Osadziła się mu na nich pianą z piwa. Wyglądał trochę jak święty mikołaj na wakacjach, brakowało tylko czerwonej hawajskiej koszuli.

— Amy, ja... — zaczęłam, chcąc się jakoś wytłumaczyć i wymigać.

— Nie, nie. Idziesz ze mną, Leah. Poznasz kogoś, zabawisz się, zrelaksujesz. Znamy się tyle czasu, a nie widziałam, żebyś kogoś miała przez ten czas.

   Westchnęłam i odwróciłam się do niej plecami pod pretekstem wzięcia kolejnych szklanek. Chciałam na chwilę uciec przed jej spojrzeniem, bo czułam, że mogłaby wszystko odczytać z mojej twarzy.

   Miałam już dwadzieścia jeden lat, mogłam prowadzić auto i pić alkohol, ale w dalszym ciągu nie przeżyłam swojego pierwszego razu. Czegoś, co większość dziewczyn miała za sobą w wieku siedemnastu lat. Był jeden moment, gdy byłam bardzo blisko. Gorące pocałunki, dotyk pobudzający moją skórę i zmysły. Czułam dreszcze na całym ciele, czułam jego. To był wieczór przed dniem, który zmienił moje życie.

Drown in fireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz