diecisiete:"przepraszam"

370 28 2
                                    

—Po chuj Ci była ta lodówka Nali?—Prychnął tocząc się do kuchni.—Co z twoją było nie tak?

—Nic, ale ta była różowa.—Wzruszyłam ramionami i dalej przekładałam świeże jedzenie do nowego nabytku.

—Naprawdę jesteś nienormalna.—Pokręcił głową niezadowolony i objął mnie w pasie przytulając się do moich pleców.—O której zaprosiłaś gości? I kogo?

—O dzwudziestej będzie Pedri, Ferran, Balde, Fermín, Berta i Sira. Koło dwudziestej drugiej ma przyjść Maria, Lara i Ramona.—Ścisnęłam jego dłoń, która właśnie oplatała mój brzuch.

—Zaprosiłaś Bertę? Szybka jesteś.—Mruknął.—Niezbyt miałem okazję ją poznać.

—To trochę słabo jak na to, że to twój najlepszy przyjaciel.—Zamknęłam drzwi lodówki i odwróciłam się w jego stronę.—Przestań go zaniedbywać.

—Masz rację.—Przegryzł dolną wargę.—Ale nie chce zaniedbywać Ciebie.

—Akurat o mnie dbasz dość intensywnie.—Nie powiedziałam tego w złym kontekście, ale dziwnie się skrzywił, więc chciałam wytłumaczyć.—W sensie wiesz, to dobrze.

—No ja myślę.—Ścisnął moje biodra palcami i przysunął mnie bliżej siebie.—Za to ja trochę czuję się nieprzytulany.

—Boże co ty gadasz.—Wywróciłam oczami i pomiziałam jego kark długimi paznokciami.—Czego jeszcze byś chciał ode mnie?

—Zrobisz mi jutro śniadanie przed treningiem?—Wydął dolną wargę.—Wiesz, że lubię jak robisz te naleśniki proteinowe.

Nie były one jakieś specjalne, po prostu dodawałam do nich jego odżywki treningowej o smaku wanilii i trochę owoców.

—Zrobię.—Ścisnęłam delikatnie jego ramię spotykając się z jego cichym pomrukiem, który za każdym razem działał na mnie kojąco.—Wszystko dla Ciebie zrobię.

—Ah tak?—Zaśmiał się i uszczypnął moją rękę.

—No może nie wszystko, boję się na jaki pomysł wpadniesz.—Pokręciłam głową.—Musimy się pospieszyć.

—Mamy jeszcze trochę czasu.—Pociągnął mnie na kanapę na której mnie położył i nachylił się nad moim ciałem.—Jesteś taka...

—Wkurzająca?

—Otóż to.—Zaśmiał się i pocałował najpierw jeden mój policzek, potem drugi.—I piękna.

I taka też się czułam. Kiedy tylko na mnie patrzył czułam się najpiękniejsza.

—Przestań, bo się rumienię.—Odsunęłam go zawstydzona.

—Bo Cię komplementuje?—Uniósł brew.—Ty wiecznie dostajesz komplementy.

—Ale nigdy nie od przystojnego, hiszpańskiego piłkarza.—Pociągnęłam go za ucho śmiejąc się.—Kocham Cię.

—Nawet jeśli nie umiem tańczyć a obok stałby Jude Bellingham?—Uniósł brew.

—Jezu masz kompleks Bellinghama?—Parsknęłam śmiechem odwracając się do niego tyłem.

—Jest wyższy... bardziej umięśniony...—Zaczął wymieniać jeżdżąc palcem po moim ramieniu i już zaczęłam się na niego denerwować.

ódiame | pablo gaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz