Punkt widzenia KATSUKI:
Jest trzecia nad ranem, a ja nadal nie mogę zasnąć. Opieram plecy o ścianę, podciągam kolana do klatki piersiowej, a słuchawki dobrze przylegają do uszu, choć w tej chwili nie gra żadna muzyka. Zamiast tego przeglądam zdjęcia na starym koncie mojej matki w mediach społecznościowych. Większość z nich to zdjęcia Deku i mnie, kiedy byliśmy dziećmi, uśmiechnięci, śmialiśmy się i bawiliśmy w bohaterów.
Jest kilka zdjęć, na których bierzemy razem kąpiel, bijemy się, zasypiamy razem na kanapie po obejrzeniu maratonów filmów o bohaterach.To nic nie znaczyło, bo byliśmy dziećmi. Ponieważ byliśmy przyjaciółmi. Już nas nie ma i na tę myśl robi mi się niedobrze.Zamiast tego oboje podążamy bardzo różnymi ścieżkami, o których nie chcę myśleć.Mój wzrok zatrzymuje się na zdjęciu, na którym śpimy, z dziecięcą twarzą Deku spoczywającą na mojej klatce piersiowej, z ramionami wyciągniętymi nad głową.
Usta Deku są lekko rozchylone i po raz pierwszy zauważam, że moje brwi nie są zmarszczone, a ramiona nie są napięte. Zastanawiam się, czy gdyby znowu tak ze mną zasypiał, wyglądałby tak samo? Czy jego rzęsy trzepotałyby równie delikatnie, jego usta wyglądały równie delikatnie, a jego ciało przylegałoby do mojego z takim samym zaufaniem i zależnością?
Być może, ale prawdopodobnie nie. Przytulanie to coś, co robią kochankowie. Jestem teraz jego tyranem, a nie przyjacielem. Nigdzie blisko bycia jego kochanką. Cóż.. mógłbym być. Chcę być. Ale ja nie jestem. Jestem prostacki i arogancki, porywczy i agresywny. Jestem niewrażliwy i ranię ludzi. Jestem potworem i Deku stałby się największym kretynem na świecie, gdyby kiedykolwiek rozważał danie mi szansy.
Czasami zastanawiam się po co w ogóle żyję. Właściwie to dużo czasu. Wykorzystuję jedynych ludzi, którzy coś dla mnie znaczą: Deku i siebie. Przesuwam palcami po wyboistych bliznach na wewnętrznym przedramieniu, przypominając sobie, jak to wyglądało, gdy krew pokrywała moją skórę niczym farba na płótnie. Na lewym przedramieniu naliczyłem siedem blizn, z czego tylko dwie na siebie zachodzą. Pamiętam, kiedy zrobiłem to po raz pierwszy. To był dzień, w którym powiedziałem Deku, żeby się zabił.
Idź i zanurkuj z dachu jako łabędź! Wyraz jego twarzy przyprawia mnie o mdłości. Sposób, w jaki jego głos drżał; sposób, w jaki jego kolana uginały się pod ciężarem kruchego ciała. To nie było przeznaczone dla niego. To było przeznaczone dla mnie. To ja musiałem umrzeć. Wciąż robię. To niesprawiedliwe, to niesprawiedliwe, to niesprawiedliwe... Muszę po prostu umrzeć... umrzeć, umrzeć, umrzeć!
Zmagam się z płaczem, próbując powstrzymać łzy, aby Kirishima, będący w pokoju obok, nie usłyszał mnie. Wciskam twarz w poduszkę, ale to nie pomaga. Potrzebuję czegoś silniejszego, co złagodzi ten ból. Wychodzę z łóżka, podnoszę materac i sięgam po scyzoryk. Ostrze delikatnie przecina moją skórę, a krew wypływa na powierzchnię, tlen spala otwarte rany. Ale to nadal nie wystarcza. Dopóki oddycham, to nigdy nie będzie wystarczające.
Dlatego sięgam po inne rozwiązanie, tnę pionowo od nadgarstka do łokcia. Powtarzam to kilkakrotnie, przechadzając się po pokoju. Krew zaczyna kapać z mojego ramienia, mieszać się ze łzami i plamić dywan. Nie ma we mnie nic, co warto byłoby zachować. Nie ma we mnie niczego, co zasługiwałoby na drugą szansę.
Zawiódłem, gdy po raz pierwszy doprowadziłem Deku do płaczu, gdy po raz pierwszy powiedziałem mu, że nigdy nie będzie bohaterem. Bo on już jest bohaterem. Jestem porażką. Jestem słabszy. Jestem czarnym charakterem w tej historii i zasługuję na każdą karę, jaka się z nią wiąże. Moje ciało opada na podłogę z hukiem i wreszcie mogę zasnąć.
CZYTASZ
Villain Deku x Bakugou Tłumaczenie PL
AkcjaMidoriya niedawno dowiedział się, że jego ojciec jest All For One, a Bakugou zmaga się z napędzanymi depresją próbami samobójczymi. Dodatkowo Midoriya wyrasta na przebiegłego, sarkastycznego bachora, a Bakugou dochodzi do wniosku, że może nie jest c...