Rozdział 1

22 2 0
                                    

3 lipca moje imieniny. Wstałam przed budzikiem. Ubrałam białego topa na cienkich ramiączkach oraz szare dresy. Poszłam do łazienki i rozczesałam moje ciemne brązowe włosy, które sięgały mi do połowy pleców. Uważałam, że moje włosy są ładnym elementem w moim wyglądzie. Jestem brunetką z zielonymi oczami. Mam 175cm wzrostu. Zrobiłam mój lekki codzienny makijaż, który składał się z mascary, kredki do oczu, rozświetlacza, korektoru, pudru oraz ciemnej szminki koloru brązowego. Wróciłam do mojego niewielkiego pokoju. Po prawej strony od drzwi znajdowało się lustro. A za nim wielkie łóżko. Po lewej stronie stała szafa z ubraniami. Miałam własny balkon w pokoju. Wyszłam na balkon i z kieszeni moich dresów wyciągnęłam paczkę czerwonych Marlboro. Paliłam odkąd skończyłam czternaście lat. Teraz mam siedemnaście. Ukrywałam to przed mamą trzy lata. Teraz nie wiem czy ma pojęcie, że jej grzeczna córeczka paliła w tak młodym wieku. Z Evelyn moją matką mieszkamy we dwie w niedużym domu w Sheffield. Odkąd zmarł mój tata kontakt z moją mamą znacznie się pogorszył. Mama wychodzi rano do pracy i wraca dopiero wieczorem. Z mamą nigdy nie byłam blisko a po śmierci taty kompletnie straciłyśmy kontakt. Nawet nie pamiętam kiedy razem jadłyśmy jakiś posiłek. Po wypaleniu papierosa zeszłam na dół po schodach gdzie moim oczom ukazała się mama siedzącą przy stole. Był to niecodzienny widok. O tej godzinie mama była już w pracy. Kobieta odwróciła swój wzrok zlustrowała mnie od góry do dołu. Wstała od stołu podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Ździwiłam się na ten lecz go odwzajemniam.

-Kochanie, wszystkiego najlepszego z okazji twoich imienin.- wyciągnęła zza pleców małe pudełeczko i mi je wręczyła.

Po woli spoglądając na kobietę otworzyłam pudełko. W nim znajdowała się srebrna para kolczyków w krztałcie literki J. Była to pierwsza literka mojego imienia.

-Śliczne są dziękuję.-posłałam jej szczery uśmiech.

-A ty nie w pracy?-spytałam.

-Nie, dzisiaj wzięłam sobie wolne. Chciałam spędzić z tobą trochę czasu. Ostatnio żadko się widzimy a co dopiero robiłyśmy coś razem.

-Mam ponad godzinę do zaczęcia zajęć szkolnych, może ugotujemy coś razem?-spytałam.

Chwilę później stałyśmy już w kuchni i przygotowywałyśmy ciasto na babeczki. Uwielbiam robić babeczki. Zapomniałam już jak fajnie jest spędzać czas z własną matką. Te radosne chwile przerwał dzwonek do drzwi.

-Ja otworze mamo.-powiedziałam.

Mama kiwnęła głową. Podeszłam do drzwi powoli je otwierając. Zobaczyłam stojąca dziewczynę mogła być młodsza ode mnie z 2 lata.

-Cześć, mieszka tu może Evelyn Moore?-spytała drżącym głosem.

-Tak, mamo ktoś do ciebie!-krzyknęłam.

Mama z uśmiechem na ustach podeszła do drzwi. Kiedy stanęła obok mnie uśmiech zszedł z jej ust.

-Jasmine, chyba już czas na ciebie. Jedź do szkoły.-powiedziała mama spoglądając na zegarek.

Coś mi tu nie grało do zajęć zostało mi czterdzieści minut. Mam jeszcze dużo czasu na wyjście z domu. Popatrzałam na dziewczynę, która zrobiła się cała czerwona.

-Wejdź, kochana. Jak masz na imię i co cię do nas sprowadza?-spytałam miło dziewczynę.

-J.. ja mam na imię yyy Veronica. Chciałabym porozmawiać z twoją matką.

Już byłam pewna, że coś jest nie tak zawahała się mówiąc swoje imię. Matka stała i nie widziała co zrobić.

-To napewno jakaś pomyłka co ty tu robisz dziecko, zgubiłaś się?-spytała moja mama.

Keep going at it// 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz