Piątkowe popołudnia w firmie były najgorszymi godzinami w tygodniu. Większość czekała już na weekend, a liczne problemy występujące z dodawaniem najnowszych tekstów, czy potknięcia od strony redakcji potrafiły dawać w kość. Znużonym wzrokiem czytałam artykuł dotyczący Met Gali, który miałam okazję przygotowywać z drobną pomocą Rosalie. Chciałam już przesłać gotowy tekst do sprawdzenia, aby mogli go sprawdzić ostatni raz i przesłać do publikacji i z czystą głową zaczac weekend.
- Co ubierasz na dzisiejszy wieczór? - blondynka spojrzała na mnie wyczekująco, mieszając łyżeczką w już zapewne zimnej kawie.
-Umm nie myślałam nad tym jeszcze - niepewnie powiedziałam zerkając na dziewczynę za monitora.
- Mam nadzieję, że nic nie kombinujesz i idziesz - mruknęła zatapiając usta w kubku - Ja myślałam nad spódnicą i kowbojkami, ale nie wiem czy jest sens się tak stroić. Zreszta nie chcę wyjść na jakąś tępą lalkę barbie - zauważyła, wzdychając przeciągle, przez co spojrzałam na nią z uniesioną brwią.
- Co ty pierdolisz Rosa? - zapytałam, ale nie spotkałam się z żadną odpowiedzią ze strony dziewczyny, która wzruszyła jedynie ramionami - Nie wyjdziesz na taką jesteś zbyt pojebana, niż słodka - zauważyłam, przez co dziewczyna parsknęła śmiechem opluwając swoje biurko kawą, którą akurat piła. Wybuchłam śmiechem, wyciągając chusteczki, które miałam w swojej szafce, a następnie rzuciłam nimi w jej stronę.
- Przeszkadzam? - niski ton głosu, oderwał nas od śmiechów, spojrzałyśmy obie na drzwi, w których stał nasz przełożony.
Antoni Goldberg współwłaściciel tego miejsca i najbardziej znienawidzona kurwa w tym budynku. Goldberg myślał, że jest królem tego miejsca w ogóle nie przykładając się do tego, aby coś zdziałać. Jedyne co widział to błędy, wiecznie było mu mało, a przebywanie w jednym pomieszczeniu z nim była jak dopadająca klaustrofobia. Dlatego dziękowałam, że w firmie musiałam się zjawiać 2 razy w tygodniu, a większość pracy mogłam wykonywać z domu.
- Nie, skądże - lekko sarkastyczny ton wydobył się z ust blondynki - Potrzebujesz czegoś? - westchnęła patrząc na mężczyznę wyczekująco.
- Panno Bianchi dziękuję za troskę jednak polecałby zająć się artykułem, który wyszedł spod Pani rąk, nadal się Pani nie nauczyła jak dobrze podkreślać napięcie - zauważył patrząc na blondynkę cynicznym wzrokiem, a ona przewróciła oczami na jego komentarz - Panno Vasiliadis zapraszam Panią do siebie - tym razem patrzył na mnie, skanując uważnie moja twarz, tak jakby próbował odczytać moją reakcje.
Nie chętnie wstałam z fotela, posyłając porozumiewawcze spojrzenie z przyjaciółką za nim wyszłam na korytarz za przełożonym, od razu kierując się z nim do jego biura. Weszłam do średniej wielkości pomieszczenia, które było uzupełnione meblami z ciemnego drewna, które można być rzec pasowały do surowej postaci Goldberga.
- Usiądź - wskazał na jeden z skórzanych foteli, nie wiele myśląc wykonałam jego polecenie patrząc na niego wyczekująco. - Thalia domyślam się, że możesz wiedzieć dlaczego akurat Ciebie dziś wezwałem do siebie. - od razu stwierdził, patrząc na mnie pewnie wiedząc, że to gra którą wie jak rozegrać.
- Zdziwię Pana, ale nie mam najmniejszego pomysłu o co mogłoby Panu chodzić - zauważyłam sztucznie uśmiechając się w jego stronę.
- Och przestań jestem Antoni - powiedział wyciągając dłoń w moim kierunku, spojrzałam na nią jednak od razy pokręciłam głową uśmiechając się lekko.
- Wolę zostać przy stosunkach pracownik pracodawca - widziałam że moja odpowiedź nie usatysfakcjonowała mężczyzny, opuścił swoją dłoń siadając na fotelu przede mną, patrząc na mnie wyczekująco.
CZYTASZ
• A R T I C L E S • NICOLA ZALEWSKI
FanficThalia Beatrice Vasiliadis młoda dziewczyna, która w wieku 20 lat dostała niezłą posadę we Włoskiej siedzibie dziennikarskiej. Opuszcza swoje rodzinne miasto w celu podbicia włoskiego rynku, aby zarobić na swoje marzenia i dalszy rozwój. Niestety, d...