1

283 8 1
                                    

Przejeżdżanie przez ulice Włoskiego miasta w godzinach szczytu było absurdalnie głupie, jednak półroczne mieszkanie w nowym mieście jak widać,mnie niczego kurwa nie nauczyły. Wybrałam przejazd uberem, przez to, że zaspałam, a liczyłam, że samochodem dostanę się szybciej pod siedzibę firmy, ależ oczywiście że nie, to tylko było moje przeliczenie się bo stałam w jebanych korkach dobre 25 minut, a jakie było moje zdziwienie, kiedy zabuliłam za przejazd całe 57 euro, zrezygnowana przez cenę, wyklinając w myślach dzisiejszy poranek, który zaczęłam z grubej rury. Na sam początek nie obudził mnie żaden ustawiony budzik, przy malowaniu złamałam ulubiona kredkę do brwi, później włosy nie chciały się układać przez co nałożyłam żel na włosy starając się jakoś okiełznać, a koniec końców wyglądałam jakby były tłuste. Mało tego na swoją białą koszulkę wylałam kawę, a zjedzenie śniadania mi nawet nie przeszło przez myśl w całym tym wirze niepowodzeń.

Spóźniona weszłam do siedziby włoskiej firmy z okropnym humorem, pchnęłam szklane drzwi prowadzące do mojego biura, które dzieliłam z piękną włoszką Rosalie, która już siedziała na swoim miejscu, jak zwykle z nienagannym wyglądem.

- Spóźnienie Vasiliadis - powiedziała poważnym
tonem - Zgłaszam już to do Pana Goldberga- powiedziała chwytając swój telefon, a ja się tym bardzo nie przejęłam bo wiedziałam, że żartuje.

- Zapytaj czy zmieni w końcu ten duszący zapach w holu- powiedziałam siadając na krześle, a dziewczyna parsknęła śmiechem, a mi wcale nie było do śmiechu, za każdym razem kiedy przekraczałam próg siedziby dusiłam się różanym smrodem perfum starej baby.

- Widzę, że humorek dopisuje . Słucham uważnie grecka bogini - powiedziała , obracając się na krześle w moją stronę.

- Kurwa dziewczyno, dzisiejszy dzień to jest pasmo niepowodzeń, od rana coś się dzieje, naprawdę gorzej być nie może - mruknęłam, odpalając swój laptop - Mało tego Uber kosztował mnie tyle co mój ulubiony makaron z krewetkami i lampką kurewsko dobrego białego wina czy może być gorzej?- jęknęłam opadając na krześle Rose zaśmiała się z mojej skwaszonej miny.

- Boli portfel, ale daje Ci jeszcze miesiąc i się odkujesz - powiedziała popijając cappuccino. Rose może miała trochę racji, ale dział w którym się znajdowałam miał wiele dobrych pisarzy, których artykuły były świetne i nawet Chiara ostatanio dostała współpracę z VOGUE o, której każdy tutaj marzył, więc nie jestem jedyną godną inwestycji.

- Na poprawę humoru winko dziś wieczorem? - zapytał uśmiechając się do mnie lekko, a ja ochoczo pokiwałam głową na znak potwierdzenia jej słów - A zabieramy ze sobą Ziona?

- Sam się wprosi gnojek - zauważyłam, odrzucając włosy na plecy.

- Racja - powiedziała lekko podśmiechując się pod nosem

Rose była tylko o 3 lata starsza ode mnie, a dawała poczucie dobrej ziomalki, która przyszłaby do mnie o 23 w szarym dresie z butelką pod pachą by obgadać połowę włoch, przez co podchodziła do mnie na luzie, więc praca z nią była dla mnie samą przyjemnością, a odwiedzający nas Zion był naszym dopełnieniem do plotek i imprez, właściwie mogłam powiedzieć, że po moim przyjeździe tutaj od razu złapaliśmy w trójkę dobry kontakt.

Przyszłam do nich do firmy ponad pół roku temu wraz z moim przyjazdem do Włoch z słonecznej Grecji, skąd pochodziłam. Właściwie miałam też pochodzenie Włoskie przez moją mamę, która stąd pochodziła. Znalazłam się tutaj bo zamarzyłam o otwarciu swojego sklepu modowego, ale realizacja tego planu nie co mnie przybiła do muru, ponieważ koszt takiej inwestycji był niewyobrażalnie wielki przez co musiałam się na początku rozejrzeć za dobrą pracą, aby zarobić na rozwój działalności i życie we Włoszech. Przez co znalazłam się w firmie dziennikarskiej, zajmując się działem modowym razem z Rosalie.

• A R T I C L E S •  NICOLA ZALEWSKI Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz