Pamiętam noce, gdy nie spaliśmy do czwartej.
Nawet te, w które razem budziliśmy się o czwartej,
jak zsynchronizowani.
Budzik był niepotrzebny.
A sen nie był w stanie nas w sobie zatrzymać.
Pamiętam nasze rozmowy o czwartej.
Śmiechy z nas, gdy uświadomiliśmy sobie, że jest już
czwarta.
A teraz siedzę sama - do naszej godziny - i pamiętam.