Rozdział 1 (edytowany)

5 1 0
                                    

Do bursztynowych oczu Płomyczki wpadał słaby blask słońca gdy uczepiała się z całych sił pazurkami brązowego futra ojca. Skręcony Ogon- brązowy kocur o skręconym ogonie i dużych zielonych oczach trząsł rudą córką próbując ją z z siebie zrzucić. Płomyczka kurczowo trzymała się grzbietu kocura, nie chciała wyjść na słabą szczególnie przy rodzeństwie. Świat nagle zawirował gdy Skręcony Ogon zaczął się kręcić i trząść coraz bardziej. Wreszcie zatrzymał się i ściągną koteczkę z grzbietu. Gdy znalazła się na zimnym gruncie dopiero uświadomiła sobię, że to koniec borsuczej przejażdżki.
- Kto teraz?- zapytał hihocząc się pod nosem
-Ja! Ja, ja! Weź mnie Skręcony Ogonie!- nalegał Burza i machał buntowniczo czarnym puszystym ogonkiem. W odpowiedzi ojciec schylił się by maluch mógł wskoczyć
- To nie jest sprawiedliwe! - biało-czarna koteczka mrużyła gniewnie niebieskie oczy - Burza jechał już przedtem a ja ani razu!
- Nie marudź Sroko, też nie jechałem ani razu- odezwał się Płatek
-Dobrze więc... Najpierw Sroka a potem Płatek.- mruknął ojciec kociąt przysłuchując się krótkiej wymianie zdań. Kucnął a uradowana Sroka wskoczyła mu na grzbiet. Płomyczka wywróciła oczami. Zabawa jest super... Ale po pewnym czasie nudzi. Poza tym dlaczego zawsze bawimy się w jedno i to samo? Borsucza przejażdżka to zabawa w którą bawimy się codziennie.
"Może Czarne Pióro ma dla mnie fajną zabawę"- pomyślała Płomyczka gdy przypomniała sobie o czarnym nakrapianym bracie Skręconego Ogona. Tak więc Płomyczka i zrobiła. Poszła do legowiska medyka klanu. Legowisko kryło się pod rozłożystymi gałęziami sosny, a jej zapach przyjemnie koił nozdrza Płomyczki. Oprócz zapachu sosny poczuła jednak jeszcze jeden Lekki... Bardzo delikatny i przyjemny. Źródło tego zapachu było na pewno w środku legowiska medyka. Płomyczka na chwilę się zamyśliła.
A jak mnie okrzyczy i da mi karę?- myślała mając w głowie obraz wielkiego zdenerwowanego czarnego kocura syczącego na nią. Aż się wzdrygnęła. Jednak przełamała strach i weszła do środka. Nikogo tam nie zastała tak jak się spodziewała. Nic tu nie było z wyjątkiem wielu ziół, legowiska Czarnego Pióra i kilku pojedynczych kamieni. Jest!- Płomyczka kontem oka zauważyła sześć drobnych liści ułożonych na stosiku na końcu legowiska. To one tak nieziemsko pachniały. Z tego co kojarzyła były to liście kocimiętki. Już wyobraziła sobie uradowane pyszczki rodzeństwa patrzące z ochotą na kocimiętkę, uśmiechające się od ucha do ucha...
Rodzeństwo wreszcie potraktowało by mnie poważnie- pomyślała- może wezmę im troszkę? Tak tylko ociupinkę? Przecież nikomu nic się nie stanie... To dobry pomysł.
Po tak długim namyśle wzięła w pyszczek zioło i już chciała wychodzić ale nad nią zawisł wielki czarny niczym najczarniejsza noc cień...

💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞

Hejaaa♥️ Mam nadzieję, że się wam podobało :) Sorki za przecinki hehe💋 Za niedługo rozdział drugi!!!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wojownicy Zwycięstwo Płonącego Pióra, Nadejdzie śmierć tom " 1" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz