cinco: „boisz się, że przegrasz?"

445 30 1
                                    

Tydzień po imprezie zdecydowałam się przyjąć propozycję porannego biegania z Fermínem. Poczułam, że muszę przestać zlewać ludzi, którzy chcą mnie bliżej poznać.

—Czyli mieszkałaś teraz rok we Francji?—Wypuścił z ust powietrze zmachany.

—Mhm, wróciłam na studia.—Kiwnęłam głową siadając na trawie równie zmęczona co on.—Ale mnie przetyrałeś.

Blondyn zaśmiał się z mojego komentarza i usiadł obok, wyciągając nogi do przodu i sięgnął po butelkę wody.

—Ja ciebie przetyrałem? Ty się w ogóle pocisz czy zawsze tak dobrze wyglądasz?—Uniósł brew obserwując moją twarz, która nie wskazywała ani grama potu.

—Gdybyś ty tylko wiedział ile pieniędzy idzie na pielęgnację.—Poprawiłam kucyka na głowie.

Polubiłam go, jego poczucie humoru było podobne do mojego i do tego miał swoje zasady, które mi pasowały. Nie przekraczaliśmy strefy komfortu i dzięki temu dość dobrze się dogadywaliśmy. Świetny kolega, który naprawdę stara się o kontakt ze swoimi znajomymi. Od pamiętnej imprezy nie dostałam żadnego znaku życia ze strony Gaviego, wiem tylko, że jest na kadrze i gra mecz z Gruzją za parę dni. Parę dni temu spotkałam się z Pedrim żeby wyjaśnić zaistniałą sytuację i właściwie to nic się nie zmieniło, dalej jesteśmy blisko. Natomiast Ana...

Głupia pizda stara się mi przypodobać.

Wysłała mi chyba milion wiadomości o Pablo, o tym jaki jest cudowny i jak na nią patrzył. Jakbyśmy conajmniej się przyjaźniły, co byłoby końcem mojego życia. Przez Sirę muszę akceptować Pelayo i nie sprawić jej żadnej przykrości co graniczy z cudem.

Do momentu aż napisała mi, że poszli na randkę i trzymali się za ręce, wtedy wybuchłam.

—O czym tak myślisz?—Przerwał mi López próbując przypomnieć o swojej osobie.

—Co myślisz o Anicie?

Chłopak zmarszczył brwi zdezorientowany i spojrzał przed siebie.

—Mam być szczery czy miły?

—Szczery.

—Nie lubię jej.—Pokręcił głową.—Nie lubię tego jak potraktowała Pablo, jak wybiła się na nim i tego, że rozmawia tylko o social mediach i paznokciach.

Uśmiechnęłam się pod nosem i nawet parsknęłam śmiechem, miał w tym tyle racji.

—A Ty?

—Ja też, nie martw się, muszę udawać, żeby Sira mi łba nie urwała.

—Wiedziałem, po tym jak się przywitałyście a potem wypiłaś prawie dwa kieliszki Martini na raz.—Szturchnął mnie zadowolony z siebie.—Jeszcze później patrzyłaś na nią gdy gadała z Gavim.

—Nie no niech z nim sobie rozmawia, co ja mam do tego.—Wzruszyłam ramionami śmiejąc się.

—Coś chyba jest na rzeczy bo wcześniej wspominał, że się widzieliście i, że chciał cię tam zabrać.

—Najwyraźniej dokonał innego wyboru.—Machnęłam ręką.—Zwykłe nieporozumienie.

—Mówił mi też, że nie chce na ciebie naciskać ze spotkaniem.

—Więc poszedł z nią na randkę?—Założyłam szybko okulary na nos bo słońce strasznie świeciło.—To nie miało zabrzmieć niemiło, przepraszam.

—Nie no rozumiem,  słabo to rozegrał.

—Ja nie jestem czymś co można sobie wymieniać jak mu nie pasuje.—Odetchnęłam głośno.—Nie zamierzam rywalizować z Aną o względy chłopaka.

ódiame | pablo gaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz