Prolog: Byłam niewidzialna i nieistotna

711 70 14
                                    

#tańczącwciemnościachLR


Myślę, że nie skłamię jeśli powiem, że nie doświadczyłam w swoim życiu miłości. Powiem więcej: bliskości, czy przynależności do miejsca i ludzi również nie. Mam prawie osiemnaście lat i nikt mnie nigdy nie kochał, a już na pewno nie tak, jak ja chciałam, by mnie kochano.

Większość swojej egzystencji spędziłam na próbie zrozumienia dlaczego to wszystko wygląda tak, a nie inaczej. Dlaczego moi znajomi mają rodziców, którzy odbierając ich ze szkoły, pytając, jak im minął dzień, na występach siedzą w pierwszym rzędzie, a do mnie znowu nikt nie przyszedł? Dlaczego mama mojej najlepszej koleżanki potrafi znaleźć czas, by odebrać ją ze szkoły, a mnie znowu odbiera niania? Dlaczego inni rodzice nie krępują się dać buziaka w czoło swoim pociechom na szkolnym parkingu i powiedzieć im jak bardzo są z nich dumni, a ja nigdy nie miałam nawet pewności, czy moim wiedzą chociaż, w której jestem klasie?

Przez lata poświęcałam siebie. Robiłam wszystko, by rodzice byli ze mnie dumni. Miałam najlepsze wyniki w szkole, wygrywałam konkursy i olimpiady, byłam do bólu miła i dobra, nie sprawiałam problemów wychowawczych, ale to wciąż było za mało. Nadal byłam niewystarczająca. Wciąż nie czułam się ani zauważona ani doceniona.

Byłam niewidzialna. I nieistotna.

Wreszcie przestałam sobie to robić. Po latach poświęceń i dawania z siebie każdemu wszystkiego, co miałam, postanowiłam tak zwyczajnie i po prostu przestać. Postanowiłam pogodzić się z tym, że matka nigdy mnie nie zauważy.

Czy się pogodziłam? Nie. Jednak wciąż próbuję.

Być może ktoś mnie kiedyś pokocha tak, jak zawsze marzyłam. Być może znajdę swoje miejsce, bo to, w którym jestem teraz, nie jest tak naprawdę moje. Może któregoś dnia trafię tam, gdzie naprawdę powinnam być i właśnie wtedy wreszcie poczuję tę przynależność, której pragnęłam całe życie. Może wreszcie nadejdzie taki dzień, że spotkam ludzi, których będę mogła nazywać moimi ludźmi, a ja będę ich.

Kiedyś, jestem pewna, nadejdzie taki dzień, że stanę pośrodku miejsca, do którego wreszcie będę należeć, w oślepiającym blasku promieni wschodzącego słońca i poczuję wdzięczność. Za wszystko, co mi się w życiu nie przydarzyło i przydarzyło. Za to kim byłam i za drogę, jaką musiałam przebyć, by się tu znaleźć.

Będę wdzięczna za upragnioną miłość, którą w końcu ktoś mnie obdarzy. Bo na to zasłużyłam. I już nigdy więcej nie zgodzę się na mniej.

Tańcząc w ciemnościachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz