Następnego dnia, Mel obudził się i przetarł oczka. Nie wyspał się, ale postanowił to zignorować i wstał równo na nogi. Pierwsze co zrobił to pobiegł do wioski, mając nadzieję że ich wódź znowu będzie przemawiać. Gdy już dotarł do centrum wioski, natychmiast się uśmiechnął gdy zauważył mały tłum ludzi i wodza stojącego na kamieniu. Podbiegł jak najbliżej, przepychając się przez osadników, i z ekscytacją czekał aż wódz zacznie mówić.
Mel był na każdym możliwym przemówieniu wodza, nawet jeśli nie były szczególnie ważne, co zdarzało się w większości. Teraz słuchał jak wódź mówi o zapasach na nie tak szybko zbliżającą się zimę. Wódz zawsze myślał 5 kroków na przód, i to jeden z miliona powodów dla których Mel go podziwiał.
Po przemówieniu, Mel poczuł że musi coś zjeść, więc zaczął biec po ubitej, piaszczystej drodze do najbliższego straganu z jedzeniem. Gdy Sprzedawczyni była zajęta wyciąganiem świeżo upieczonych bułeczek, Mel szybko sięgnął do lady i zwinął 3 kromki chleba, po czym szybko się oddalił i zaczął jeść, idąc i rozglądając się po wiosce. Przypadkiem spojrzał na ciemną uliczkę, w której zobaczył dwa trochę starsze od niego wilki. Jeden był większy i miał złamany nos, a drugi wyglądał trochę drobniej i miał bardzo charakterystyczne, szpiczaste uszy. Zaciekawiony Mel podszedł bliżej i chowając się za drewnianym rogiem chatki, lekko zza niego wyglądając słuchał o czym mówią.
- Słuchaj, nie chcesz iść ze mną to pójdę sam! - Wilk ze złamanym nosem wykrzyczał
- To nie tak! Po prostu słyszałem że ich wojownicy są naprawdę nieźli! Naprwadę chcesz wkraczać na inny teren aby się wykazać?!
- Możemy pokazać wszystkim jacy silni i odważni jesteśmy! Wystarczy że przyniesiemy wodzu jednego wojownika od Liściastych!
- Ale my już nawet nie walczymy! Teraz wszyscy mamy wspólnego wroga! - Wtedy przerwał, i powąchał otoczenie, chyba wyczuł że ktoś jest nieopodal. Jednak zanim zdąrzył o tym powiedzieć, większy chłopak uderzył go prosto w szczękę, powalając go przy tym na ziemię.
- Zamknij się. Każdy inny klan to nasi wrogowie, którzy zazdroszczą nam tego że jesteśmy lepsi! i to nie powinno się zmieniać! - Po tym, zaczął iść w kierunku wyjścia, akurat tam gdzie stał Mel.
Mel szybko się wycofał i schował za beczką obok niego, tak aby nie zostać zauważonym. Wiedział że nie musi się nawet oddalać, bo chłopak ma złamany nos, co za tym idzie nie wyczuje go. Po chwili zaczął za nim iść, trzymając bezpieczną odległość. Szedł tak za nim aż do skraju terenu ich klanu. Teraz patrzył jak chłopak wchodzi na teren liściastych i po chwili zawachania poszedł za nim, aby sprawdzić co planuje.
Nie minęło zbyt wiele czasu, zanim Większy chłopak nie zauważył stojącego nieopodal liściastego wojownika - dokładnie tego samego, którego spotkał wcześniej Mel i natychmiast pobiegł w jego kierunku, szykując się do ataku.
Wojownik jednak bez spojrzenia nawet na atakującego go chłopaka, szybko uskoczył. - Kolejny z ognistych? Rany... Wasze tereny wam już nie wystarczają? - Zapytał, widocznie zirytowany.
- Zamknij się i po prostu chodź ze mną dobrowolnie albo cię zleję! - Powiedział, kierując swoją pięść prosto na wojownika.
Wojownik natychmiast uskoczył, nie zamierzając jeszcze kontratakować. - Interesujący dobór słów. Nie wydajesz się na zbyt inteligentngo jeśli myślałeś że wkroczenie na ten teren to dobry pomysł.
Chłopak robił się czerwony ze złości, posyłając teraz fale ataków jeden po drugim.
Ten jednak szybko i bez problemu ich unikał, specjalnie ziewając od czasu do czasu aby pokazać, jak bardzo znudzony jest tą ,,walką. - Naprawdę masz dużą wiarę w siebie, huh?
Tymczasem Mel obserwował wszystko, wyglądając z za drzewa.
Wojownik spojrzał w stronę Mel, tak jakby już wcześniej wyczuł jego obecność. - Ej młody, może uspokoisz swojego kolegę co? - Powiedział, nadal z łatwością unikając ataków.
Mel wtedy lekko się spłoszył, bo nie chciał też zostać zauważony przez chłopaka ze złamanym nosem, i kompletnie schował się za drzewem, teraz już nawet nie wyglądając.
Po chwili, większemu chłopakowi udało się lekko drasnąć wojownika, a on tylko popatrzył chwilę na swoją lekko urwaną narzutę, po czym spojrzał ze złością ale jednocześnie małym podziwem na chłopaka. - Łał, nie jesteś aż taki słaby za jakiego cię miałem, gratulację. - Powiedział po czym wyciągnął swoją włócznię. - Czyli teraz bawimy się na poważnie.
Jednak zanim zdążył zaatakować, został powalony na ziemię od tyłu. Gdy się odwrócił, zauważył grupkę chłopaków, także z klanu ognia.
- Myślałem że się nie doczekam. - Powiedział z lekkim uśmieszkiem chłopak ze złamanym nosem.
- Wiedzieliśmy że nie poradzisz sobie sam, Kaoru. - Powiedział jeden z nich, po czym kopnął włócznię dalej od wcześniej próbującego po nią sięgnąć wojownika.
- Właśnie, że wygrywałem! - Zaprzeczył lekko rozgniewany Kaoru.
Wojownik spojrzał na niego z drwiącym uśmiechem pomimo swojej sytuacji. - Tia, chciałbyś.
Kaoru wtedy przycisnął wojownika do ziemi nogą. - Zamknij się!
Jeden z kolegów Kaoru położył rękę na jego ramieniu. - Spokojnie, nie pozwól żeby taki śmieć z gorszego klanu działał ci na nerwy. I tak teraz nic nie zrobi.
Mel słyszał wszystko. Bał się i chciał jakoś pomóc. I tak prędzej czy później wyczuli by jego obecność, więc wyszedł z za drzewa i wskazał na nich palcem. - Hej! zostawcie mojego przyjaciela wy idioci!
Każdy wtedy spojrzał na Mel, i przez pare długich dla niego sekund panowała zupełna cisza.
Wtedy Mel pożałował tych słów, i zaczął się powoli wycofywać. - Uh... j-jeśli nie chcecie t-to nie ma problemu... n-nie będę wam przeszkadzał... -Powiedział, panikując.
Wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz wojownika który teraz patrzył na Mel'a z nieokreślonym wyrazem twarzy.
Widać że nasz malutki Mel zdobył się na 5 sekund odwagi! - Powiedział drwiącym głosem jeden z chłopakow, po czym podszedł do przestraszonego wilczka i złapał go za nadgarstek, nie pozwalając mu nigdzie odejść.
- J-ja przepraszam-... - Powiedział spanikowany Mel, który nawet nie probował się sprzeciwstawić.
Chłopak, który trzymał Mel za nadgarstek, miał coś powiedzieć gdy nagle rozprzestrzenił się głos strzelby.
- Ch-cholera, to ludzie! - Powiedział jeden z chłopaków.
- Zwiewamy! - Powiedział chłopak, po czym puścił zdezorientowanego wilczka i wszyscy oprócz wcześniej powalonego na ziemię wojownika i Mel zaczęli uciekać.
- Na co czekasz idioto?! Uciekaj! - Wykrzyczał wojownik.
- M-moje nogi nie chcą się ruszyć... - Ręcę Mel jak i jego głos drżały nieopanowanie.
Wojownik mimo bólu w klatce piersiowej i z tyłu głowy, wstał, złapał szybko Mel za nadgarstek i zaczął z nim uciekać.
CZYTASZ
Ten wybrany Wilk
FanfictionMłoda hybryda od najmłodszych lat podziwia ich wodza. Marzy o wstąpieniu do armii i trenuje s całych sił.