¹⁰

160 15 27
                                    

  Ciepły wieczór wręcz zachęcał do spędzenia go na zewnątrz. Gdyby Jisung nie miał już planów, i tak udałby się na spacer, żeby nacieszyć się dobrą pogodą. Pomimo, że była połowa kwietnia, pogoda wciąż nie była zbyt pewna, a Han wyznawał zasadę, że trzeba wykorzystać każdą pogodę jak najlepiej.

  W powietrzu unosił się zapach deszczu, ale oprócz wilgotnych chodników czy roślin, nie wyglądało jakby dopiero co było urwanie chmury. Jisung stał pod swoim blokiem, szurając zniszczonymi trampkami po żwirze i czekając na Minho, który jeszcze dzwonił do rodziców, którzy widocznie nie zrozumieli, że poszedł się spotkać z przyjacielem.

  Han uniósł wzrok na szaroniebieskie niebo. Nie był pewny czy to oznaczało, że będzie jeszcze padać, czy może tylko się ściemniało przez późniejszą porę. Przymknął delikatnie oczy i wziął głęboki oddech. W powietrzu czuć było wiosnę, co było cudowne dla Jisunga, póki nie przypomniał sobie, że Eunsol jest alergiczką i ma uczulenie na wszystko co pyli.

— No, jestem już – oznajmił Minho, podchodząc do Jisunga i klepiąc go w tyłek. Wyglądał na dość zadowolonego, choć trudno było stwierdzić czy to z powodu rozmowy z matką, czy dlatego, że udało mu się znowu wkurzyć Jisunga. Najprawdopodobniej oba na raz.

— Czy ty sobie na za dużo nie pozwalasz? – fuknął Jisung i uderzył przyjaciela w ramię.

— Ostrzegałem cię już kiedyś. To nie moja wina, że nie słuchałeś. Zresztą czego się tak bulwersujesz?

— Jak ja cię zaraz klepnę… – urwał groźbę, bo Mimho zaczął uciekać, więc zaczął go gonić.

  Starszy uśmiechnął się i uciekał dalej w stronę przystanku, gdzie i tak szli. Delikatna złość na twarzy Jisunga zmieniła się rozbawienie, gdy zrozumiał jak ta sytuacja wygląda z zewnątrz, ale nie zaprzestał pogoni. Skoro już się wysilił to nie mogło to pójść na marne. Tymczasem Minho dobiegł już to przystanku i nie wiedział co robić dalej. Nie miało sensu biec dalej, bo potem musiałby się wrócić, ale nie mógł się poddać. Chociaż wcale nie był pewny czy groźby Jisunga miały jakieś pokrycie.

  Jisung zbliżał się coraz bliżej przystanku, więc Minho po prostu usiadł na małej ławczce. Han zwolnił i doszedł do przystanku. Jakaś starsza pani, która właśnie przyszła od drugiej strony, zmierzyła zdziwionym spojrzeniem obu chłopaków. Minho śmiał się z bezradności Jisunga, który stał oparty o rozkład jazdy i próbował uspokoić oddech po gonieniu starszego. Gdy Lee zobaczył staruszkę, od razu zerwał się z ławeczki, ustępując jej miejsca.

— Dziękuję ci, kochanie. Bardzo miło z twojej strony – uśmiechnęła się kobieta i usiadła, odkładając torby z zakupami na ziemię u swoich stóp.

  Minho też się uśmiechnął i ukłonił się jej delikatnie. Takiej okazji Jisung nie mógł nie wykorzystać, gdy starszy stracił czujność. Wziął odwet na nim i przybrał minę niewiniątka, gdy ten odwrócił się z prędkością światła.

— Han Jisung, ty… – zerknął na kobietę na ławce. — …przeklęta, rozjechana wiewiórko! Musiałeś teraz? To oszustwo.

— Czemu się tak bulwersujesz? – powtórzył odpowiedź Minho z przed paru minut.

∘⁠˚⁠˳⁠°.⁠。♡。.°˳⁠˚⁠∘⁠

  Pomimo tego, że był już wieczór, wciąż było ciepło. Minho i Jisung byli w samych bluzach. Szli w stronę miejsca, gdzie mieli spotkać się z Eunsol i Siwanem.

— Fuck – mruknął jakiś staruszek, którego Jisung niechcący uderzył ręką, gdy żywo gestykulował, opowiadając jakąś historię.

Honestly || MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz