17 - Nie nie nie

379 19 28
                                    

Dedykuję OliwiaWodarczyk8 i Daria3448807 Miłego czytania❤️

Uwaga! Ostrzegam że ten rozdiał jest ostry.

________________________

Alien:

- Gadaj wszystko na temat organizacji.

- Nigdy - warknęłam na co zacisnął swoją dłoń na nożu.

- Nie chce ci robić krzywdy, ale powoli zmuszasz mnie do tego.

- Możemy pójść na kompromis. Ty rozkujesz mi nogi, a ja powiem ci co nie coś o organizacji - spojrzał na mnie, po czym wzruszył ramionami i schylił się wyciągając kluczyki z kieszeni. Po chwili moje nogi były wolne, a ja mogłam stabilnie ustać. Mężczyzna znowu nakierował moją twarz ostrzem.

- Gadaj bo inaczej wszyscy będą cierpieć - w tym momencie jakiś mężczyzna wprowadził do pokoju Louisa. Przykładał mu broń do brzucha, ale byłam pewna że zaraz znajdzie się na głowie. - No sama widzisz. Na razie lufa jest na brzuchu, ale nie obiecuję ci, że przed wystarzałem nie znajdzie się na głowie.

- Co chcesz wiedzieć?

- Wszystko - rozluźnił rękę, w której trzymał ostrze na co narzędzie osunęlo się kilka milimetrów w dół.

Skorzystałam z okazji i odskoczyłam w bok. Dylan rozerwał liny którymi miał związane ręce i stanąl obok mnie.

- Na trzy. Raz, dwa, trzy - ruszyliśmy w stronę mężczyzn. Dylan zajmował się facetem od pistoletu, a ja tym od noża. Ludzie są głupi. Oni się nawet nie potrafią bić.

Mężczyzna był chwilowo tak zaskoczony, że się nawet nie ryszył. Kopnęłam go w kolano na co się ugiął a ja swobodnie przechwycilam szatańskie ostrze. Szkoda, że musiałam złapać je buzią, no ale co się zrobi.

Po chwili mężczyźni leżeli nie przytomni.

- Rozkuj mnie - powiedziałam słabo wyraźnie przez trzymane w buzi ostrze, ale chłopak i tak podszedł do mnie i zaczął grzebć w kajdankach. - Twój żyje? - zapytałam chłopaka uprzednio wypluwając ostrze.

- Tsa, a twój?

- Z wgniecioną tchawicą, ale żyje. Zadzwonię po naszych ludzi, żeby się nimi zajęli - metal puścił, a ja wymasowalam nadgarstki.

- Jak mu wgniotlas tchawicę ze skutymi rękoma? - wzruszyłam rammiionamii.

- Wiesz od czegoś ma się nogi. Poza tym to nie pierwszy raz wiem jak to zrobić by wygrać - podeszłam do faceta i zaczęłam go przeszukiwać. Znalazłam broń, dwa magazynki i kolejne ostrze. - No żesz... Czemu ten facet nie ma przy sobie telefonu.

- Tego nie wiem, ale mam klucze od tego pokoju. Narazie ich zamkniemy, a później wymyślimy jak się skontaktować z ludźmi - kiwnęłam głową.

- Chodź. Idziemy z tąd.

Wyszliśmy na korytaż i zamknęliśmy pokój na klucz. Louis wystawił w moją stronę swoją rękę którą przyjęłam bez zawahania. Zaczął mnie prowadzić w głab budynku. Po kilku minutach stanęliśmy pod jakimiś drzwiami.

- Masz broń? - spytał szeptem na co pokiwałam glową. - Przygotój ją.

Wyciągnęłam z kieszeni pistolet, który znalazłam za pasem tamtego faceta i dla bezpieczeństwa zmieniłam magazynek, który również zabrałam. Louis wyjął również zdobytą przez siebie broń. Spojrzał na mnie a ja skinęłam głową. Chłopak z impetem otworzył drzwi i wpadł do pomieszczenia, a ja za nim.

Walker and Clark familly [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz