Rozdzial 4 cz.1

16 0 0
                                    

Siedzieliśmy przy ogromnym stole. Wszyscy się uśmiechali wyglądając jakbyśmy się kochali i byli jedna wielka rodziną. Skanując twarze zgromadzonych dostrzegłam pewną dziewczynę. Była to smukła blondynka ubrana w czerwoną sukienkę. Śmiała się z jakiegos żartu który opowiedział jej chłopak obok.
Skądś ją kojarzyłam. Nie pamiętałam jednak skąd, ale wiedziałam, ze się tego dowiem.

Kiedy usłyszeliśmy pierwsze dźwięki strojącej się orkiestry gospodarz te całej szopki ogłosił pierwszy taniec. Panowie w szybkim tempie zaczęli podnosić dupy z krzeseł i prowadzić damy do tańca. Osobiście nie mam zamiaru się pakować w takie gówno. Jakieś smęty i kiwanie się do tego badziewia bez rytmu to.... Nie jest cos w moim stylu. Wolałabym puścić tutaj travisa Scotta i skakać do jego piosenek drżąc się na cale gardło miejsc w dupie tych nadętych milionerów. Niestety znałam swoja pozycje w tym gronie i wiedziałam, ze moj ojciec jest jedna z najbardziej szanowanych i najwyżej postawionych osób na tej sali. Dodatkowo nie chciałabym mu podpaść, więc wyrzuciłam ten genialny plan z głowy i sięgnęłam po wino bez którego nie wytrzymałabym dzisiejszego wieczoru. krwisto czerwony trunek idealnie ukoił moje nerwy dzięki czemu mogłam zacząć w większym niż dotychczas spokoju obserwować gibających się na środku sali ludzi. Moi rodzice juz dawno tańczyli na parkiecie.

Po chwili jednak widok zasłoniła mi postura tego dupka, jak mu było ? Nie wiem. Był tak mało wartościowa dla mnie osoba, ze nawet tego nie zapamiętałam. Jedyne co pamietam to to, ze jego imię kojarzyło mi się z jakąś rybą.

- Czy szanowny pan ryba dupek Linwood mógłby sunąć swoja mamucią dupe z przed mojego pięknego wartościowego nosa ? - powiedziałam z przesłodzonym uśmiechem w stronę chłopaka
- Jakże mi przykro skarbie, że masz wadę wzroku. Stół z rybami to w tamtą stronę - odpowiedział mi wskazując na ścianę sali gdzie faktycznie znajdowały się półmiski z owocami morza.
W międzyczasie pierwszy taniec się zakończył a orkiestra zaczęła grac inna melodie. Moi rodzice wraz z państwem Linwood usiedli przy naszym stoliku śmiejąc się z czegoś.
- O synu widzę, że stoisz tak nad Harley to naprawdę mile, że nie chcesz żeby się nudziła i zapraszasz ją do tańca. - przerwał śmiechy pan Linwood, a ja prawie zakrztusiłam się alkoholem. Jak oni w ogóle mogli tak pomyśleć..
- Oczywiście, ze tak ojcze. Dbam o dobry humor gości. Szczególnie tych najważniejszych.- ostatnie zdanie dodał ściszonym głosem spoglądając na mnie i wciągając do mnie rękę. Uśmieszek na jego twarzy wróżył najwyżej, że wrzuci mnie do wazy z pączem albo zamoczy mi łeb w kiblu. Spojrzałam przelotni na ojca i zobaczyłam jego ostrzegające spojrzenie przez co byłam zmuszona wstać i powędrować z chłopakiem na środek sali.

Kiedy z instrumentów zaczęły się wydobywać kolejne dźwięki zaczęliśmy wirować. O dziwo mój partner mnie asekurował i powiem szczerze... Nawet nieźle tańczy. Przypomniało mi się jednak, ze dalej nie pamietam imienia chłopaka więc postanowiłam go o to zapytać.
- Czyli jak mam sie do ciebie zwracać ? Pan ryba ? Księciunio ? Pirat drogowy ? - zapytałam sarkastycznie chłopaka .
- Księciunio brzmi obiecująco. Pan ryba jakbyś była fanatyczką wędkowania co mam nadzieje nie jest prawda, a pirat drogowy do mnie nie pasują. Jeżdżę znakomicie seksownie musisz jedynie to jeszcze zrozumieć, dlatego dziś wracasz ze mną - dodał z chrypką glosie. - Asher, Asher Linwood.
- Asher brzmi jak ryba musisz przyznać. - zaśmiałam się.

Chłopak w pewnym momencie podniósł ręką i obrócił mnie o 360 stopni . Przelotnie zobaczyłam blondynkę której wcześniej się przyglądałam. Przypuszczam ze skoro Asher mieszka w tym mieście od urodzenia to zapewne będzie znał większość osób z tego miasta.
- Asher znasz może tą blondynkę, która tam stoi. - wskazałam gestem glowy na dziewczynę stojąca w rogu sali. śmiała sie z jakimś wysokim blondynem. miała śliczny uśmiech. wyglądała młodo myślę, ze mogła być w moim wieku.
- Tamta w czerwonym ? - zapytał na co przytaknęłam - to jest Aurelia Miller, a ten chłopak obok to mój przyjaciel Ramiro Perez. Jakieś jeszcze pytania księżniczko ? - zapytał prześmiewczo chłopak.
Zaprzeczyłam ruchem głowy po czy spojrzałam na dziewczynę jeszcze raz.

Aurelia Miller, Aurelia Miller, Aurel..
STOP
I wtedy stanęłam jak wryta, a w mojej głowie pojawiły się wspomnienia z dzieciństwa. Jak miałam 4 lata i w wakacje robiłam wianki, jak biegałyśmy na plażę... i te wszytstkie wspomnienia łączyły się z jedną osobą. Z blondynką która stała w rogu sali popijając wino i obserwując tańczących ludzi. To z nią spędzałam wakacje w dzieciństwie. Do czasu kiedy zaczęłam chodzić do szkoły i poznałam nowych znajomych..
- Harli ? Wszystko git ? - odwróciłam głowę w stronę skołowanego chłopaka.
- Ja chyba... ja chyba będę się już zbierać - odpowiedziałam na szybko i podbiegłam do stolika gdzie chwyciłam rzeczy ale w ostatniej chwili napotkałam głos taty.
- Wszystko dobrze córeczko ? - zapytał.
- Tak po prostu jestem już zmęczona, a czeka mnie jutro dość dużo pracy. - nie będziecie mieli nic przeciwko jeśli wrócę wcześniej ? - zapytałam na co odpowiedzieli że nie. Kiedy chciałam odejść znów ktoś mnie wołał. Jakby nie mogli zająć się sobą a mnie zostawić.
- Asher cię odwiezie. - powiedziała mama chłopaka
- CO!? - wykrzyknęliśmy oboje możliwe że troszkę za głośno bo ludzie siedzący blisko nas odwrócili głowy po czym powrócili do własnych rozmów.
- Sama nie będziesz wracać, jest późno. Asher napewno też się nudzi i chętnie cię odezwiecie po drodze do domu. Mieszkamy stosunkowo blisko siebie nie będzie to problemem. - to że mieszkacie blisko już wiem i nie jest to problemem tylko problemem jest kierowca. Tak bym odpowiedziała ale nie chciałam wyjść na miła dlatego końcowo się zgodziłam i ruszyłam w stronę wyjścia nie czekając na chłopaka.

Kiedy stałam przed budynkiem i oglądałam gwiazdy poczułam chłodny powiew wiatru. Szybko złapałam ramiona pocierając je próbując się ocieplić. Nagle poczułam na karku ciepło a na moich ramionach zawisla czyjas marynarka. Piękny męski zapach otulił moje nozdrza. Obrzuciłam głowę i ujrzałam znienawidzonego przeze mnie chłopaka.
- Powinnaś ubierać sie stosowniej do pogody gwiazdeczko. Jeszcze nam się rozchorujesz a tego przecież nie chcemy. Szczególnie, że niedługo zaczynasz rok w nowym liceum, a wtedy dopiero mnie znienawidzisz - darł z aroganckim uśmieszkiem.
Faktycznie nie zostało mi dużo czasu bo zaledwie dwa dni do nowego roku szkolnego, a mnie czekało jeszcze przymierzanie mundurka, rozpakowanie kartonów i tego typu sprawy. Uśmiechnęłam sie do chłopaka po czy odwróciłam sie w stronę przyprowadzonego przez ochronę auta i ruszyłam po schodach. Asher otworzył przede mną drzwi po czym zamknął je kiedy wsiadłam i zaczęłam zapinać pasy. Wsiadł na miejsce kierowcy i zaczął kierować sie w stronę wyjazdu z parkingu. Patrzyłam chwilę na jego profil zdjąć sobie sprawę, że będę musiała z nim wytrzymać ten rok.

———————————————————————

Dawno mnie nie było ale już powracam. Nie mam aktualnie pomysłu na dalszy ciąg dlatego wstawiam pierwszą część rozdziału 4. Mam nadzieję że w najbliższym czasie uda mi się napisać i wstawić drugą część❤️ dajcie znać co sądzicie i do zobaczenia

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 20, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Our unhealed scars  [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz