uno: „to nie chanel, to christian dior"

1K 29 3
                                    

Moje życie towarzyskie w Hiszpanii powoli rozkwitało, a przeprowadzka okazała się najlepszym z możliwych pomysłów. Studia na Uniwersytecie Pompeu Fabra w Barcelonie były spełnieniem moich marzeń, zwłaszcza po tym jak zostałam zmuszona do wyprowadzki do Paryża. Moja starsza siostra Sira i brat Pacho zostali w Barcelonie kiedy ja musiałam towarzyszyć tacie. Jako jedyna z uczących się jeszcze dzieci Luisa Enrique „dostałam możliwość" ukończenia najlepszej szkoły średniej w Europie, nawet jeśli oznaczało to zostawienie wszystkiego w Hiszpanii. Bycie jedną z Martinezów nosiło za sobą wiele przywilejów, nasz ojciec jest bardzo szanowanym trenerem PSG i byłym trenerem reprezentacji Hiszpanii. Między innymi dlatego były już chłopak Siry wkręcił się do pierwszego składu.

Nie żebym nie lubiła Ferrana, nie był najgorszy w porównaniu do aktualnego partnera mojej siostry. Sebastián jest pierdolonym świrem i nerdem, nie wiem co ona w nim widzi. Torres przynajmniej był normalny, mimo niektórych szczegółów przez które otwarcie twierdziłyśmy, że ma nierówno pod kopułą. Jednak to on jest moją jedyną nadzieją na bezpieczne powroty z imprez studenckich gdy moja siostra będzie na jakiejś „zobacz co straciłeś" kolacji ze swoimi przyjaciółkami od siedmiu boleści. Może to wyglądać jakbym nienawidziła Siry, ale to nie tak. Nie lubię jej znajomych i otoczenia w którym siedzi bo mam wrażenie, że staje się przez to kimś innym. Kocham ją najmocniej na świecie i nie mogę się doczekać, aż będziemy mogły spędzić razem więcej czasu niż na meczach PSG. Już dała mi kontakt do każdej swojej koleżanki, do kosmetyczek, fryzjerek i miliona innych osób z usługami. Do tego wszystkiego zadeklarowała się z Pacho, że pojadą ze mną do sklepu meblowego i pomogą mi w urządzeniu mojego nowego mieszkania, które kupił tata. Myślałam, że życie nie może być takie złe skoro dostaje wszystko o co poproszę i jedyne czego tak naprawdę mi brakuje to mężczyzny leżącego obok. Jednak jakże głupie było te myślenie kiedy złamał mi się obcas moich ulubionych szpilek Diora po zejściu z pokładu prywatnego samolotu ojca.

—Szlag.—Warknęłam pod nosem.

—Licz się ze słowami gówniaro.—Powiedział poważnie chłopak stojący przede mną i gdy już chciałam na niego nakrzyczeć zauważyłam, że to mój starszy brat.

—Debil.—Pokręciłam głową przytulając się do niego.—Wiesz, że nie mam soczewek.

—Czas kupić.—Wzrusza ramionami i macha do naszego asystenta.—Cześć Gregorio!

Greg mruknął tylko pod nosem i machnął mu lekko żeby po chwili złapać moje bagaże.

—Ile ty tego przywiozłaś?—Wytrzeszczył oczy tak, że normalnie można było szklanki mu odcisnąć.

—Pacho, mieszkałam tam rok i trochę się nazbierało...—Zachichotałam i złapałam się jego.—Muszę ściągnąć te szpilki.

—O nie moje Chanelki co ja teraz zrobię?—Zaczął mnie przedrzeźniać i szturchać, że prawie się wywaliłam.

—To nie CHANEL, to Christian Dior.—Prychnęłam na niego i stanęłam w samych białych koronkowych podkolanówkach na tym brudnym jak chuj asfalcie.

—Księżniczko, nie obchodzi mnie co to za marka, idziemy do auta.

Wywróciłam oczami i podążałam za moim bratem wypytując o nowinki oraz przypomniałam mu, że jesteśmy po południu umówieni na obiad z mamą. Tak dawno jej nie widziałam, że uprzedziłam ją o moim nocowaniu w naszym rodzinnym domu dzisiejszego wieczoru.

—Gregorio do nas dojedzie co nie?—Wsiadł za kierownicę swojego Range Rovera.

—Mhm, tak myślę.—Powiedziałam skupiona na odpisaniu wszystkim znajomym, że doleciałam.—Myślisz, że dostanę bilety na jutrzejszy mecz?

ódiame | pablo gaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz